poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 17.

Gdy tylko chłopaki opuściły dom postanowiliśmy wybrać się na spacer.
Z powodu mojego gipsu na ręce to Damian prowadził wózek. Już niedługo i ja będę mogła.
Muszę przyznać, że do twarzy mu było z dzieckiem.
            Postanowiliśmy wybrać się na plac zabaw. Całą drogę Adam będąc w wózku, wskazywał na różne strony palcami, wychylał się i mówił do nas w swoim języku.
            Niektóre jego ,,słowa” były naprawdę śmieszne.
Gdy byliśmy nie daleko chłopczyk zaczął próbować wyjść z wózka, ale na szczęście szybka reakcja Damiana mu na to nie pozwoliła.
            Od razu po dojściu na plac Adam wskazał palcem na zjeżdżalnie i spojrzał na nas wymownie.
Uśmiechnęłam się do Damiana, po czym gestem głowy pokazałam mu, aby poszedł z nim. Natomiast ja usiadłam na huśtawce i przyglądałam się im.
Gdy Adam z pomocą chłopaka wszedł na zjeżdżalnie, klasnął w swoje małe rączki i zaczął się śmiać. Damian ustawił się na końcu zjeżdżalni i z uśmiechem na twarzy czekał aż mały zjedzie.
Według instrukcji, którą mu podałam usiadł i po chwili kierował się w dół. Prosto w ręce chłopaka. Adam strasznie się cieszył. Powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy i ciągle było mu mało.
 - Adam starczy. Daj odpocząć Damianowi – powiedziałam lekko się śmiejąc. Mój chłopak wyglądał na wymęczonego. A byliśmy tu zaledwie dwadzieścia minut. – Chodź teraz na huśtawkę. – Wyciągnęłam rękę w jego kierunku.



            Chwile się nad czymś zastanawiał. Spojrzał na Damiana. Chwile potem biegł już w
moją stronę.
            Posadziłam go na swoich kolanach i zaczęłaś się lekko huśtać. Damian usiadł na huśtawce koło nas.
Przyglądałam się chłopczykowi, który w tym momencie bawił się bransoletkami na moim nadgarstku.
 - O czym myślisz? – usłyszałam delikatny głos chłopaka.
            Spojrzałam na niego. Wyglądał na zaniepokojonego.
 - A tak o wszystkim – odparłam.
 - O wszystkim? – spytał podejrzliwie.
 - Tak. – zrobiłam przerwę. – Tak ogólnie o życiu.
            Pokiwał głową w zrozumieniu.
 - Myślę czy by nie wrócić do Anglii. Oczywiście tylko na jakiś czas. Po prostu.. chciałabym się przejść tymi wszystkimi ścieżkami, którymi wprowadzili mnie bracia. Odwiedzić dawnych znajomych, też Polaków. Wiesz, utrzymujemy ze sobą kontakt telefoniczny. Ale to nie to samo. Chciałabym też odwiedzić moją ciocię, która tam mieszka i pracuje. Tak szczerze to ona podsunęła mi pomysł na przyjazd tam. Stęskniła się, a po za tym chciałaby Cię poznać.
 - Mnie? – spytał zdziwiona. Uśmiechnęłam się.
 - Tak Ciebie, głuptasie.
 - Nie spodziewałem się, że będzie chciała mnie poznać – przyznał patrząc na swoje buty.
 - Jak nie?! Przecież to ty jesteś osobą, dla której chce mi się rano wstać. Ty jesteś osobą, której mogę patrzeć w oczy cały dzień i jeszcze mi będzie mało. Ty jesteś osobą, dla której chce żyć. Jesteś moim największym szczęściem w życiu. Każda moja myśl jest o Tobie. Gdziekolwiek jestem, to właśnie o Tobie myślę. Jesteś dla mnie najważniejszy. No nie licząc rodziny – zaśmiałam się krótko. – Po prostu, Kocham Cię.
  - Też Cię kocham – powiedział i podszedł do mojej huśtawki, po czym przytulił mnie wraz z Adamem. – Kocham Cię jak wariat – wyszeptał mi na ucho i pocałował, na co Adam zrobił dziwną minę. Oboje uśmiechnęliśmy się do niego, a on z powrotem wskazał na zjeżdżalnie. Zgramolił się z moich kolan i pociągnął Damiana za rękę.
 - Noooo.. – ponaglił go chłopczyk.
 - Idę, idę. – Powiedział w jego kierunku. – Zobaczymy, co da się zrobić.- Powiedział do mnie.
            Przez chwilę nie wiedziałam, o co chodzi. Aa, no tak wyjazd do Anglii.


Siemka !

Postanowiłam, że to koniec historii Amy i Damiana.
Brak czasu na dalsze pisanie.
Przepraszam.

Chciałam bardzo podziękować osobą, które to czytały.
Z całego serca dziękuje za poświęcony czas temu opowiadaniu :)

Do usłyszenia !

Pozdrawiam
Karolina :)


sobota, 8 marca 2014

Najlepszego ! ♥

Mamy dzisiaj Dzień Kobiet !!


Z tej okazji chciałabym złożyć Czytelniczką najserdeczniejsze życzenia.

Dużo miłości, radości i pieniędzy.

W życiu dużo szczęścia. 

Mało smutków.

Aby to życie było takie, jakie Sobie tylko wymarzycie.

Po prostu życzę Wam Wszystkiego Najlepszego !!

Karolina ♥


piątek, 7 marca 2014

Rozdział 16

Popatrzyliśmy się na siebie.
 - Dla nas? – zapytaliśmy równocześnie.
 - Tak. Obydwoje się do tego nadajecie – stwierdził Paul uśmiechając się.
 - Ale, do czego? – spytałam, przyznam, że ze strachem.
 - Spokojnie. Nie musicie się bać. Poradzicie sobie jak nikt inny – powiedział Brian i lekko się zaśmiał.
 - Powiedzcie wreszcie, o co chodzi – odparłam ze złością.
 - Dobra. Zajmiecie się Adasiem – oznajmił Paul.
 - Dlaczego?
 - Bo musimy załatwić coś z Tomkiem i nie mamy z kim zostawić młodego – wzruszył ramionami Brian.
 - A Monika? – cieszę się, że chodzi o opiekę nad prawie dwuletnim chłopcem. Naprawdę.
 - Nie może. Musi coś załatwić – powiedział Paul.



            Wyjaśniam. Tomek to przyjaciel braci. Ma on dziewczynę, chyba już narzeczoną, Monikę i synka – Adasia. Ta trójka jest bardzo lubiana przez wszystkich w naszej rodzinie. Jeszcze, gdy na świecie nie było Adama, Tomek z Moniką spędzali u nas dużo czasu. Organizowali sobie takie małe ,,imprezki”. Nawet na sylwestra jednego roku byli u nas i zabawa naprawdę się udała. Od tego czasu sylwester odbywa się u nas. I zawsze jest dużo ludzi. Nigdy na to nie narzekałam.
 Monikę polubiłam od razu. Mogłam z nią swobodnie pogadać i to o wszystkim. Mówiłyśmy sobie o wszystkim. Byłyśmy jak siostry. Tak samo jak z Emily. One obie też bardzo się polubiły. Nie raz organizowałyśmy wspólne wypady. Raz na zakupy, innym razem do kina, a jeszcze innym na basen.
 - To jak zgadzacie się? – ponaglił nas Paul.
            Spojrzałam na Damiana. On skinął delikatnie głową uśmiechając się. Chłopak wręcz kocha małe dzieci i Adama też. Gdy Tomek go przywoził i akurat Damian był, zawsze kończyło się to tym, że chłopczyk nie mógł odczepić się od niego. A mu to wcale nie przeszkadzało.
 - Dobra. Zgadzamy się. A kiedy mamy się nim zająć? – spytałam.
 - Noo, za chwile będą – powiedział Paul.
            Oparłam głowę o ramię Damiana. Do mojej głowy napłynęły wspomnienia z dzieciństwa.
            Gdy byłam mała wychowywałam się w Anglii. Stąd moje imię, jak i zresztą moich braci. Czasem to tak dziwnie z tym imieniem, bo tak każdy patrzy się głupio na mnie i w ogóle.
Mniejsza z tym. Byliśmy tam przez 4 lata, później przeprowadziliśmy się do Polski. Tu chodziłam do przedszkola, później do podstawówki, gdzie poznałam Damiana. Potem gimnazjum i teraz technikum. Edukacja trwa !
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Paula.
 - Przyjechali.
            Wszyscy razem zeszliśmy na dół. Akurat w drzwiach stał Tomek z Adasiem.
 - Siemanko – przywitał się z nami po kolei. Począwszy ode mnie, potem Damian i moi bracia.
 - Adam zobacz, kto tu jest. Ciocia Amy i wuja Damian – powiedział do chłopca, pokazując na nas.
 - Cześć mały – powiedziałam z wielkim uśmiechem i wyciągnęłam ręce w jego kierunku.
Adaś zaczął się chichotać i szybko znalazł się w moich ramionach.
 - W samochodzie mam wózek, zaraz wam go przyniosę, jeśli chcecie – zaproponował Tomek, patrząc na nas uważnie.
 - Tak, przyda się. Pójdziemy na spacer – odpowiedział Damian, robiąc głupie miny w kierunku Adama, na co wszyscy zanieśli się śmiechem.


Czeeeeść wszystkim !
Z góry przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno, ale w szkole teraz straszne zamieszanie.
Same sprawdziany, kartkówki, leksyki…

I do tego mam maaaałe problemy z nogami i muszę jeździć do szpitala na kontrole itd.
Na szczęście znalazłam troche czasu, żeby coś dodać. ;)

Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Buziaczki :***

  Karolina


Jeśli czytasz, daj komentarz. To bardzo motywuje.

Dla ciebie to tylko głupie kilka słów, czy nawet jedno. A mnie to sprawia ogromną radość i jest motywacją do dalszego pisania.