Przed oczami ciemność. Nic innego. Ale mogłabym przysiąść,
że czuję tu kogoś obecność. Nie jestem sama. Coś a raczej ktoś trzyma moją
dłoń.
Próbuję
otworzyć oczy, ale nie jest to takie proste jak się wydawało.
Moje powieki są strasznie ciężkie. Jedyne, co mi się udało
zrobić to lekko poruszyć głową.
Nie poddawałam się.
Po kilku a
nawet kilkunastu próbach udało mi się otworzyć oczy. Zamrugałam kilka razy, by
przyzwyczaić się do panującej w pomieszczeniu bieli.
Pierwsze,
co przyciągało moją uwagę, a raczej kto. To był Damian. Siedział ze spuszczoną
głową, ślepo wpatrując się w nasze dłonie złączone razem. Poruszyłam dłonią
przyciągając tym jego uwagę.
- Obudziłaś się.. –
wyszeptał. Z każdą chwilą jego radość była coraz większa. Lekko uśmiechnęłam
się.
- Obudziłaś się –
powiedział już nie co głośniej. – Poczekaj, pójdę po lekarza.
Puścił moją
dłoń i wybiegł z sali jak poparzony.
Próbowałam
przypomnieć sobie, dlaczego tu jestem. No tak. Wypadek na parkingu.
Chciałam usiąść na łóżku, jednak straszliwy ból nie pozwolił
mi na to. Zobaczyłam, że moja lewa ręka była w gipsie. Na prawej ręce znajdował
się bandaż a tuż pod nim wenflon, a do niego przyczepiona kroplówka.
Na
szczęście nogi miałam całe. Chodź znalazłyby się na nich jakieś rany. Tak jak
na prawej dłoni.
W tej
chwili do sali wszedł Damian, a za nim ciemnowłosy mężczyzna około
czterdziestki.
- Dzień dobry. Jestem doktor
Henderson.
- Dzień dobry – odpowiedziałam próbując się
uśmiechnąć, lecz ból mi na to nie pozwolił.
- Jak się pani czuję? – spytał.
- Bywało lepiej – udało mi się uśmiechnąć. –
Odczuwam straszny ból w lewej ręce.
- To normalne, ponieważ ma pani złamaną rękę.
A czy odczuwa pani ból gdzieś indziej?
- Nie. Trochę jestem obolała,ale to nic.
- Dobrze. Zostanie pani tu u nas jeszcze,
myślę że do jutra. Dzisiaj zostawimy panią na obserwacji. Dodatkowo pobierzemy
krew, aby mieć pewność, że wszystko jest w porządku. A później tylko na jedną
wizytę, aby pozbyć się gipsu. To wszystko – schylił się delikatnie do mnie,
niby poprawiając kroplówkę. – Ma pani wspaniałego chłopaka. Cały czas tu był i
strasznie się martwił.
Uśmiechnął
się do mnie, udało mi się odwzajemnić uśmiech nie zwracając uwagi na ból. Kiedy
wyszedł z sali spojrzałam na Damiana, który usiadł na krześle obok łóżka. Chwycił
moją dłoń i złączył nasze palce razem.
- Przepraszam.. – wyszeptał nie patrząc na
mnie.
- Za co? Przecież to nie Twoja wina –
spojrzałam na niego.
- To ja powinienem leżeć na tym łóżku, nie Ty
– powiedział i spojrzał na mnie.
- Przestań. Nie obwiniaj się. I nie, nie
zgadzam się z Tobą. Gdybyś Ty tu leżał.. – pokręciłam głową – Nawet nie chce o
tym myśleć co by było. Dobrze, że to wszystko się tak skończyło. Mogło być
znacznie gorzej.
- Tak.. – przyznał mi rację.
- Powiedziałeś lekarzowi, że jesteś moim
chłopakiem? – spojrzałam z chytrym uśmiechem.
- Inaczej nie mógłbym tu z Tobą być –
powiedział patrząc mi głęboko w oczy – A właśnie, chciałabyś zostać moją
dziewczyną? – spytał. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Tak – powiedziałam nie odrywając wzroku od
chłopaka, który w tej chwili również się do mnie uśmiechał.
Już
po chwili złączył nasze usta w słodkim pocałunku.
No i mamy kolejny rozdział. :D
porobiło się, porobiło..
Kolejny postaram się dodać do końca tego tygodnia.
Dziękuję za te miłe komentarze, które pojawiły się pod ostatnim rozdziałem.
To bardzo motywuje. ;)
Jeśli czytasz, daj komentarz.
Wspaniały rozdział :))) Zresztą jak wszystkie ;**
OdpowiedzUsuńJak tam zamek??
http://bluuush69.blogspot.com/2014/01/5-rozdzia.html
Świetny rozdział *-* Czekam na nexta :) Zapraszam do mnie na kolejny
OdpowiedzUsuńhttp://loved-you-firstt.blogspot.com/?m=1
Niesamowity rozdział ;):))) pozrawiam czytaczy ;*** czekam na nastepny
OdpowiedzUsuń