poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 17.

Gdy tylko chłopaki opuściły dom postanowiliśmy wybrać się na spacer.
Z powodu mojego gipsu na ręce to Damian prowadził wózek. Już niedługo i ja będę mogła.
Muszę przyznać, że do twarzy mu było z dzieckiem.
            Postanowiliśmy wybrać się na plac zabaw. Całą drogę Adam będąc w wózku, wskazywał na różne strony palcami, wychylał się i mówił do nas w swoim języku.
            Niektóre jego ,,słowa” były naprawdę śmieszne.
Gdy byliśmy nie daleko chłopczyk zaczął próbować wyjść z wózka, ale na szczęście szybka reakcja Damiana mu na to nie pozwoliła.
            Od razu po dojściu na plac Adam wskazał palcem na zjeżdżalnie i spojrzał na nas wymownie.
Uśmiechnęłam się do Damiana, po czym gestem głowy pokazałam mu, aby poszedł z nim. Natomiast ja usiadłam na huśtawce i przyglądałam się im.
Gdy Adam z pomocą chłopaka wszedł na zjeżdżalnie, klasnął w swoje małe rączki i zaczął się śmiać. Damian ustawił się na końcu zjeżdżalni i z uśmiechem na twarzy czekał aż mały zjedzie.
Według instrukcji, którą mu podałam usiadł i po chwili kierował się w dół. Prosto w ręce chłopaka. Adam strasznie się cieszył. Powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy i ciągle było mu mało.
 - Adam starczy. Daj odpocząć Damianowi – powiedziałam lekko się śmiejąc. Mój chłopak wyglądał na wymęczonego. A byliśmy tu zaledwie dwadzieścia minut. – Chodź teraz na huśtawkę. – Wyciągnęłam rękę w jego kierunku.



            Chwile się nad czymś zastanawiał. Spojrzał na Damiana. Chwile potem biegł już w
moją stronę.
            Posadziłam go na swoich kolanach i zaczęłaś się lekko huśtać. Damian usiadł na huśtawce koło nas.
Przyglądałam się chłopczykowi, który w tym momencie bawił się bransoletkami na moim nadgarstku.
 - O czym myślisz? – usłyszałam delikatny głos chłopaka.
            Spojrzałam na niego. Wyglądał na zaniepokojonego.
 - A tak o wszystkim – odparłam.
 - O wszystkim? – spytał podejrzliwie.
 - Tak. – zrobiłam przerwę. – Tak ogólnie o życiu.
            Pokiwał głową w zrozumieniu.
 - Myślę czy by nie wrócić do Anglii. Oczywiście tylko na jakiś czas. Po prostu.. chciałabym się przejść tymi wszystkimi ścieżkami, którymi wprowadzili mnie bracia. Odwiedzić dawnych znajomych, też Polaków. Wiesz, utrzymujemy ze sobą kontakt telefoniczny. Ale to nie to samo. Chciałabym też odwiedzić moją ciocię, która tam mieszka i pracuje. Tak szczerze to ona podsunęła mi pomysł na przyjazd tam. Stęskniła się, a po za tym chciałaby Cię poznać.
 - Mnie? – spytał zdziwiona. Uśmiechnęłam się.
 - Tak Ciebie, głuptasie.
 - Nie spodziewałem się, że będzie chciała mnie poznać – przyznał patrząc na swoje buty.
 - Jak nie?! Przecież to ty jesteś osobą, dla której chce mi się rano wstać. Ty jesteś osobą, której mogę patrzeć w oczy cały dzień i jeszcze mi będzie mało. Ty jesteś osobą, dla której chce żyć. Jesteś moim największym szczęściem w życiu. Każda moja myśl jest o Tobie. Gdziekolwiek jestem, to właśnie o Tobie myślę. Jesteś dla mnie najważniejszy. No nie licząc rodziny – zaśmiałam się krótko. – Po prostu, Kocham Cię.
  - Też Cię kocham – powiedział i podszedł do mojej huśtawki, po czym przytulił mnie wraz z Adamem. – Kocham Cię jak wariat – wyszeptał mi na ucho i pocałował, na co Adam zrobił dziwną minę. Oboje uśmiechnęliśmy się do niego, a on z powrotem wskazał na zjeżdżalnie. Zgramolił się z moich kolan i pociągnął Damiana za rękę.
 - Noooo.. – ponaglił go chłopczyk.
 - Idę, idę. – Powiedział w jego kierunku. – Zobaczymy, co da się zrobić.- Powiedział do mnie.
            Przez chwilę nie wiedziałam, o co chodzi. Aa, no tak wyjazd do Anglii.


