piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 7

     Zaskoczyły mnie jego słowa. ,,Zależy mi na Tobie". Uśmiechnęłam się mimo  tego, co się stało. Pierwszy raz odkąd wyruszyliśmy. Damian to zauważył.
 - Dobrze widzieć, że się uśmiechasz. Od razu ładniej wyglądasz. Nie żebyś nie była ładna. Tylko, że.. no każdy wygląda ładniej jak się uśmiecha...
 - Rozumiem - przerwałam mu.
 - To dobrze. To miał być komplement - bronił się.
 - Wiem dziękuję - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka. Chyba także pierwszy raz wieczoru. Na jego twarzy widać było ulgę. Przypatrywałam mu się tak jeszcze przez chwilę. Przyznam,ze jest naprawdę przystojny.Niebieskie oczy i brązowe włosy lekko opadające mu na czoło. Przypominał mi Kubę. Ale to tylko i wyłącznie z wyglądu.
 - Dlaczego tak na mnie patrzysz? - spytał z lekkim uśmiechem.
 - Tak tylko. Myślę sobie, dlaczego ty jeszcze nie masz dziewczyny, co?
 - Może dlatego, że czekam na tą jedyną? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
 - Jakoś nie wierzę, że jeszcze jej nie znalazłeś. Tyle ile ich się koło Ciebie kręciło. Przecież było ich mnóstwo. I żadna Ci się nie spodobała? - zaczęłam tą rozmowę, bo nie miałam ochoty mówić o kinie i jeszcze o tym myśleć. A poza tym chce się dowiedzieć czy miał jakąś dziewczynę, bo z tego co ja wiem to chyba nie miał.
 - Niespecjalnie - odparł wzruszając ramionami.
 - No tak. Taki przystojny chłopak jak ty, miałby umawiać się z tymi pustymi lalami? To raczej nie możliwe.
Zasługujesz na prawdziwą dziewczynę, która nie będzie naciągać Cię na kasę. Tylka na taką, która zawsze będzie przy Tobie, zawsze Cię wysłucha, doradzi. Potrzebujesz takiej, która zawsze będzie Cię kochała.
 - Dzięki. Jeśli już o tym mówimy to nie zasługujesz na to, co Ci się przydarzyło. Ten, który Ci to zrobił to jakiś totalny idiota. Zasługujesz na lepsze traktowanie. Jak on mógł..
 - Skąd wiesz, że to był chłopak? - spytałam.
 - To proste. Przez przyjaciółkę nie płaczesz. To musiał być chłopak - powiedział. - Mam rację, prawda?
 - Tak - powiedziałam cicho, spuszczając głowę i wpatrując się w moje dłonie. Zauważyłam rozdartą koszulkę. Chwyciłam ją do ręki. To zrobił Kuba..
      Podjechaliśmy pod mój dom. Wyszłam z samochodu.
 - To przez niego? - spytał Damian podchodząc do mnie. Pokiwałam głową.
 - Boże, co on Ci zrobił.. - wyszeptał ze smutkiem na twarzy i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego tors i delikatnie łzy zaczęły spływać mi po policzku. Już chwilę później na koszulce chłopaka.
     To wszystko mnie przerosło. Chyba sobie z tym nie poradzę. To wszystko co się wydarzyło..... chce o tym zapomnieć jak najszybciej!!
 - Nie płacz... Mała.. nie warto - szeptał mi do ucha - wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Ci.... jestem przy Tobie. Nic Ci się nie stanie jak będziesz przy mnie. Już nikt Cie nie skrzywdzi.Obiecuję.
     Uspokoiłam się. Właśnie zaczął padać deszcz. Staliśmy w deszczu przytulając się.



 - Chodźmy już, późno się zrobiło - powiedział nie mal szeptem.
 - Dobrze.
     odprowadził mnie pod same drzwi. Przystanęliśmy.
 - Jeśli chcesz to mogę zostać z Tobą - zaproponował.
 - Nie trzeba - wydukałam - już jest lepiej. Poza tym nie mogę Ci zabierać więcej czasu. Już i tak go dużo zabrałam.
 - Przestań marudzić. Zostanę aż nie będę miał pewność , że wszystko jest ok.
 - Ale..
 - Bez żadnego ,,ale". Już postanowiłem - nie miałam co narzekać. Otwarłam drzwi do domu i powędrowałam w stronę mojego pokoju. Damian poszedł w ślad za mną. Gdy tylko znalazłam się w swoim świecie, padłam na łóżko. Nie wiem dlaczego. Taki był odruch. Obok mnie usiadł przyjaciel. Byłam smutna, to było widać.
     Damian delikatnie pogłaskał mnie po włosach i uspokajał. Mówił, że wszystko bedzie dobrze. Ja tak nie myśle. Chociaż musze się pozbierać. Przecież inni przechodzą gorsze rzeczy i jest ok. Gorzej jak będzie chciał się jeszcze Kuba odegrać... Ale nie. Nie moge tak myśleć.




