- Świetny film! – powiedział Marcin.
- Popieram – dorzucił Kuba, spojrzał na mnie i lekko się
uśmiechnął.
- Taa.. chyba dzisiaj nie usnę – stwierdziłam.
- Jeśli nie będziesz spać, daj znać – dziwnie poruszył
brwiami.
- Ta, ta.. bardzo śmieszne.
- Akurat to jest śmieszne – mówił lekko powstrzymując śmiech
chłopak przyjaciółki.
- Ej.., nie śmiej się – upomniała go Emily. – Ja też się
boję.
- Oj.., nie bój się. Jestem przy Tobie – przytulił ją i
pocałował w czoło.
- Słodko, nie? – wyszeptał mi do ucha Kuba. Na co ja tylko
się lekko uśmiechnęłam i powoli ruszyłam w stronę wyjścia z kina.
- Poczekaj za nami! – usłyszałam za sobą głosy. Odwróciłam
się i zobaczyłam kolegę biegnącego moim kierunku.
- Gdzie tak pędzisz? – spytał, gdy już był przy mnie.
- Za dwadzieścia minut mam autobus. Nie mam czasu na
przyglądanie im się – skłamałam. Autobus mam dopiero za jakąś godzinę. Nie chce
po prostu patrzeć na zakochanych.
- To.. może pozwolisz, żebym się odprowadził? – powiedział
dość nieśmiało. Chciałam już zaprzeczyć, gdy znowu spojrzałam na zakochanych.
- Wiesz, co? Zgoda – wypaliłam nawet o tym nie wiedząc.
Delikatnie na niego spojrzałam. Szczerzył się do mnie. Dopiero teraz zdałam
sobie sprawę jaki on ma cudowny uśmiech. I jeszcze te błękitne oczy, jak w
oceanie, można się w nich utopić….
Coś przerwało moje myśli. Kuba coś do mnie powiedział, a
ja nawet nie wiem co.. A niech to! Zamiast skupić się na czymś innym, to ja
myślę jaki on jest przystojny. Tak. Jest przystojny. Dobra. STOP.
W tym momencie zobaczyłam idących moim kierunku
znajomych.
- Naprawdę już musisz iść? – spytała Emily.
- Tak i jeśli zaraz nie wyjdę, to się spóźnię – oznajmiłam.
- A nie ma później autobusu?
- Niestety.
- Nie zatrzymuj jej. Niech jedzie – powiedział Marcin.
- Dobra ja już idę. Na razie – pożegnałam się i ruszyłam w
strone wyjścia. Jednak zatrzymałam się na chwilę – A ty nie idziesz? Miałyśmy
wracać razem.
- Ja…
- Ona zostaje.
Odwiozę ją. Później – przerwał jej.
- Przepraszam.. –
wyszeptała.
- Daruj sobie –
odparłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Po chwili u mego boku pojawił się Kuba.
- Jeśli chcesz to
zostań sobie z nimi – powiedziałam ze złością. Emily mnie wkurzyła. Miała
jechać ze mną i zostań na taki babski wieczór. Planowałyśmy to od tygodni.
- Uspokój się troche,
ok.? nie chce, żebyś była zła. A tak na marginesie, wolę iść z Tobą niż zostać
z nimi i patrzeć jak się miziają. To ohydne – znacząco pokiwał głową. Zaśmiałam
się.
- Oo..! Przeszła
złość? – spytał z uśmiechem.
- Tak, przepraszam,
po prostu miałyśmy razem spędzić dzień. Same do kina..
- A tu my – przerwał mi
uśmiechając się.
- Tak. Nawet nie o to
chodzi. Było fajnie. Tylko, że miałyśmy jechać razem i ..
- Spędzić babski
wieczór – dokończył za mnie.
- Skąd wiedziałeś? –
spytałam lekko śmiejąc się.
- Bo my mieliśmy
bardzo podobne plany – spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Uważaj! – w tym
momencie kolega wpadł na jakąś dziewczynę, o mało jej nie przewracając.
- Przepraszam bardzo.
Zapatrzyłem się… - zaczął się tłumaczyć. Dziewczyna tylko spojrzała na nas,
uśmiechnęła się i poszła dalej. Nie mogłam opanować śmiechu.
- Czego się tak
cieszysz? – spytał po chwili.
