Gdy tylko chłopaki opuściły dom postanowiliśmy wybrać się na
spacer.
Z powodu mojego gipsu na ręce to Damian prowadził wózek. Już
niedługo i ja będę mogła.
Muszę przyznać, że do twarzy mu było z dzieckiem.
Postanowiliśmy
wybrać się na plac zabaw. Całą drogę Adam będąc w wózku, wskazywał na różne
strony palcami, wychylał się i mówił do nas w swoim języku.
Niektóre
jego ,,słowa” były naprawdę śmieszne.
Gdy byliśmy nie daleko chłopczyk zaczął próbować wyjść z
wózka, ale na szczęście szybka reakcja Damiana mu na to nie pozwoliła.
Od razu po
dojściu na plac Adam wskazał palcem na zjeżdżalnie i spojrzał na nas wymownie.
Uśmiechnęłam się do Damiana, po
czym gestem głowy pokazałam mu, aby poszedł z nim. Natomiast ja usiadłam na
huśtawce i przyglądałam się im.
Gdy Adam z pomocą chłopaka wszedł
na zjeżdżalnie, klasnął w swoje małe rączki i zaczął się śmiać. Damian ustawił
się na końcu zjeżdżalni i z uśmiechem na twarzy czekał aż mały zjedzie.
Według instrukcji, którą mu
podałam usiadł i po chwili kierował się w dół. Prosto w ręce chłopaka. Adam
strasznie się cieszył. Powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy i ciągle było
mu mało.
- Adam starczy. Daj
odpocząć Damianowi – powiedziałam lekko się śmiejąc. Mój chłopak wyglądał na
wymęczonego. A byliśmy tu zaledwie dwadzieścia minut. – Chodź teraz na
huśtawkę. – Wyciągnęłam rękę w jego kierunku.
Chwile się
nad czymś zastanawiał. Spojrzał na Damiana. Chwile potem biegł już w
moją stronę.
Posadziłam
go na swoich kolanach i zaczęłaś się lekko huśtać. Damian usiadł na huśtawce
koło nas.
Przyglądałam się chłopczykowi, który w tym momencie bawił
się bransoletkami na moim nadgarstku.
- O czym myślisz? –
usłyszałam delikatny głos chłopaka.
Spojrzałam na niego. Wyglądał na
zaniepokojonego.
- A tak o wszystkim –
odparłam.
- O wszystkim? –
spytał podejrzliwie.
- Tak. – zrobiłam
przerwę. – Tak ogólnie o życiu.
Pokiwał głową w zrozumieniu.
- Myślę czy by nie
wrócić do Anglii. Oczywiście tylko na jakiś czas. Po prostu.. chciałabym się
przejść tymi wszystkimi ścieżkami, którymi wprowadzili mnie bracia. Odwiedzić
dawnych znajomych, też Polaków. Wiesz, utrzymujemy ze sobą kontakt
telefoniczny. Ale to nie to samo. Chciałabym też odwiedzić moją ciocię, która
tam mieszka i pracuje. Tak szczerze to ona podsunęła mi pomysł na przyjazd tam.
Stęskniła się, a po za tym chciałaby Cię poznać.
- Mnie? – spytał
zdziwiona. Uśmiechnęłam się.
- Tak Ciebie,
głuptasie.
- Nie spodziewałem
się, że będzie chciała mnie poznać – przyznał patrząc na swoje buty.
- Jak nie?! Przecież
to ty jesteś osobą, dla której chce mi się rano wstać. Ty jesteś osobą, której
mogę patrzeć w oczy cały dzień i jeszcze mi będzie mało. Ty jesteś osobą, dla
której chce żyć. Jesteś moim największym szczęściem w życiu. Każda moja myśl
jest o Tobie. Gdziekolwiek jestem, to właśnie o Tobie myślę. Jesteś dla mnie
najważniejszy. No nie licząc rodziny – zaśmiałam się krótko. – Po prostu,
Kocham Cię.
- Też Cię kocham –
powiedział i podszedł do mojej huśtawki, po czym przytulił mnie wraz z Adamem.
– Kocham Cię jak wariat – wyszeptał mi na ucho i pocałował, na co Adam zrobił
dziwną minę. Oboje uśmiechnęliśmy się do niego, a on z powrotem wskazał na
zjeżdżalnie. Zgramolił się z moich kolan i pociągnął Damiana za rękę.
- Noooo.. – ponaglił
go chłopczyk.
- Idę, idę. –
Powiedział w jego kierunku. – Zobaczymy, co da się zrobić.- Powiedział do mnie.
Przez
chwilę nie wiedziałam, o co chodzi. Aa, no tak wyjazd do Anglii.
Siemka !
Postanowiłam, że to koniec historii Amy i Damiana.
Brak czasu na dalsze pisanie.
Przepraszam.
Chciałam bardzo podziękować osobą, które to czytały.
Z całego serca dziękuje za poświęcony czas temu opowiadaniu :)
Do usłyszenia !
Pozdrawiam
Karolina :)
Brak czasu na dalsze pisanie.
Przepraszam.
Chciałam bardzo podziękować osobą, które to czytały.
Z całego serca dziękuje za poświęcony czas temu opowiadaniu :)
Do usłyszenia !
Pozdrawiam
Karolina :)