To ja z nowym rozdziałem . Bardzo dziękuję za te komentarze. Przynajmniej się staracie. 
Miłego weekendu !!

czwartek, 14 listopada 2013

Informacja.

Mam małą informację. 

Z przyjaciółką zrobiłyśmy krótki filmik. 

http://www.youtube.com/watch?v=0PTFmFNnal8&feature=youtu.be

Jeśli macie czas to zapraszamy. 

Polećcie dalej. 

Do zobaczenia ! 

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 6

    W jego ramionach czułam się naprawdę bezpieczna. Pierwszy raz tego wieczoru. To było to czego potrzebowałam.
 - Co się stało? Jeśli nie chcesz to nie mów - spytał po chwili.
 - Przepraszam, ale.. nie mam siły o tym teraz mówić. Powiem... później. Ok?
 - Dobrze - powiedział lekko uśmiechając się.
 - Jedziemy już?
 - Oczywiście - powiedział i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę samochodu. Damian otworzył drzwi od strony pasażera i wpuścił mnie do środka.



      W czasie jazdy mój wzrok wbity był w obrazy za oknem. Przypomniały mi się obrazy z tego wieczoru. I właśnie wtedy poczułam delikatną łzę spływającą po moim policzku. Nie rozumiałam dlaczego płaczę. Przecież praktycznie nic się nie wydarzyło. Miało ale zostało przerwane.
    Szybko wytarłam ją z policzka. Miałam nadzieję, że Damian jej nie widział.
    Znowu te obrazy. Dlaczego one nie chcą mnie opuścić. Boże, co by było gdyby nie Michał...?
Skrzywdził by mnie jeszcze bardziej..?
   Kolejne łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
 - Wszystko w porządku? - zauważył. To było do przewidzenia - Jeśli chcesz możemy się zatrzymać/
 - Nie, nie trzeba. Dziękuję - przetarłam oczy dłonią - Po prostu mam to wszystko w głowię...  - przerwałam szlochając i powstrzymując łzy, które bardzo chciały wyjść na zewnątrz - I po prostu już nie mogę - rozpłakałam się na dobre. Chłopak nic nie powiedział. Pozwolił mi się wypłakać. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. To jest mój najdroższy skarb.
 - Przepraszam - powiedziałam cicho, lecz wystarczająco, żeby usłyszał.
 - Naprawdę nie masz za co. Rozumiem co teraz musisz przeżyć. To co się stało musiało być straszne. Znam Cię i wiem, że nigdy nie płakałaś z byle jakiegoś powodu. Jesteś twarda - powiedział. Jego ostatnie słowa wywołały u mnie lekki uśmiech.
 - Jak widać nie jestem - w geście podniosłam w górę chusteczkę mokrą od łez.
 - Nie licząc tego. Niewidziałem, żebyś kiedykolwiek płakała. A znamy się już sporo czasu - przyznał.
 - Rzeczywiście - zgodziłam się - Od kiedy? Od drugiej klasy podstawówki?
Zaśmiał się przytakując.
 - Widzisz jacy już jesteśmy starzy? - stwierdził.
 - Tak. Bardzo starzy. Przecież ty jesteś ode mnie starszy o rok. Ja 17 ty 18. To przecież najlepszy okres w życiu - mówiąc to, zdałam sobie sprawe, że ja w najlepszym okresie swojego życia, przeżyłam wstrząs. To co się stało będzie się za mną ciągło. Pewnie strace zaufanie,do niektórych osób. Już straciłam zaufanie do Moniki. Jak ona może zadawać się z takimi ludźmi. Cociaż czego ona jest winna? Zaprosiła swojego chłopaka, nie wiedziałam, że on przyprowadzi kolegę. A może wiedział? Nie wiem.
 - Osiemnaście. Niedługo dziewiętnaście. Jak to szybko zleciało - powiedział Damian, wyciągając mnie z zamyśleń - Ty masz w lipcu, tak? Osiemnaste. - Pokowałąm głową na ,,tak".
 - To jeszcze troche czasu. Na początku lipca - ściślił.
 - Za to ty w środku, dokładnie 15 lipca - przerwałam mu.
 - Oo.. pamiętasz. Ty masz pierwszego - potwierdziłąm. - Pamiętasz w zeszłym roku? Było ognisko, sami znajomi. Świetnie się wtedy bawiłem
 - Tak to były udane urodziny. Coś czuję, że w tym roku będę je obchodziła w domu, sama - odparłam.
 - Jak sama? A ja to co? - oburzył się.
 - Przecież ty będziesz sie bawił. Co, bedziesz ze mną siedział?
 - Będę, ponieważ jesteś moją przyjaciółką, zależy mi na Tobie i nie pozwolę, żebyś tak ważny dzień spedzała sama.



Siemka. Co tam u Was? Jak widać jestem z nowym rozdziałem. Następny pojawi się pod koniec tego tygodnia !

Jeśli czytasz - daj komentarz. 

To bardzo motywuję. 

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 5.

        Ja zwariowałam. On chciał zrobić mi krzywdę a ja go chce ratować.
  -Wołałaś o pomoc. To pomagamy - odparł jeden.
 - Ale..
 - Wiem o co chodzi.. Chłopaki zostawcie go! Koniec! Ej, przestań!
    Nie wiem czemu ale twarz tego kolesia wydaje mi się znajoma. ten głos. Tak to musi być on. To jest kolega moich braci. To Michał.Tak wiem to na pewno.
  -Chłopaki idźcie już. Zaraz do Was przyjde - powiedział gdy Kuba odszedł na bezpieczną odległość.
  -Chodź - rzucił w moim kierunku. Ruszył w stronę odjazdu autobusów. Nie ruszyłam się z miejsca.
 - No chodź Amy, nic ci nie zrobie. Znasz mnie. Po za tym jak bym Ci coś zrobił to mam przesrane u chłopaków - wzdrygnął ramiona lekko się śmiejąc. Wolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku.
- O której masz autobus? - spytał.
 - A która jest?
 - 20:57.
 - To jak się pośpieszę to zdążę - odparłam i rzuciłam się biegiem w stronę autobusu, który już czekał. Zatrzymałam się.
 - Dziękuję.
 - Nie ma sprawy. Leć bo Ci ucieknie - wskazał na autobus.
 - Narazie - rzuciłam.
 - Pa.
       Siedząc w autobusie widziałam jak Michał idzie w kierunku swoich znajomych. Już po chwili zobaczyłam Kubę, który siedział na ławce z głową zwieszoną w dół. Podczas drogi autobusem, cały czas zadręczały mnie pytania. Dlaczego on chciał zrobić mi krzywdę? Wydawał sie być naprawdę fajnym kolesiem. Umie zakręcić wokół siebie laske. Umie czarować Czaruś od siedmiu boleści cholera! Musiałam to być ja?
Cały moje życie jest do kitu. W szkole Wojtek, a tu Kuba.Sami popaprańcy!



         Nawet nie wiem jak znalazłam się na przystanku w sąsiedniej miejscowości. Oczywiście pomyliłam peron. Wybrałam numer do Damiana. Odebrał po drugim sygnale.
 - Hej! - przywitał się - Rozumiem, że mam przyjechać?
 - Yhm.. - rzuciłam do słuchawki.
 - Amy? Jesteś tam? - pytał lekko zdenerwowany.
 - Tak - wydukałam przez łzy, które zaczęły mi spływać po policzkach.
 - Będę za 5 minut.
 - Damian? - powiedziałam podniesionym głosem.
 - Tak?
 - Pomyliłam autobusy..
 - Ok. Wiem gdzie jesteś. Zaraz jestem.
 - Jedź ostrożnie.
 - Nie martw się. Już wsiadam do auta. Czekaj na mnie.
   Rozłączył się. Schowałam telefon do kieszeni spodni. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę, z której już po chwili wyjechał samochód Damiana. Jechał szybko..
 - Jestem już - powiedział i podszedł bliżej.
 - Miałeś jechać ostrożnie - przestrzegłam go.
 - No przecież jechałem ostrożnie - podszedł blisko mnie i zobaczył moją zapłakaną twarz.
         Nie powiedział nic. Chłopak tylko podszedł do mnie i przytulił. Tego potrzebowałam.
 Mieć świadomość tego, że jednak dla kogoś coś znacze. Że chociaż ktoś przejmuje się tym, że coś jest ze mną nie tak.



niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 4.

     Ból w nadgarstku narastał coraz bardziej.
 - Puść mnie!! Słyszysz! To boli!
    Ludzie zaczęli nam się przyglądać, a on w końcu mnie puścił.
 - Teraz chodź, ale grzecznie - powiedział poważnie.
 - Nie. Nigdzie nie idę!  - odwróciłam się by wrócić na peron, jednak on złapał mnie za kaptur bluzy i pociągnął w swoim kierunku.
 - Nie, nie.  - zaczął się głupio śmiać - Dokończymy to co zaczęliśmy - zaczął mnie szarpać.
 - Nigdzie nie idę! Zostaw mnie! - krzyczałam. lecz on zakrył mi twarz dłonią. Nie wiedziałam co się dzieję. Próbowałam się wyrwać, lecz on był silniejszy. Ten typek ciągnąc mnie w niewiadomym kierunku, bezczelnie włożył mi rękę pod bluzkę. Szarpałam się. Nie pomagało. Zaczęłam płakać. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieję. Taki miły, a teraz? Zmiana o trzysta sześćdziesiąt stopni.
      Po chwili znaleźliśmy się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Cały czas usta miałam zakryte jego dłonią,  a druga krążyła po moim ciele. Mój płacz przerodził się w krzyki i błagania. Miał  ode mnie większą siłę, za to ja już ją straciłam.
    Próbowałam coś zrobić. Wymachiwałam rękami i nogami. Nic. Pomocy - pomyślałam. Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego co Kuba chce zrobić. Nie przejdzie mi to przez gardło. On chce mnie...on chce mnie... zgwałcić. po to było to wszystko..
 - Puść mnie! - wykrzyczałam gdy zdjął rękę z moich ust.  - Teraz zrobisz co ci karze i ..
 - Nie, rozumiesz!! Nic nie będę dla Ciebie robić! Zostaw mnie!
 - Zrobisz co ci karze, albo Twoja przyjaciółeczka tego pożałuje. - Te słowa odbiły mi się w głowie kilka razy. Mimo, że mnie zawiodła, była moją przyjaciółką.
 - Nie rób jej nic - wyszeptałam błagalnie.
 - Nie zrobie jej nic jeśli zrobisz co ci karze, ok? - właśnie w tej chwili zobaczyłam grupkę chłopaków idących w naszym kierunku. Byli dość blisko. Usłyszą mnie.
 - I jak, umowa stoi?
   Raz kozia śmierć.
 - Pomocy!! Błagam!! Ratunku!! - wykrzyczałam z całych sił.
 - Co ty robisz? - wściekł się.
Spojrzeli na nas.
- Pomocy!!  - ruszyli w naszą stronę.
 - Ej, ty ! Zostaw ją!




    Kuba gwałtownie się odwrócił. Gdy ich zobaczył lekko się zaśmiał.
 - Słyszałeś! Puść dziewczynę! - rozkazał jeden z nich. Lecz chłopak nawet się nie ruszył, nadal trzymając mnie w uścisku. Patrzył mi prosto w oczy, kręcąc przecząco głową.
    Czułam lęk i strach. Byłam już wykończona tą sytuacją. Miałam nadzieję, że to wszystko się skończy.
      Przestałam płakać. Byłam wściekła. Dlaczego pozwoliłam mu pójść ze mną? Jestem głupia !!
 - Nie ładnie.. piękna. Nie ładnie. Ale wybaczy Ci to. Wiesz, spodobałaś mi się. Potrafisz być miła a zarazem wredna. Lubie takie..
 - Co ty pleciesz! Nienormalny jesteś! Lecz się!
- Koniec tych pogaduszek. Zostaw ją ! - jakiś koleś szarpnął go w tył. Kuba mnie nie puścił dlatego ja także zostałam szarpnięta do przodu.
 - Puść ją gnojku !! - krzyknął drugi na co chłopak mnie puścił.
 - Wszystko okej? - spytał któryś z kolesi.
 - Taa.. chyba tak - rzuciłam troche oszołomiona tym co się dzieję. W jednej chwili, Kuba i to co chciał zrobić, a w drugiej grupka chłopaków rzuca się na niego z pięściami. Dopiero oprzytomniałam. Zdałam sobie sprawę, że to wszystko dzieję się przeze mnie.
 - Ej, zostawcie go !! - sama nie wierzę w to co mówię.
  - Słyszycie! Zostawcie go!!


piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 3.

