Hejka !
Mam dobrą i złą wiadomość. Od której zacząć?
Zgaduje, że od złej. A więc nowy rozdział powinien się pojawić jakoś niedługo, ponieważ nie mam czasu pisać... za dużo nauki.. :(
A dobra to taka, że mam dla was takie krótkie opowiadanko. Dziś będzie pierwszy rozdział.
A więc miłego czytania ! :)
Pracuje
w małej kawiarence na mojej ulicy. Oczywiście na okres letni. W czasie trwania
nauki uczę się w trzeciej klasie technikum. Mniejsza z tym.
Zawsze lubiłam śpiewać i grać
na instrumentach.
Mam nawet swój zeszyt ze
swoimi piosenkami. Uwielbiałam komponować. Już w dzieciństwie moja rodzina
wiedziała, że wyrośnie ze mnie artystka. Jednak ja na razie nie chce dzielić
się swoim talentem.
Zachowuje to dla siebie. Po
prostu się wstydzę. Nic na to nie poradzę.
- Dzień dobry! – przywitałam
się z moją szefową kolejnego dnia pracy. Był poniedziałek.
- Dzień dobry Tosiu. Jak
minął weekend? – spytała.
- Szczerze to nijak. Nie
robiłam nic innego jak komponowanie i może oglądanie jakiś filmów. – odparłam
zawiązując mój fartuszek na linii bioder.
- Jak to? Młodzież w twoim
wieku to się bawi po imprezach. A ty siedziałaś w domu i robiłaś to, co robisz
praktycznie codziennie?
- Jak widać nie jestem taka
jak inni. I może dlatego nie mam chłopaka i nigdy się nie zakochałam? –
odparłam, wzdrygając ramionami.
- Oj, ty już się oto nie martw. Znajdzie się
jeszcze chłopak, w którym się zakochasz. Zobaczysz. I to nawet możliwe, że
jeszcze dzisiaj go spotkasz – odparła. Nie wspomniałam, że moja szefowa
uwielbia wróżyć z kart. I to właśnie, co powiedziała wyczytała z nich.
Z ciekawości podeszłam do
niej.
- Tak? A jak on będzie wyglądał?
- Ty tylko o wyglądzie! Nie
tylko to jest w życiu ważne. Ładna miska jeść ci nie da! – zacytowała znany mi
już za dobrze przysłowie. Zawsze podobali mi się ładni, debile.
- Tak, tak.. – odparłam.
- Już lepiej idź. Masz
pierwszego klienta – oznajmiła wskazując palcem stolik. Chwyciłam za notesik i
długopis, i z uśmiechem na twarzy podeszłam do klienta.
- Brunet – usłyszałam od Gosi, tak miała na
imię szefowa.
- Dobrze wiedzieć. –
odwróciłam się w kierunku chłopaka, który czekał by złożyć zamówienie.
- Dzień dobry! Co podać?
I
tak minęło mi kilka godzin pracy. Gdy już miałyśmy zamykać, w kawiarni pojawił
się jakiś chłopak.
- Po proszę .. niech pomyślę. Kawę z mlekiem.
I do tego….
- Może jakieś ciasto? – zasugerowałam.
- A jakie pani proponuje?
- Ciasto 3bit. Jest
przepyszne.
- W takim razie niech będzie – uśmiechnął się
szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
- Już przynoszę – podeszłam
do lady i przekazałam zamówienie.
- Kto to jest? – spytała Gosia.
- Klient – odparłam kładąc
kawę i ciasto na tacę.
- Ale jak ma na imię? –
nalegała dalej.
- Nie wiem. Jak chcesz to zapytaj!-
powiedziałam, po czym ruszyłam w stronę chłopaka.
- Proszę i smacznego! – podałam mu jego zamówienie.
- Dziękuje. Zdaje się, że przyszedłem troche
za późno. Ale myślałem, że jest dłużej otwarte. Przeze mnie musi pani tu dłużej
siedzieć – zrobił smutną minę.
- Nic nie szkodzi – odparłam uśmiechając się –
ale proszę nie mówić do mnie pani, dobrze? Nie jestem taka stara.
- Nie ma sprawy. A jak mam się do pani,
przepraszam, do ciebie zwracać? - spytał.
- Po prostu Tosia.
- Tosia. Śliczne imię dla
ślicznej dziewczyny. – powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej niż pierwszym
razem.
- Tani, ale podryw – powiedziałam, po czym
oboje się roześmialiśmy. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku szefowej.
- O czym wy tam tak rozmawialiście? – pytała
dociekliwie.
- Tak naprawdę to o niczym. Mówił, że przez
niego muszę tu dłużej siedzieć. Przepraszał za to. – usiadłam obok Gosi.
- Uhm – powiedziała, po czym
zrobiła dziwną minę i chciała wyjść na zaplecze. Odwróciła się jednak i dodała:
- Brunet. Pamiętaj – i wyszła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz