- Czy ty myślisz, że
ja jestem taka głupia, żeby znowu się w to pakować?!
- Nie, oczywiście, że
nie – zaprzeczył.
- To przestań tak
myśleć. Nie mam zamiaru do tego wrócić – powiedziałam stanowczo.
W oczach Damiana można było wyczytać ulgę a na twarzy pojawił
się uśmiech.
- Co tym razem? –
spytałam lekko zdenerwowana.
- Nic. Po prostu
cieszę się, że tak mówisz – wyznał i spojrzał na mnie tym swoim boskim
uśmiechem. Na co i ja się uśmiechnęłam.
- A wiesz co? –
rzuciłam.
- Hmm..?
- Zjadłabym sobie pizze
– przyznałam.
- Nie ma sprawy,
skarbie.
Delikatnie
zaśmiałam się ze słowa ,,skarbie”. Od kiedy on tak mówi?
Nawet się nie spostrzegłam, gdy Damian zaparkował. Podszedł
od strony pasażera i otworzył mi drzwi.
- Dzięki – chłopak
się uśmiechnął i objął mnie ramieniem. Jeśli tak dalej będzie to może być źle.
Ja już czuję, że zaczynam czuć do niego coś więcej niż przyjaźń. Muszę się
jakoś ogarnąć. Nie chce zniszczyć relacji między nami.
Wchodząc do
lokalu poczułam znajomy zapach pizzy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak
bardzo jestem głodna. Zajęliśmy stolik przy oknie. Chłopak zajął miejsce
naprzeciwko mnie. Wyglądał cudownie..
- To masz ochotę na
pizzę? – wyrwał mnie z zamyśleń głos Damiana. Pokiwałam twierdząco głową. Po
chwili przy naszym stoliku pojawiła się młoda dziewczyna by przyjąć zamówienie.
Przyjrzałam się jej. Wysoka, szczupła, jej blond włosy spięte były w koka. Na
twarzy uśmiech. Lecz w oczach smutek. Możecie pomyśleć, że jakaś dziwna jestem,
że wyczytuje emocję z oczu. Ale to właśnie
nich idzie wyczytać wszystko. Tak samo było z tą dziewczyną. Przy nas
udawała szczęśliwą a gdy tylko odeszła jej wyraz twarzy zmienił się.
- To pewnie przez
chłopaka – pomyślałam.
- Wszystko w
porządku? – spytał Damian.
- Tak –
odpowiedziałam rozglądając się po lokalu. Kilka stolików zajętych. Było dość
tłoczno.
- Na pewno? – spytał
podejrzliwie.
- Na pewno –
odpowiedziałam spoglądając na niego. Gdy się uśmiechnął do naszego stolika
podeszłą ta sama dziewczyna z naszymi kawałkami pizzy.
- Smacznego –
powiedziała i oddaliła się. Oboje zaczęliśmy zjadać przydzielone dla nas porcje
i popijać colą.
- Było pyszne –
powiedział Damian uśmiechając się.
- Tak.. jestem pełna
– powiedziałam dotykając się po brzuchu.
Chłopak zaśmiał się. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam
telefon z kieszeni spodni.
- Kto to? – spytał
podpierając się łokciami blat stołu.
- To Brian. Pisze, że mamy wracać do domu.
Pilne – spojrzałam na Damiana.
- To jedziemy –
stwierdził.
- Ok. Tylko muszę skorzystać z łazienki. Chwila, dobra?
- Spoko. Pójdę
zapłacić – oznajmił i rozdzieliliśmy się.
Wychodząc z
toalety coś mnie zatrzymało. A raczej ktoś.
Tuż przy drzwiach stał TEN KOLEŚ z kina. Chwycił mnie mocno
za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Znowu się spotykamy
– powiedział łapiąc mnie na oba nadgarstki i złośliwie się uśmiechając.
- Puść mnie –
powiedziałam stanowczym tonem.
- A to niby dlaczego?
- Nie uda Ci się to,
co planujesz. Tu jest dużo ludzi..
- To co? Ludzie to
nie problem. Zajmują się własnymi sprawami, nie zwracają uwagi na takich ludzi
jak my.
Spojrzałam
na niego z wyrazem pełnym pogardy. Byłam na niego wściekła po ostatnim. A teraz
to. Bałam się.. bałam się jak cholera..
- Co maruda? O czym
myślisz? – nie mogę się poddać. Muszę być silna.
- O tym, żeby Ci
przywalić.
- Tak? A jak to
zrobisz? Przecież nie dasz rady, dopóki
cię trzymam.
- Mówię ostatni raz.
Puść mnie bo inaczej..
- Co? – przerwał mi.
- Zacznę krzyczeć –
na co on bezczelnie się zaśmiał i przyłożył mi do ust rękę popychając na ścianę.
Jęk wydobył się z moich ust. To bolało..
- Przestań się
szarpać bo ci jeszcze krzywdę zrobię – ostrzegł, gdy próbowałam się wyrwać.
- Nie zrobisz. Ja
będę pierwszy – usłyszałam głos, który należał do Damiana.
,,Napastnik” odwrócił się i oberwał prosto w twarz. Na co
się zachwiał. Przyjaciel spojrzał na mnie i z powrotem na Kubę.
- Nie zbliżysz się
więcej do niej, rozumiesz? – powiedział wściekły Damian i wyciągnął rękę w moim
kierunku. Chwyciłam ją i razem szybkim krokiem wyszliśmy z knajpy.
Gdy tylko
zamknęły się za nami drzwi odetchnęłam z ulgą.
Spojrzałam na Damiana. Kipiał ze złości. Nie wiedziałam, co
powiedzieć.
- Przepraszam.. –
powiedziałam delikatnie cały czas patrząc na niego. Podeszliśmy do samochodu
koło strony pasażera. Spojrzał na mnie.
- Ty..? Nie masz za
co – powiedział.
- Chyba jednak mam.
Gdyby nie ja, to by tej sytuacji nie było – powiedziałam, a moje oczy się
zeszkliły. Wiedziałam, że będę płakać. Ale nie tu i teraz.
Damian pokręcił
główą.
- Gdyby ten dupek się
nie przyczepił, to by tego nie było – stwierdził.
- Może.. – spuściłam
głowę w dół by na niego nie patrzeć.
- Hej – chwycił mój
podbródek uniósł do góry, tak bym na niego spojrzała – to nie twoja wina.
Powiedział
i przytulił mnie. Tego mi było trzeba. Pocieszenie = przytulenie.
Oderwałam się od niego. Było okej.
- Dobrze?
- Tak.
- Możemy jechać? –
pokiwałam głową i wsiadłam do samochodu.
Damian powoli odpalił samochód i kierował się na drogę. Gdy
nagle czarne BMW uderzyło w nasz samochód.
Ostatnie co
słyszałam to huk, piski opon i krzyki. To wszystko.
Spoko ciekawe, czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Wena przyszła w odpowiednim momencie. Z nie cierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKolejny świenty rozdział :) Masz bardzi ciekawe pomysły - czekam nn !! :****
OdpowiedzUsuń