Siemka !

Postanowiłam, że to koniec historii Amy i Damiana.
Brak czasu na dalsze pisanie.
Przepraszam.

Chciałam bardzo podziękować osobą, które to czytały.
Z całego serca dziękuje za poświęcony czas temu opowiadaniu :)

Do usłyszenia !

Pozdrawiam
Karolina :)


sobota, 8 marca 2014

Najlepszego ! ♥

Mamy dzisiaj Dzień Kobiet !!


Z tej okazji chciałabym złożyć Czytelniczką najserdeczniejsze życzenia.

Dużo miłości, radości i pieniędzy.

W życiu dużo szczęścia. 

Mało smutków.

Aby to życie było takie, jakie Sobie tylko wymarzycie.

Po prostu życzę Wam Wszystkiego Najlepszego !!

Karolina ♥


piątek, 7 marca 2014

Rozdział 16

Popatrzyliśmy się na siebie.
 - Dla nas? – zapytaliśmy równocześnie.
 - Tak. Obydwoje się do tego nadajecie – stwierdził Paul uśmiechając się.
 - Ale, do czego? – spytałam, przyznam, że ze strachem.
 - Spokojnie. Nie musicie się bać. Poradzicie sobie jak nikt inny – powiedział Brian i lekko się zaśmiał.
 - Powiedzcie wreszcie, o co chodzi – odparłam ze złością.
 - Dobra. Zajmiecie się Adasiem – oznajmił Paul.
 - Dlaczego?
 - Bo musimy załatwić coś z Tomkiem i nie mamy z kim zostawić młodego – wzruszył ramionami Brian.
 - A Monika? – cieszę się, że chodzi o opiekę nad prawie dwuletnim chłopcem. Naprawdę.
 - Nie może. Musi coś załatwić – powiedział Paul.



            Wyjaśniam. Tomek to przyjaciel braci. Ma on dziewczynę, chyba już narzeczoną, Monikę i synka – Adasia. Ta trójka jest bardzo lubiana przez wszystkich w naszej rodzinie. Jeszcze, gdy na świecie nie było Adama, Tomek z Moniką spędzali u nas dużo czasu. Organizowali sobie takie małe ,,imprezki”. Nawet na sylwestra jednego roku byli u nas i zabawa naprawdę się udała. Od tego czasu sylwester odbywa się u nas. I zawsze jest dużo ludzi. Nigdy na to nie narzekałam.
 Monikę polubiłam od razu. Mogłam z nią swobodnie pogadać i to o wszystkim. Mówiłyśmy sobie o wszystkim. Byłyśmy jak siostry. Tak samo jak z Emily. One obie też bardzo się polubiły. Nie raz organizowałyśmy wspólne wypady. Raz na zakupy, innym razem do kina, a jeszcze innym na basen.
 - To jak zgadzacie się? – ponaglił nas Paul.
            Spojrzałam na Damiana. On skinął delikatnie głową uśmiechając się. Chłopak wręcz kocha małe dzieci i Adama też. Gdy Tomek go przywoził i akurat Damian był, zawsze kończyło się to tym, że chłopczyk nie mógł odczepić się od niego. A mu to wcale nie przeszkadzało.
 - Dobra. Zgadzamy się. A kiedy mamy się nim zająć? – spytałam.
 - Noo, za chwile będą – powiedział Paul.
            Oparłam głowę o ramię Damiana. Do mojej głowy napłynęły wspomnienia z dzieciństwa.
            Gdy byłam mała wychowywałam się w Anglii. Stąd moje imię, jak i zresztą moich braci. Czasem to tak dziwnie z tym imieniem, bo tak każdy patrzy się głupio na mnie i w ogóle.
Mniejsza z tym. Byliśmy tam przez 4 lata, później przeprowadziliśmy się do Polski. Tu chodziłam do przedszkola, później do podstawówki, gdzie poznałam Damiana. Potem gimnazjum i teraz technikum. Edukacja trwa !
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Paula.
 - Przyjechali.
            Wszyscy razem zeszliśmy na dół. Akurat w drzwiach stał Tomek z Adasiem.
 - Siemanko – przywitał się z nami po kolei. Począwszy ode mnie, potem Damian i moi bracia.
 - Adam zobacz, kto tu jest. Ciocia Amy i wuja Damian – powiedział do chłopca, pokazując na nas.
 - Cześć mały – powiedziałam z wielkim uśmiechem i wyciągnęłam ręce w jego kierunku.
Adaś zaczął się chichotać i szybko znalazł się w moich ramionach.
 - W samochodzie mam wózek, zaraz wam go przyniosę, jeśli chcecie – zaproponował Tomek, patrząc na nas uważnie.
 - Tak, przyda się. Pójdziemy na spacer – odpowiedział Damian, robiąc głupie miny w kierunku Adama, na co wszyscy zanieśli się śmiechem.


Czeeeeść wszystkim !
Z góry przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno, ale w szkole teraz straszne zamieszanie.
Same sprawdziany, kartkówki, leksyki…

I do tego mam maaaałe problemy z nogami i muszę jeździć do szpitala na kontrole itd.
Na szczęście znalazłam troche czasu, żeby coś dodać. ;)

Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Buziaczki :***

  Karolina


Jeśli czytasz, daj komentarz. To bardzo motywuje.

Dla ciebie to tylko głupie kilka słów, czy nawet jedno. A mnie to sprawia ogromną radość i jest motywacją do dalszego pisania.


            

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 15


            Film, na który zabrał mnie Damian był cudowny. Co innego można powiedzieć o tym filmie?,,3 metry na niebie”... Z pewnością jest to mój ulubiony film. Zwłaszcza, gdy ogląda się go z wyjątkową osobą.
 - I jak się podobał film? – spytał Damian, gdy wychodziliśmy z kina.
 - Był znakomity. Dziękuję – powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka. Uśmiechnął się i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Później w stronę samochodu.
            Tuż przed nim poczułam wibracje w kieszeni.
 To, sms od Briana.

                                    Wracajcie do domu. Chcemy z Tb pogadać.

            Przestraszyłam się. Ostatnim razem, gdy otrzymałam takiego sms-a zdarzył się ten nieszczęsny wypadek. Spojrzałam na Damiana.
 - To jedziemy – zadecydował. – Nie martw się na zapas – dorzucił z uśmiechem.
Odwzajemniłam go. Nie będę spokojna dopóki nie dowiem się, że wszystko jest w porządku. Ja już tak po prostu mam. I nic na to nie poradzę.