- Świetny film! – powiedział Marcin.
- Popieram – dorzucił Kuba, spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Taa.. chyba dzisiaj nie usnę – stwierdziłam.
- Jeśli nie będziesz spać, daj znać – dziwnie poruszył brwiami.
- Ta, ta.. bardzo śmieszne.
- Akurat to jest śmieszne – mówił lekko powstrzymując śmiech chłopak przyjaciółki.
- Ej.., nie śmiej się – upomniała go Emily. – Ja też się boję.
- Oj.., nie bój się. Jestem przy Tobie – przytulił ją i pocałował w czoło.
- Słodko, nie? – wyszeptał mi do ucha Kuba. Na co ja tylko się lekko uśmiechnęłam i powoli ruszyłam w stronę wyjścia z kina.
- Poczekaj za nami! – usłyszałam za sobą głosy. Odwróciłam się i zobaczyłam kolegę biegnącego moim kierunku.
- Gdzie tak pędzisz? – spytał, gdy już był przy mnie.
- Za dwadzieścia minut mam autobus. Nie mam czasu na przyglądanie im się – skłamałam. Autobus mam dopiero za jakąś godzinę. Nie chce po prostu patrzeć na zakochanych.
- To.. może pozwolisz, żebym się odprowadził? – powiedział dość nieśmiało. Chciałam już zaprzeczyć, gdy znowu spojrzałam na zakochanych.
- Wiesz, co? Zgoda – wypaliłam nawet o tym nie wiedząc. Delikatnie na niego spojrzałam. Szczerzył się do mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaki on ma cudowny uśmiech. I jeszcze te błękitne oczy, jak w oceanie, można się w nich utopić….
Coś przerwało moje myśli. Kuba coś do mnie powiedział, a ja nawet nie wiem co.. A niech to! Zamiast skupić się na czymś innym, to ja myślę jaki on jest przystojny. Tak. Jest przystojny. Dobra. STOP.
W tym momencie zobaczyłam idących moim kierunku znajomych.
- Naprawdę już musisz iść? – spytała Emily.
- Tak i jeśli zaraz nie wyjdę, to się spóźnię – oznajmiłam.
- A nie ma później autobusu?
- Niestety.
- Nie zatrzymuj jej. Niech jedzie – powiedział Marcin.
- Dobra ja już idę. Na razie – pożegnałam się i ruszyłam w strone wyjścia. Jednak zatrzymałam się na chwilę – A ty nie idziesz? Miałyśmy wracać razem.
 - Ja…
 - Ona zostaje. Odwiozę ją. Później – przerwał jej.
 - Przepraszam.. – wyszeptała.
 - Daruj sobie – odparłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Po chwili u mego boku pojawił się Kuba.
 - Jeśli chcesz to zostań sobie z nimi – powiedziałam ze złością. Emily mnie wkurzyła. Miała jechać ze mną i zostań na taki babski wieczór. Planowałyśmy to od tygodni.
 - Uspokój się troche, ok.? nie chce, żebyś była zła. A tak na marginesie, wolę iść z Tobą niż zostać z nimi i patrzeć jak  się miziają.  To ohydne – znacząco pokiwał głową. Zaśmiałam się.
 - Oo..! Przeszła złość? – spytał z uśmiechem.
 - Tak, przepraszam, po prostu miałyśmy razem spędzić dzień. Same do kina..
 - A tu my – przerwał mi uśmiechając się.
 - Tak. Nawet nie o to chodzi. Było fajnie. Tylko, że miałyśmy jechać razem i ..
 - Spędzić babski wieczór – dokończył za mnie.
 - Skąd wiedziałeś? – spytałam lekko śmiejąc się.
 - Bo my mieliśmy bardzo podobne plany – spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
 - Uważaj! – w tym momencie kolega wpadł na jakąś dziewczynę, o mało jej nie przewracając.
 - Przepraszam bardzo. Zapatrzyłem się… - zaczął się tłumaczyć. Dziewczyna tylko spojrzała na nas, uśmiechnęła się i poszła dalej. Nie mogłam opanować śmiechu.
 - Czego się tak cieszysz? – spytał po chwili.
 - Bo jesteś czerwony jak burak!
 - Bardzo śmieszne.