- Bo jesteś czerwony
jak burak!
- Bardzo śmieszne.
- Nie, żartuję. Teraz
poważnie. Po prostu przypomniało mi się, że my w podobny sposób się pierwszy
raz spotkaliśmy – odpowiedziałam z uśmiechem. Kuba też się uśmiechnął.
- Tylko ja wtedy
pobrudziłem Ci koszulkę – przyznał, tak jakby ze smutkiem. Zrobiło mi się go
żal.
- Ej, nie smuć się.
To tylko koszulka. Gorzej by było gdybyś oblał mi na przykład telefon. Oj,
zabiłabym Cię chyba! – lekko uderzyłam go w lewe ramie.
- Taa.. – zaczął się
śmiać.
Na chwile
zapanowała cisza. Doszliśmy na pks. Bardzo szybko doszliśmy miejsce, z którego
miał odjechać mój autobus. Zostało nam jeszcze sporo czasu.
- Szybko nam to
poszło – stwierdził.
- Rzeczywiście.
Zostało nam jeszcze jakieś czterdzieści minut. Zrobił dziwną minę. No tak. W
kinie było czterdzieści. Czas nie stoi w miejscu.
- Powiedziałam tak
wtedy tylko dlatego, że chciałam od nich już iść.
- Ok. – odparł
śmiejąc się – To mam czterdzieści minut, żeby zdobyć twój numer – dodał patrząc
prosto w moje oczy. Chodź chciałam, nie mogłam odwrócić wzroku.
- Ooo.. ciekawe –
wydusiłam w końcu. Kuba podszedł bliżej. Dzieliły nas zaledwie dwa kroki. Cały
czas wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
- To jak będzie? –
spytał po cichu, gdy dzielił nas zaledwie jeden mały krok.
- A nie wiem.. Co
proponujesz? – odezwałam się również po cichu. Cały czas myślałam co on chce
zrobić. Chyba nie pocałować mnie? Nie, nie. Ja nie całuje się na pierwszej
randce. Szczerze, to nawet nie była randka.
Przybliżył
się. Teraz dzieliły nas zaledwie centymetry.
- Ty dasz mi swój
numer, a ja jeszcze dzisiaj się do Ciebie odezwę i umówimy się na jakąś randkę.
Co o tym sądzisz? – wyszeptał mi do ucha.
- Umm.. przyznam, że
kusząca propozycja.
- No widzisz.. –
delikatnie położył swoje dłonie na moich biodrach biodrach mnie przeszedł
przyjemny dreszcz..
- Ale dlaczego mam
się na nią zgodzić? – wyszeptałam.
- Może.. – spojrzał w
górę – dlatego – dlatego tej chwili jego ciepłe
wargi dotknęły mojego zimnego policzka. A potem drugiego. W jedną
sekundę ogarnęła mnie fala ciepła. Wystarczy jeden pocałunek w policzek, żeby
mnie rozgrzać.
- I co, przekonałem
Cię? – spytał zauważywszy mój uśmiech.
- Może troszeczkę –
odparłam lekko zagryzając dolną wargę. Zanim cokolwiek zdążył powiedzieć, moje
ciało przeszedł zimny dreszcz.
- Zimno Ci? – spytał.
- Nie – w tej chwili
przeszedł mnie kolejny dreszcz – Może troche.
- Chodź tu – powiedział
wyciągając ręce. Już po chwili wylądowałam w ramionach chłopaka. Od razu było
cieplej. Przytulam się do chłopaka, którego nawet nie znam. Może to być dziwne,
ale czuję, że nie jest on taki zły. Pewnie ma swoje za uszami. Jak każdy.
- I jak lepiej? –
spytał , delikatnie jeżdżąc dłonią po moich plecach. Pokiwałam na ,,tak”.
- Chodź – pociągnął
mnie za rękę.
- Ale gdzie?
- Jest Ci zimno?
- Troche, ale.. – w
tej chwili założył mi swoją bluzę. –
Chodź.
- Poczekaj! - powiedziałam dość głośno – Weź tą bluzę bo
Tobie będzie zimno.
Chłopak
chwycił mnie mocno za nadgarstki.
- Auu! To boli –
powiedziałam.
Piorun uderzył. Spojrzałam w niebo. Zaczął padać deszcz. To znak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz