środa, 30 października 2013

Rozdział 2.

      Odwróciłam głowę, modląc się, żeby to nie było to co myśle. Skierowałam głowę w kierunku, z którego doszedł głos. A tu kogo widzę? Emily witającą się z nieznajomym. Tym samym, przez którego miałam plamę na koszulce.
 - Amy, to jest Kuba - poznajcie się - powiedział Mateusz.
 - My już zdążyliśmy się poznać - odparł Kuba. Przynajmniej wiem jak ma na imie.
 - Tak? Kiedy? - spytał z niedowierzaniem chłopak.
 - To prawda. To ten sam chłopak, który oblał mnie jakimś sosem czy czymś koszulke.
 - Ach.. to na Ciebie wpadł kilka minut temu?
 - Tak. Na mnie - mruknęłam.
 - Dobra, cisza. Film się zaczyna - uciszyła nas Emily. Kuba zajął miejsce obok mnie.Dlaczego..? Sama nie wiem dlaczego tak myśle.. Nie jest przecież taki zły. I do tego ładny.
 - I znów się spotykamy - usłyszałam jego szept.
 - Noo..
 - Może dasz się gdzieś później zaprosić, za tę bluzkę? - spytał z nadzieją w głosie.
 - Nie dam rady. Autobus mam około 21:00, a seans kończy się po ósmej - odpowiedziałam ze smutkiem.
 - To może chociaż Cię odprowadzę? Wiesz o tej godzinie, dużo podejrzanych typków się tam kręci. Lepiej, żebyś tam sama nie chodziła.
 - Zobaczymy. Teraz cicho. Film już leci - uśmiechnęłam się do niego. Czułam jeszcze przez chwilę jego wzrok na sobie. To będzie długi seans - pomyślałam.


        Tak jak myślałam tak też było. Kilka minut po rozpoczęciu seansu, zaczął mnie delikatnie szturchać w ramię.
 - Co? - spytałam lekko zła.
 - Mogę troche popcornu?
 - Proszę - podałam mu kartonik z jedzeniem - A ty nie nie masz?
 - No wiesz, moje jedzenie wylądowało na Twojej koszulce i ..
 - Dobra już wiem. Jak będziesz chciał to bierz, ok?
 - Ok - odparł i wyciągnął garść popcornu.
    Co kilka minut ręka kolegi lądowała w pojemniczku. Na początku niby mi to nie przeszkadzało. Lecz po kilkunastu minutach zaczęło mnie to denerwować. Nie mogłam się skupić na filmie. Ale i dobrze bo to był jakiś horror a ja nie znosze tego typu filmów.
 - Wiesz co.. weź sobie ten popcorn.
 - Tak? Na pewno?
 - Tak. Ja nie chce - podałam mu kartonik.
 - Dziękuję. Jesteś fajna, wiesz?
 - Teraz już wiem - odparłam uśmiechając się.
 - I masz śliczny uśmiech - dodał.
W odpowiedzi zasłoniłam twarz dłonią.
 - Nie, nie, nie. Nie o to mi chodziło.- lekko się zaśmiał - Naprawdę masz bardzo ładny uśmiech - wyszeptał.
 - Dziękuję - poczułam się dziwnie wesoła. Ten chłopak jest naprawdę miły. Szczerze to nawet ciesze się, że chłopaki są z nami.
 - Aaaa!!!! - krzyknęli wszyscy a ja dopiero teraz zauważyłam, że przegapiłam połowę filmu.
      Rzeczywiście film był straszny. W pewnych momentach ze strachu zamykałam oczy. A w innych odwracałam głowę.
 - Boisz się? - usłyszałam głos Kuby.
 - Troche... - oznajmiłam.
 - Myślałem, że ty się niczego nie boisz.
 - Bardzo śmieszne - oznajmiłam.
 - Jeśli chcesz możesz się do mnie przytulić - odpowiedział wzruszając ramionami.
 - Dzięki, ale chyba nie skorzystam... albo tak - straszny moment. Oczywiście ja głupia, wtuliłam się w chłopaka.
 - Przepraszam - wyjąkałam.
 - Nie masz za co przepraszać. Służę pomocą w razie...potrzeby.
 - Znowu dziękuję.
     Podczas tego filmu nie raz lądowałam w ramionach chłopaka. Czułam się w nich jakoś dziwnie bezpiecznie. Wiem, że każdy ma swoje za uszami i on też pewnie coś ma, ale wydaję się być fajny. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.