 - Nie, żartuję. Teraz poważnie. Po prostu przypomniało mi się, że my w podobny sposób się pierwszy raz spotkaliśmy – odpowiedziałam z uśmiechem. Kuba też się uśmiechnął.
 - Tylko ja wtedy pobrudziłem Ci koszulkę – przyznał, tak jakby ze smutkiem. Zrobiło mi się go żal.
 - Ej, nie smuć się. To tylko koszulka. Gorzej by było gdybyś oblał mi na przykład telefon. Oj, zabiłabym Cię chyba! – lekko uderzyłam go w lewe ramie.
 - Taa.. – zaczął się śmiać.
            Na chwile zapanowała cisza. Doszliśmy na pks. Bardzo szybko doszliśmy miejsce, z którego miał odjechać mój autobus. Zostało nam jeszcze sporo czasu.
 - Szybko nam to poszło – stwierdził.
 - Rzeczywiście. Zostało nam jeszcze jakieś czterdzieści minut. Zrobił dziwną minę. No tak. W kinie było czterdzieści. Czas nie stoi w miejscu.
 - Powiedziałam tak wtedy tylko dlatego, że chciałam od nich już iść.
 - Ok. – odparł śmiejąc się – To mam czterdzieści minut, żeby zdobyć twój numer – dodał patrząc prosto w moje oczy. Chodź chciałam, nie mogłam odwrócić wzroku.
 - Ooo.. ciekawe – wydusiłam w końcu. Kuba podszedł bliżej. Dzieliły nas zaledwie dwa kroki. Cały czas wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
 - To jak będzie? – spytał po cichu, gdy dzielił nas zaledwie jeden mały krok.
 - A nie wiem.. Co proponujesz? – odezwałam się również po cichu. Cały czas myślałam co on chce zrobić. Chyba nie pocałować mnie? Nie, nie. Ja nie całuje się na pierwszej randce. Szczerze, to nawet nie była randka.
            Przybliżył się. Teraz dzieliły nas zaledwie centymetry.
 - Ty dasz mi swój numer, a ja jeszcze dzisiaj się do Ciebie odezwę i umówimy się na jakąś randkę. Co o tym sądzisz? – wyszeptał mi do ucha.
 - Umm.. przyznam, że kusząca propozycja.
 - No widzisz.. – delikatnie położył swoje dłonie na moich biodrach biodrach mnie przeszedł przyjemny dreszcz..
 - Ale dlaczego mam się na nią zgodzić? – wyszeptałam.
 - Może.. – spojrzał w górę – dlatego – dlatego tej chwili jego ciepłe  wargi dotknęły mojego zimnego policzka. A potem drugiego. W jedną sekundę ogarnęła mnie fala ciepła. Wystarczy jeden pocałunek w policzek, żeby mnie rozgrzać.
 - I co, przekonałem Cię? – spytał zauważywszy mój uśmiech.
 - Może troszeczkę – odparłam lekko zagryzając dolną wargę. Zanim cokolwiek zdążył powiedzieć, moje ciało przeszedł zimny dreszcz.
 - Zimno Ci? – spytał.
 - Nie – w tej chwili przeszedł mnie kolejny dreszcz – Może troche.
 - Chodź tu – powiedział wyciągając ręce. Już po chwili wylądowałam w ramionach chłopaka. Od razu było cieplej. Przytulam się do chłopaka, którego nawet nie znam. Może to być dziwne, ale czuję, że nie jest on taki zły. Pewnie ma swoje za uszami. Jak każdy.
 - I jak lepiej? – spytał , delikatnie jeżdżąc dłonią po moich plecach. Pokiwałam na ,,tak”.
 - Chodź – pociągnął mnie za rękę.
 - Ale gdzie?
 - Jest Ci zimno?
 - Troche, ale.. – w tej chwili założył mi swoją bluzę.  – Chodź.
 - Poczekaj! -  powiedziałam dość głośno – Weź tą bluzę bo Tobie będzie zimno.
            Chłopak chwycił mnie mocno za nadgarstki.
 - Auu! To boli – powiedziałam.
Piorun uderzył. Spojrzałam w niebo. Zaczął padać deszcz. To znak?   
  


To mamy trzeci. Zapewne nie wiecie, ale dzisiaj mija pięć miesięcy odkąd ten blog istnieje. Bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że wy też. 
Buziaczki ! :**