Będąc już łokieć samochodzie, oparłam łokieć o podłokietnik. Wzrok wbiłam obraz za oknem.
 - Hej, Amy. Będzie dobrze – powiedział pocierając moje ramie. Chwyciłam ją na chwile. Po chwili jego ręka z powrotem powędrowała na kierownice.
 - Wiem. Ale ja mam tak zawsze. Martwię się nie potrzebnie – rzuciłam spoglądając na drogę przed nami.
            Chłopak lekko uśmiechnął się.
 - Pamiętasz, ostatnim razem też dostałam sms-a, a chwile później zdarzył się wypadek - wyszeptałam po chwili.
- Teraz nic takiego się nie stanie. Nie myśl o tym, przecież..
 - A ja nawet nie spytałam się później, o co chodziło – przerwałam mu, unosząc głos.
            Czułam się podle. To są moi bracia. Oczekują ode mnie jakiejś pomocy, a ja co?
Zostawiam ich. Ale nie tym razem. Dzisiaj będzie inaczej. Wiem to.
            Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. W samochodzie panowała napięta atmosfera.
Spoglądałam na Damiana. Przesadziłam.
- Przepraszam – powiedziałam delikatnie, spoglądając na chłopaka. – Nie chciałam się unosić. To przecież nie jest twoja wina..
 - Nie masz, za co przepraszać. Rozumiem Cię lepiej niż myślisz – powiedział.
            No tak, Damian ma młodsze rodzeństwo. Przecież też się o nich martwi.
 - Wiem, co czujesz. Mam to samo, gdy siostra lub brat potrzebują mnie a mnie przy nich nie ma – przyznał ze smutkiem.
           Było mi go żal. Jego siostra – Amelia. Młodziutka dziewczyna. Nie dawno skończyła czternaście lat. Jest trochę niższa ode mnie. Ma długie blond włosy. Pamiętam jak była mała.
Taka słodziutka, malutka.. a teraz? Już nastolatka. No i Alan. Jeszcze, gdy go nie było na świecie, Damian chciał mieć braciszka. A jak się ucieszył, że jego mama jest w ciąży!!
A jak się cieszył, gdy dowiedział się, że to chłopiec. To były cudowne chwile. A teraz, prawie osiem lat później, jego zapał wcale się nie zmniejszył. Gdy tylko wspomina coś o nim lub o Amelii cieszy się jak dziecko.



            Podparłam się rękami o siedzenie i pocałowałam chłopaka w policzek.
Uśmiech, jaki pojawił się na jego twarzy był ogrooomny. Chłopak przeczesał dłonią moje włosy a ja usiadłam z powrotem na siedzeniu.
            Po kilku minutach znajdowaliśmy się pod domem. Równocześnie wyszliśmy z samochodu. Damian otworzył drzwi do domu i przepuścił mnie pierwszą. Skinęłam głową i weszliśmy do środka. Dźwięki telewizora dochodziły z pokoju, gdzie siedziała mama wraz z tatą. Przywitaliśmy się i poszliśmy na górę do pokoju braci, skąd wydobywały się dźwięki muzyki.
            Nie zastanawiając się otwarłam drzwi. Ku mojemu zdziwieniu w pokoju byli moi bracia, sami. To nowość. Zawsze było ich tu dużo.
 - Siemka – uśmiechali się do mnie, mówiąc to słowo równocześnie, spoglądając na mnie. Paul ściszył muzykę.
 - Czeeeść – powiedziałam podejrzanie przeciągając ‘e’.
 - Siema – powiedział Damian i podszedł po nich witając się.
- Jak tam było w kinie? – spytał Brian.
 - Dooobrze – odparłam zdziwiona jego zachowaniem.
 - Na czym byliście? – dopytywał dalej.
 - Na ,, 3 metry nad niebem” – odpowiedział za mnie Damian.
 - Tak? Świetny film – przyznał Paul. – Lubię go oglądać.
            Też mi nowość. Gdy oglądałam go pierwszy raz, siedziałam sama w pokoju. Była już końcówka filmu, nagle przyszedł Paul pytając się, co robię. A gdy powiedziałam, że film i skróciłam mu treść stwierdził, że chce go obejrzeć i wyszedł. Wrócił po około dwóch godzinach i powiedział:
 - Ten film jest zajebisty
Tyle. Powiedział i wyszedł. Ale nie o tym teraz.
 - O czym chcieliście pogadać? – spytałam patrząc prosto na nich.
 - No tak. Mamy dla was zadanie – powiedział poważnie Brian.

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 14

 - Ważny sprawdzian – powiedziałam sarkastycznie, gdy byliśmy już w samochodzie.
 - Może ma jakiś, albo poprawia – wzruszył ramionami Damian.
 - Chodzimy do jednej klasy. Nie ma jutro żadnego sprawdzianu. Ona, wzorowa uczennica miałaby poprawiać jakiś sprawdzian? To raczej nie możliwe – powiedziałam.
            Chwila ciszy.
 - Dlaczego miałaby kłamać? – usłyszałam pytanie. Pomyślmy… bo wie, że nie lubię jej nowego chłopaka? Bo wie, że pewnie byłabym na nią zła? Może i bym była, ale lepiej powiedzieć prawdę a nie kłamać.
 - Sama nie wiem – powiedziałam i przetarłam czoło zdrową ręką. – Ale skoro nie chciała z nami pogadać to jej sprawa. – Wzruszyłam ramionami.
 - Dokładnie. Przynajmniej mamy czas dla siebie – oznajmił Damian i uśmiechnął się.
Zaśmiałam się.


            Nawet ma rację. Jesteśmy ze sobą od soboty. Czyli od 28 kwietnia. A nasze randki to był tylko szpital. Miałam być w nim tylko do niedzieli, ale pan Henderson uparł się, żeby zrobić mi jeszcze jakieś dodatkowe badania. I tak przeciągnęło się do środy. Na szczęście ten gips ściągną mi już 20 maja. Trzeba wytrzymać.
 - To jak? Nasza pierwsza randka? – spytałam spoglądając na chłopaka.
 - Oczywiście.
 - Tylko gdzie jedziemy?
 - Zobaczysz skarbie – powiedział puszczając mi oczko. - Mam nadzieję tylko, że Ci się to spodoba.
            Znowu niespodzianka. Muszę przyznać, że zaczynają mi się podobać.
Po kilkunastu minutach samochód zaparkował pod kinem. Już wiem, o co w tym jego ostatnim zdaniu chodziło.
            Chłopak spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się. To miejsce chodź pewnie nie będzie dla mnie wspaniałym miejscem, to i tak będę tu przyjeżdżać. W końcu gorsze było gdzie indziej.
 - Na jaki film idziemy? – spytałam i wyszłam z samochodu.
 - Yy.. – potrząsnął głową. - Tego dowiesz się w środku. Ale wszystko w porządku? – spytał z troską.
 - Tak. W najlepszym. A dlaczego miałoby być inaczej?
 - Myślałem, że..
 - Zapomnij o tamtym – powiedziałam szybko. – Po za tym pamiętasz to, co powiedziałeś wtedy pod moim domem?
Pokiwał głową.
 - Powiedziałeś, że przy Tobie nic mi się nie stanie i nikt mnie nie skrzywdzi – chłopak pochylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich wargach.


            Stado motyli zawirowało mi w brzuchu. Dawno nie czułam czegoś takiego. Ostatni raz w szpitalu. I bardzo mi tego brakowało.
 - Lepiej chodźmy, bo spóźnimy się na film.
 - ok. A zdradzisz, jaki? Zaraz i tak będę wiedzieć – nalegałam dalej.
 - Bądź cierpliwa – powiedział i ruszyliśmy w stronę kina.
            Nie sądziłam, że w środę po południu w kinie może być taki tłok. Aby dojść do kasy musieliśmy się nie źle przepychać. W końcu udało to się nam.
 - Poczekaj tu, ok.? – poprosił Damian. Nie chętnie się zgodziłam.
            Już po chwili szliśmy w kierunku sali, w której za 6 minut mieliśmy oglądać film, którego tytułu nadal nie byłam świadoma.
 - No to zaraz będę w końcu wiedzieć, jaki to film – powiedziałam, gdy zajęliśmy swoje miejsca.

 - Myślę, że Ci się spodoba – szepnął mi do ucha Damian. A gdy tylko seans się rozpoczął wiedziałam, że chłopak trafił w dziesiątkę z wyborem filmu. 


sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 13

         W szpitalu byłam kilka dni. Wypisali mnie w środę. Moja ręka nadal była w gipsie i w nim pozostanie przez najbliższe trzy tygodnie.
 Cały czas był przy mnie Damian. Jeśli nie liczyć czas, kiedy musiał być w szkole. No niestety, szkoła. Odwiedzała mnie również rodzina. Nawet odwiedziła mnie Demi – moja kuzynka, którą traktuje jak siostrę, ponieważ mogę powiedzieć jej wszystko a ona mi pomoże. Zawsze sobie pomagamy. Często się ze sobą widujemy. To moja kuzynka i najlepsza przyjaciółka.
            W czasie moich krótkich ‘wakacji’, Emily nie odzywała się do mnie. Chodź byłam na nią jeszcze zła, martwiłam się o nią. W końcu była moją przyjaciółką. Damian mówił, że widział ją w szkole. Nie wyglądała jednak na szczęśliwą. Chodziła czasem smutna i bez życia, a innym razem uśmiechnięta i szczęśliwa. Nie mogę się doczekać aż w końcu ją zobaczę i pogadamy. Traktowałyśmy się jak siostry. A tu proszę, pojawił się chłopak i się pozmieniało. Teraz – najważniejszy jest chłopak, później – przyjaciółka.
Nie żebym była święta, ale ja do niej dzwoniłam i pisałam. Ale nie odbierała i nie odpisywała.
Nie mogłam tak po prostu wyjść ze szpitala i do niej pojechać. Postanowiłam, że odwiedzę ją, gdy tylko opuszczę szpital.
            Na szczęście nastąpiło to dość szybko. W tym momencie byłam w samochodzie Damiana, który wiózł mnie do domu.
 - Cieszysz się z powrotu do domu? – spytał po kilku minutach drogi.
 - I to jak. Nie mogę się doczekać mojego miękkiego łóżka – przyznałam. Chłopak zaśmiał się lekko.
 - Oo.. wierzę Ci. Te szpitalne łóżka wyglądają na okropnie twarde – powiedział z grymasem na twarzy.
 - I takie są – powiedziałam cicho, opierając głowę o szybę samochodu. Moje powieki delikatnie się zamknęły.
 - Jesteś zmęczona? – spytał spoglądając na mnie. Widziałam troskę w jego oczach, była ona także wyczuwalna w jego głosie.
 - Trochę.. ale nie martw się. – odparłam. - Wcale nie odpoczęłam w tym szpitalu.. Ale i tak chce dzisiaj odwiedzić Emily – chłopak lekko się uśmiechnął. Jego ręka delikatnie pogładziła mój policzek, a już po chwili z powrotem znajdowała się na kierownicy.
 - Rozumiem.



Resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Nie była ona długa. Już po chwili byliśmy pod moim domem. Wchodząc do środka przywitali mnie domownicy.
 - Daj jej torbę, zaniosę ją na górę – zaproponował Paul.
 - Jasne – podał ją Damian.
 - Co on taki uczynny? – spytałam mamy.
 - Martwił się o Ciebie. Zresztą Brian też. Jak my wszyscy – odpowiedziała.
 - Tak, gdy się dowiedzieliśmy, że jesteś w szpitalu, to aż serce mi przestało na chwilę pracować. Byłem załamany. Gdy tylko dowiedziałem się, że nie odniosłaś poważnych obrażeń, chciałem odnaleźć tego, przez którego, no teraz masz gips i mu coś powiedzieć – powiedział Paul.
 - Ja też bym mu coś chętnie powiedział – dorzucił Brian schodząc po schodach.
Po jego słowach poczułam ciepło na sercu. Ci dwaj, co wciąż mi dokuczają, martwią się o mnie? Wiedziałam to, ale miło były to usłyszeć.
 - Ale niestety nikt nie wie, kto to był – dokończył Paul.
Spojrzałam na Damiana. Nie powiedział im, że to Kuba. Chyba wiedział, co by wtedy się stało. Szczerze, nawet nie chce sobie tego wyobrażać.
 - Wchodźcie – powiedziała mama. No tak, staliśmy w drzwiach.
 - Nie mamo, chciałam odwiedzić Emily. Damian zaproponował, że mnie do niej zawiezie – powiedziałam delikatnie.
 - Tak teraz? – spytała. Pokiwałam głową. – No dobrze, ale przyjedźcie na kolację.
 - To raczej ona powinna Ciebie odwiedzić, a nie z tym chłopaczkiem siedzieć – rzucił Paul.
Nie było miło słysząc takie słowa o swojej przyjaciółce, lecz zaprzeczyć im nie mogłam. Albo nie chciałam? Nie wiem. Udałam, że tego nie słyszę.
 - To na razie! - rzuciłam i wyszłam z domu.



