Dopiero
w tym momencie spostrzegłam się, że ten chłopak jest brunetem. Jednak nie
robiło to na mnie najmniejszego wrażenia. Chłopak jak chłopak. Ale w nim było
coś innego. Nie był taki zwykły. Miał coś w sobie.
- Dziękuję – powiedział podchodząc do bufetu i
odkładając swój talerzyk i filiżankę po kawie.- Jeszcze raz przepraszam, że
musisz tu teraz być i patrzeć na mnie. Mam nadzieję, że nie spóźniłaś się na
autobus czy coś.
Lekko się zaśmiałam.
- Spokojnie. Jestem na piechotę. Mieszkam nie
daleko. – odłożyłam naczynia na swoje miejsce.
- Ooo.. kamień spadł mi z
serca. Miałbym cię na sumieniu – powiedział. W
tej chwili zdałam sobie sprawę, że jest na prawde przystojny. Ma kakaowe oczy.
Brązowe włosy. Proste. Nie był obcięty na jeżyka, ani nie miał włosów do
ramion. Miał takie.. Akurat. Był może kilka centymetrów wyższy ode mnie.
Szczupły. Miał na sobie granatową koszulkę i krótkie spodenki. Wyglądał bardzo
ładnie.
- Może w rekompensatę odprowadzę cię do domu?
– spytał po krótkiej ciszy.
- Nie trzeba.
- Nalegam. Bardzo mi zależy. A tak szczerze to
i tak nie mam, co robić, więc co mi szkodzi – wzdrygnął ramionami w taki
sposób, że mi zachciało się śmiać.
- Dobrze, już dobrze. Zgadzam się. Tylko poczekaj,
pójdę po swoje rzeczy – poszłam na zaplecze. Zdjęłam fartuszek, wzięłam swoje
rzeczy i pożegnałam się ze szefową.
- A nie mówiłam?
- Przecież nawet nic się nie wydarzyło.
- Jeszcze – odparła.
- Już jestem – powiedziałam, gdy wyszłam z
zaplecza.
- To idziemy? – spytał. Pokiwałam głową na
,,tak”.
- Panie przodem – powiedział i otworzył mi
drzwi. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego. Ruszyliśmy w kierunku mojego
domu. Dżentelmen, jakich mało – pomyślałam.
- Opowiedz mi coś o sobie – poprosił.
- A może na początek zdradzisz mi jak masz na
imię Nieznajomy?
- A tak. Przepraszam. Jestem Bartek. Miło mi –
podał mi dłoń. Uścisnęłam ją.
- Moje imię już znasz – oznajmiłam, po czym
oboje uśmiechnęliśmy się.
- To formalności mamy za sobą – oznajmił. –
To, opowiesz coś?
Opowiedziałam mu nieco o sobie. Gdzie się ucze i takie inne
sprawy. Po kilku minutach naszej rozmowy znaleźliśmy się pod moim domem.
- To tutaj – powiedziałam wskazując na dom.
- Rzeczywiście masz blisko. – przyznał.
- Tak.
- Może podasz mi swój numer
telefonu, że byśmy mogli się jeszcze spotkać? – spytał nie pewnie.
Już chciałam zaprzeczyć, ale
przypomniałam sobie słowa szefowej: ,,Brunet, pamiętaj”. Chciałam zaryzykować.
- Dobra.- podałam mu cyferki. Pożegnałam go,
po czym weszłam do domu. Już po chwili dostałam sms-a.
Może się jutro spotkamy..? Bartek.
Szybko odpisałam
Bardzo chętnie. : )
Odpowiedz przyszła jeszcze
szybciej.
Wpadne po ciebie po pracy, ok.?
Ok. Do zobaczenia ;D – odpisałam po czym rzuciłam się na łóżko.
hejkaa. Ciekawie się zapowiada. Ciekaw jestem, co będzie w kolejnych częściach. Domyślając się, czekam na kolejne części.
OdpowiedzUsuń