*Angela*
Następnego dnia obudziłam się dość późno.
Dochodziła godzina jedenasta. Przewracając się na drugi bok spostrzegłam się,
że jestem sama w pokoju. Na początku zrobiło mi się smutno. Lecz gdy
ujrzałam stojące na stoliku w wazonie dwie róże, zrobiło mi się ciepło na sercu.
,,Jaki on słodki" - pomyślałam. W tej samej chwili poczułam delikatną.
ciepłą dłoń mojego chłopaka na policzku. Udawałam, że śpi. Po chwili jednak
jednak sama z siebie odwróciłam się udając przebudzenie.
- Cześć kochanie - usłyszałam jego delikatny
głos, mówiąc to pocałował mnie w czoło.
- Cześć. Dlaczego mnie nie obudziłeś? -
spytałam.
- Nie mogłem ci tego zrobić. Wyglądałaś tak
słodko...
- Wiesz.. - udałam obrażoną.
- No co, prawdę mówię.
- Niech ci będzie. Dziękuję za miłe
przywitanie - powiedziałam przeciągając się - teraz wstanę i zrobię śniadanie,
a ty już jadłeś?
- Nie! Ty leżysz, ja zaraz wracam - zarządził,
pocałował mnie w policzek i wyszedł. Zostawił mnie samą. Usiadłam na łóżku i
czekałam. Po chwili do pokoju wszedł Tomek. Na tacy niósł talerzyk, na którym
były gofry. Obok herbata i mała czerwona różyczka.
- Proszę bardzo - powiedział i położył tace na
łóżku.
- Dziękuję bardzo, a ty nie będziesz jadł?
- Posiedzę tu i popatrzę na ciebie.
- Sama nie jem. Albo jesz ze mną albo nie jem
wcale - oznajmiłam. Chłopak popatrzył na mnie przez chwile a potem przysiadł
obok mnie pytając:
- Herbaty?
- Tak, po proszę - powiedziałam uśmiechając
się. Chłopak podał mi i sobie herbaty. - Szantaż pomógł?
- Przecież nie pozwolę, żebyś mi jeszcze
zemdlała dzisiaj. Bardzo mi na tobie zależy i na pewno na to nie pozwolę - po
tych słowach zła spłynęła mi po policzku.
- Nie płacz. Przecież wiesz, że nie pozwolę,
żeby stała ci się jaka kol wiek krzywda - powiedział po czym przytulił mnie i
pocałował mnie.
- Kocham Cię - wyszeptałam.
- Ja też
cię kocham.
Po chwili do naszej sypialni wszedł Przemek
przerywając ciszę jaka tam panowała.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale już
jedenasta. Chciałem zapytać w imieniu swoim i Marty czy pójdziemy dzisiaj na
plaże?
- Jeśli nie pada to możemy iść - oznajmiłam
spoglądając na Tomka, który właśnie w tej chwili spojrzał na mnie i pokiwał
głową.
- Więc idziemy!! - dodał uradowany Przemek
wybiegając z pokoju. Cieszył się jak dziecko, które dostało upragnioną zabawkę.
- Marta! Zgodzili się, idziemy na plaże!
- Naprawdę? To super! - odparła jego
dziewczyna.
Spojrzałam
na mojego chłopaka i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- Przepraszam cię bardzo, ale muszę się
ogarnąć, no i jeszcze uszykować na plażę - powiedziałam , pocałowałam go w
policzek i wyszłam.
O godzinie dwunastej byliśmy już na plaży,
która w tej chwili nie była aż tak zatłoczona. Rozłożyliśmy koc.
Chłopacy
dość szybko pozbyli się ubrań. O dziwo Marcie też poszło to dość szybko.
- Dziś jak szybko! - mruknęłam do niej.
- Tak jakoś wyszło - odparła po czym lekko się
zaśmiała. W tej chwili ja także pozbyłam się części garderoby i wraz z
przyjaciółką siedziałyśmy na kocu w bikini.
Poszliśmy do wody. Po dwóch albo
trzech godzinach w wodzie postanowiliśmy już wyjść. Nasi przystojniacy poszli
gdzieś mówiąc tylko ,, Zaraz wracamy".
Po krótkiej naszej rozmowie i wygłupianiu się
zaczęłyśmy się zastanawiać gdzie podziali nasi chłopacy.
- Laski, co tak siedzicie. Chodźcie do wody -
usłyszałam czyiś głos. Odwróciłam się, lecz nie ujrzałam tam ani Przemka ani
Tomka.