            Damian zaparkował samochód pod domem przyjaciółki. Jednak nie wyszłam z niego od razu.
 - Boisz się? – usłyszałam delikatny głos Damiana. Przytaknęłam głową.
 - Jeśli nie chcesz do niej iść to możemy pojechać…
 - Nie. Ja chce iść, tylko nie wiem, co mam jej powiedzieć – powiedziałam szczerze.
 - Myślałaś o tym spotkaniu już w niedziele. I co mówiłaś, jak ją zobaczysz? – powiedział biorąc moją dłoń i splatając ze sobą nasze palce.
 - Że przytulę ją i zapytam co u niej słychać, i wypytam o wszystkie szczegóły związane z jej związkiem, i powiem jej o nas – mówiąc tą ostatnią rzecz spojrzałam na chłopaka, który uśmiechnął się.
 - Wiesz co jej powiedzieć. Idziemy? – spytał.
 - Okej – rzuciłam i wyszłam z samochodu. Wolnym krokiem udałam się w stronę drzwi. Już po chwili przy moim boku pojawił się Damian chwytając moją dłoń.
 - Gotowa?
 - Jak nigdy – odpowiedziałam i nadusiłam na dzwonek.
Pewnie myślicie, co takiego w odwiedzinach przyjaciółki? Ale my nie wiedziałyśmy się od piątku i ten jej nowy chłopak, Kuba i szpital. To dużo. Jak na dwie przyjaciółki.
            Drzwi otworzyły się. Ujrzałam w nich Emily. Nie taką jak zwykle. W domu nigdy nie dbała o swój wygląd. A tu proszę, makijaż i to dość mocny, obcisły czarny top i jasne rurki.
            Patrzyłyśmy na siebie nic nie mówiąc. Gdy przypomniałam sobie, po co przyjechałam, puściłam dłoń Damiana, czym wcale nie był zaskoczony.



 - Cześć – wychrypiałam.
 - Cześć – odpowiedziała przyjaciółka. – Co ci się stało w rękę?
Widziałam w jej oczach przerażenie. Strach. Troskę.
 - Ciebie też miło widzieć – powiedziałam i przytuliłam się do niej. Co odwzajemniła. Poczułam ulgę. Czyżbym odzyskała przyjaciółkę? Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam na twarzy Damiana uśmiech.
 - Dlaczego się nie odzywałaś? – spytałam gdy się od siebie oderwałyśmy.
 - Myślałam, że jesteś na mnie zła – powiedziała już nie tak głośno.
 - Byłam, ale już mi przeszło – powiedziałam uśmiechając się do niej. Uśmiech wkradł się na jej twarz. – Właściwie to jestem tu, żeby to wszystko jakoś naprawić. Właściwie jesteśmy – spojrzałam na chłopaka. Przyjaciółka spojrzała na mnie wymownie.
 - Tak, jesteśmy razem – powiedziałam uśmiechając się jak głupia.
 - Ooo.. to gratuluję – powiedziała i uściskała nas oboje – Ale, kurczę przepraszam. Może umówimy się jutro czy coś, bo jestem zajęta. – Nerwowo spojrzała na swoje stopy. – Jutro mam ważny sprawdzian.
            Wiedziałam, że kłamie. Marcin był u niej. To oczywiste.

 - A no to spoko, widzimy się jutro w szkole. A i to – wskazałam na rękę – to wypadek. Powiedziałam i odwróciłam się by odejść. Zanim zdążyła zamknąć drzwi usłyszałam głos jej chłopaka.

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 12.