Jestem dziś z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodoba. Jak wspominałam akcja rozwinie się już w następnym rozdziale. Przepraszam za błędy.
Dziękuję za komentarze. Pamiętajcie, że one naprawdę motywują do pisania.
Pozdrawiam ;**

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 1.

Siemka. Mam na imię Amy. Mam siedemnaście lat. Uczęszczam do drugiej klasy technikum. Mam długie, brązowe włosy, które nie są proste ani do końca kręcone. Zielone jak szmaragdy oczy. Jestem dość wysoka - 173 cm. Jestem według innych szczupła, chociaż sama uważam, że nie należę do osób chudych.
         Moją przyjaciółką jest Emily. Znamy się od najmłodszych lat. Od piaskownicy. Zawsze trzymałyśmy się razem. Każda impreza, każdy podryw, zawsze się wspierałyśmy.
Oprócz Emily mam jeszcze Damiana, jest moim przyjacielem od drugiej klasy podstawówki, gdy jako jedyny nie śmiał się z mojego wyglądu. Kiedyś byłam gruba. Od tamtej pory zwracam uwagę na to, co jem i ćwiczę regularnie. Nie wyglądam tak jak dawniej. Schudłam. Nie chciałam jeść. Mama miała ze mną problemy. Wciskała mi jedzenie na siłę, a gdy to nie skutkowało, załamywała się. Mam dwóch braci, starszych (chyba nie wspominałam), oni także próbowali mnie przekonywać do jedzenia. Nawet to nie skutkowało.
         Jedynym powodem, dla którego przestałam się głodzić(a muszę przyznać, że schudłam prawie 5 kg), było to, co powiedział mi właśnie Damian:
Nie rób tego. Dla mnie jesteś wyjątkowa. Uwierzcie, że wzięłam sobie te słowa do serca i zaczęłam jeść regularnie. Moja mama do dzisiaj jest mu wdzięczna za to. Od tego wydarzenia zaczęła się nasza przyjaźń ;)

         Chciałabym się z Wami podzielić moimi przeżyciami z ostatniego czasu. Nie są to wspaniałe wspomnienia, lecz wręcz przeciwnie. Wszystko zaczyna się dość spokojnie, jednak z czasem nabiera szybszego tępa. To był najgorszy okres w moim życiu. I dziękuję Bogu, że żyję. 

                                               ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


       Tego wieczoru umówiłam się z moją przyjaciółką do kina. Godzina 13:15. O 14:44 jest pociąg. Postanowiłam założyć ciemne rurki, jasny t-shirt  i do tego jakąś bluzę. I oczywiście białe trampki. Umówiłam się, że na pociąg podwiezie mnie kumpel o 14:25 wyjeżdżamy. Lekki makijaż – tylko pomalowane rzęsy. Godzina? Yy.. jest 14:23. Zaraz przyjedzie. Tylko się popsikać perfumem….. i gotowa. Właśnie przyjechał Damian.
 - Siemka – przywitałam go.
 - Siema – odparł – Gotowa?
 - Jasne. Możemy jechać – odpowiedziałam, po czym ruszyliśmy. W drodze dużo śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Damian to mój prawdziwy przyjaciel. Zawsze jest, obok gdy go potrzebuje. Gdy jestem radosna, on cieszy się razem ze mną.
 - Może zawieść Cię od razu pod kino? Nie musiałabyś tłuc się pociągiem – zaproponował.
 - Nie mogłabym Cię o to prosić.
 - Ale co mi szkodzi?
 - Damian, dzisiaj jest piątek. Na pewno masz plany na wieczór.
 - Właśnie, że nie mam żadnych planów, więc to naprawdę nic wielkiego – powiedział.
 - Nie i jeszcze raz nie.
 - Ale ja…
 - Nie-e. Nie ma takiej opcji. Tylko na PKP. Zadzwonię po ciebie, żebyś po mnie przyjechałam tutaj później, ok.? – powiedziałam patrząc na chłopaka.
 - Dobrze. Zadzwoń – odpowiedział, parkując samochód.
 - Nie zapomnę. Idę, bo zaraz się spóźnię. Pa! – pocałowałam go w policzek, po czym wyszłam z samochodu.
 - Pa! Uważaj na siebie – rzucił i po chwili odjechał.
         Ruszyłam w stronę dworca. Nie musiałam długo czekać. Po kilku minutach znajdowałam się w pociągu.
         Dojechałam na miejsce po około 45 minutach. Na stacji czekała już na mnie przyjaciółka Emily.
 - Cześć! – powiedziałam podchodząc bliżej.
 - Cześć! – odparła i przytuliła mnie. – Co u ciebie?
 - Na razie fajnie, fajnie. Zobaczymy później – powiedziała, po czym obie zaczęłyśmy się śmiać i ruszyłyśmy w kierunku kina. Byłyśmy godzinę przed czasem, dlatego postanowiłyśmy pochodzić po sklepach.
         Kilkanaście minut przed siedemnastą ustawiłam się w kolejce po popcorn i jakieś picie. Odchodząc z kolejki wpadł na mnie jakiś chłopak. Ciemne włosy opadające delikatnie na czoło. Biała koszulka z jakimś nadrukiem, na to granatowa bluza i ciemne rurki.
         Niestety, oblał mój jasny t-shirt czymś lepkim, co zostawiło dość duży ślad.
 - Oo.. przepraszam – wyjąkał ciemnooki spoglądając na bluzkę.
 - Spoko. Każdemu się zdarza. Następnym razem uważaj jak idziesz – odparłam próbując pozbyć się plamy chusteczkami.
 - Ale to twoja wina. Ty uważaj – powiedział dziwnie ruszają brwiami.
 - Nie, nie, nie. Odchodziłam od kolejki, a ty na mnie wpadłeś. To Twoja wina.
 - Może i masz rację. A gdybyś założyła ciemniejszą bluzkę plamy nie byłoby widać – powiedział, po czym lekko się zaśmiał.
 - Bardzo śmieszne! – rzekłam. Wzięłam ze stolika popcorn i ruszyłam w stronę przyjaciółki.
 - Ej, nie obrażaj się! Żartowałem. Daj się jakoś przeprosić za tą bluzkę! Powiedz chociaż jak masz na imię – krzyknął chłopak. Lecz ja tylko przystanęłam, obejrzałam się w jego kierunku.
 - Amy – rzuciłam i  ruszyłam dalej.
 - Kto to był? – spytała Emily.
 - Właściwie to nie wiem. Ale jest sprawcą tego – wskazałam na koszulkę.
 - O jejku… przykro mi – wyszeptała.
 - Nic się nie stało. A czemu Tobie ma być przykro?
 - Bo wiesz…. – nie dokończyła, ponieważ musiałyśmy wchodzić na salę.
         Szukając naszych miejsc, zastanawiałam się, co chciała powiedzieć mi przyjaciółka.
 - Dokończ, co mówiłaś – nalegałam.
 - Bo ten chłopak.. – przerwał jej głośny dźwięk reklam. Nigdy się nie dowiem, o co jej chodzi.
         Zaczęłam rozglądać się po Sali, gdy nagle obok Emily pojawił się jakiś chłopak. Przywitali się namiętnym buziakiem.
 - Amy, to jest mój chłopak, Marcin – i wszystko jasne.
 - Cześć. Miło Cię poznać, Amy – podałam mu rękę.
 - Marcin – przywitał się – mi również miło.
Zajął miejsce obok Emily.
 - Nie powiedziałaś, że masz chłopaka i że tu z nami będzie – wyszeptałam jej do ucha.
 - Przepraszam.. ale to jeszcze nie koniec – powiedziała a ja spojrzałam na nią pytająco.
 - Cześć Amy – usłyszałam. Ten głos. To nie możliwe. Nie, to nie to.




Hejka. Jestem z pierwszym rozdziałem. Jak jest wspomniane, akcja rozpoczyna się powoli, jednak już w drugim lub trzecim rozdziale wszystko się rozkręci. Obiecuję. Buziaczki. ;***

poniedziałek, 28 października 2013

Nowe Opowiadanie - Prolog.

   
      Historia tej dziewczyny rozpoczyna się gdy poznaje przystojnego chłopaka, który na dodatek jest nią zainteresowany. Nie jest on jednak taki jak myślała. Pomyliła się co do niego. Oceniła go jak książkę po okładce. Jednak w środku ... kryło się paskudztwo.
      Nawet jej najlepsza przyjaciółka nie myślała, że taki miły chłopak jest zdolny do czegoś takiego. Jak widać, obie się do niego pomyliły.
      Na szczęście jest przy niej teraz ktoś, na kogo może liczyć. Jej przyjaciel. Jednak czy zdoła on ją uchronić przed nim? Czy zapobiegnie następnym  złym wydarzeniom? A może  zostawi ją w chwili przepaści? Zostawi samą z tym wszystkim?
     Ona też tego nie wiem. Ma tylko nadzieję, że jednak nie opuści jej i będzie z nią. Tak jak kiedyś..