Przed oczami ciemność. Nic innego. Ale mogłabym przysiąść, że czuję tu kogoś obecność. Nie jestem sama. Coś a raczej ktoś trzyma moją dłoń.
            Próbuję otworzyć oczy, ale nie jest to takie proste jak się wydawało.
Moje powieki są strasznie ciężkie. Jedyne, co mi się udało zrobić to lekko poruszyć głową.
Nie poddawałam się.
            Po kilku a nawet kilkunastu próbach udało mi się otworzyć oczy. Zamrugałam kilka razy, by przyzwyczaić się do panującej w pomieszczeniu bieli.
            Pierwsze, co przyciągało moją uwagę, a raczej kto. To był Damian. Siedział ze spuszczoną głową, ślepo wpatrując się w nasze dłonie złączone razem. Poruszyłam dłonią przyciągając tym jego uwagę.
 - Obudziłaś się.. – wyszeptał. Z każdą chwilą jego radość była coraz większa. Lekko uśmiechnęłam się.
 - Obudziłaś się – powiedział już nie co głośniej. – Poczekaj, pójdę po lekarza.
            Puścił moją dłoń i wybiegł z sali jak poparzony.
 Próbowałam przypomnieć sobie, dlaczego tu jestem. No tak. Wypadek na parkingu.



Chciałam usiąść na łóżku, jednak straszliwy ból nie pozwolił mi na to. Zobaczyłam, że moja lewa ręka była w gipsie. Na prawej ręce znajdował się bandaż a tuż pod nim wenflon, a do niego przyczepiona kroplówka.
            Na szczęście nogi miałam całe. Chodź znalazłyby się na nich jakieś rany. Tak jak na prawej dłoni.
            W tej chwili do sali wszedł Damian, a za nim ciemnowłosy mężczyzna około czterdziestki.

- Dzień dobry. Jestem doktor Henderson.

 - Dzień dobry – odpowiedziałam próbując się uśmiechnąć, lecz ból mi na to nie pozwolił.

 - Jak się pani czuję? – spytał.

 - Bywało lepiej – udało mi się uśmiechnąć. – Odczuwam straszny ból w lewej ręce.

 - To normalne, ponieważ ma pani złamaną rękę. A czy odczuwa pani ból gdzieś indziej?

 - Nie. Trochę jestem obolała,ale to nic.

 - Dobrze. Zostanie pani tu u nas jeszcze, myślę że do jutra. Dzisiaj zostawimy panią na obserwacji. Dodatkowo pobierzemy krew, aby mieć pewność, że wszystko jest w porządku. A później tylko na jedną wizytę, aby pozbyć się gipsu. To wszystko – schylił się delikatnie do mnie, niby poprawiając kroplówkę. – Ma pani wspaniałego chłopaka. Cały czas tu był i strasznie się martwił.

            Uśmiechnął się do mnie, udało mi się odwzajemnić uśmiech nie zwracając uwagi na ból. Kiedy wyszedł z sali spojrzałam na Damiana, który usiadł na krześle obok łóżka. Chwycił moją dłoń i złączył nasze palce razem.




 - Przepraszam.. – wyszeptał nie patrząc na mnie.

 - Za co? Przecież to nie Twoja wina – spojrzałam na niego.

 - To ja powinienem leżeć na tym łóżku, nie Ty – powiedział i spojrzał na mnie.

 - Przestań. Nie obwiniaj się. I nie, nie zgadzam się z Tobą. Gdybyś Ty tu leżał.. – pokręciłam głową – Nawet nie chce o tym myśleć co by było. Dobrze, że to wszystko się tak skończyło. Mogło być znacznie gorzej.

 - Tak.. – przyznał mi rację.

 - Powiedziałeś lekarzowi, że jesteś moim chłopakiem? – spojrzałam z chytrym uśmiechem.

 - Inaczej nie mógłbym tu z Tobą być – powiedział patrząc mi głęboko w oczy – A właśnie, chciałabyś zostać moją dziewczyną? – spytał. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

 - Tak – powiedziałam nie odrywając wzroku od chłopaka, który w tej chwili również się do mnie uśmiechał.

            Już po chwili złączył nasze usta w słodkim pocałunku.



No i mamy kolejny rozdział. :D
porobiło się, porobiło..
Kolejny postaram się dodać do końca tego tygodnia. 
Dziękuję za te miłe komentarze, które pojawiły się pod ostatnim rozdziałem.
 To bardzo motywuje. ;)

Jeśli czytasz, daj komentarz.