       

piątek, 25 października 2013

Rozdział 30. Ostatni.

                                                  * Tomek*

      Następnego dnia, z samego rana wszyscy byli już na nogach. Dzisiaj wyjeżdżamy. Walizki spakowane. Posprawdzane. Wszystko jest.
Jeszcze tylko ostatni spacer po plaży.
 - Będę tęsknić za tym miejscem.. - powiedziała Angela przytulając się do mnie.
 - Ja też - wyznała Marta.
       Zatrzymaliśmy się przy jakiejś ławeczce. Przysiedliśmy.
  Nikt z nas nie chciał stąd wyjeżdżać. No ale cóż. Wakacje zbliżają się ku końcowi.
 - Która godzina? - spytał Przemek po chwili.
 - Już sprawdzam - odpowiedziała Angela wyciągając telefon z kieszeni - 14:27.
 - Musimy się zbierać - przyznał z niechęcią. 
   Każdy nie chętnie wstał. Poszliśmy do domku. Spakowaliśmy walizki do samochodu.
 - To co, ruszamy? - spytałem.
 - Taak... - odparły dziewczyny z lekkim żalem.
 - Dużo tu się działo, nie? - rzuciła Angela.
 - Zapamiętam te wakacje do końca życia, i jeden dzień dłużej - powiedziałem szczerze uśmiechając się do mojej dziewczyny.
  Ta uśmiechnęła się i powiedziała:
 - Nigdy ich nie zapomne - po czym wsiadła do samochodu i ruszyliśmy.



  Przyjechaliśmy na wakacje, myśląc, że to będzie koszmar. Ja z Angela nienawidziliśmy się. Jednak coś się odmieniło. My się zmieniliśmy. Marta z Przemkiem. Cóż, oni zawsze sie dogadywali. To właśnie im zawdzięczamy to wszystko. Może nie dosłownie wszystko ale większość. Dzięki nim teraz jestem z Angela i nigdy im tego nie zapomne.
 - Dziękuje wam - powiedział Anela po kilku minutach jazdy. Przyjaciele spojrzeli na nas ze zdziwieniem.
 - Ale za co? - spytała Marta.
 - Dzięki Wam jesteśmy razem - uśmiechnęła się do mnie, na co ja ją przytuliłem.
 - Nie ma sprawy - powiedział Przemek.
 - To były najlepsze wakacje w moim życiu -  dodałem.
 - Zdecydowanie najlepsze - wyszeptała Angela, po czym pocałowaliśmy się.



                                     KONIEC OPOWIADANIA.
 ZAPRASZAM DO OBEJRZENIA ZWIASTUNA,  KTÓRY PRZEDSTAWI WAM O                            CZYM BEDZIE KOLEJNE OPOWIADANIE.
                                   DO USŁYSZENIA NIEBAWEM.  ;**

czwartek, 24 października 2013

Zwiastun.

Chciałabym Wam przedstawić zwiastun do nowego opowiadania.








Rozdział 29

                                             *Przemek*

           Jakoś nie moge spać. Cały czas myślę, co by się stało, gdybyśmy nie zareagowali? Nie moge dopuścić do siebie tej myśli.
   Marta też nie może spać. Kręci się z boku na bok. Pytając co chwile : ,,Śpisz?".
- Śpisz? - spytała po raz kolejny tej nocy.
 - Jakoś nie moge..
 - Ja też. Cały czas myśle o tym zajściu w klubie. Co by było gdybyśmy nie zdołały uciec? - powiedziała powstrzymując płacz.
 - Ej, nie płacz. Na pewno byście dały im rade - zaśmiałem się przytulając dziewczynę. Oparła głowę o moją klatke piersiowa i lekko się zaśmiała.
 - Przepraszam - rzuciła i podniosła się.
 - Gdzie idziesz? - spytałem zdezorientowany jej zachowaniem.
 - Yyy.. muszę do toalety. A ty co żeś myślał?
 - Nic, nic.
 -Ok.. to idę.. Połóż się i idź spać.
 - Niee. Poczekam na ciebie - po tych słowach, wyszła z pokoju, a ja położyłem głowę na poduszce i jakoś urwał mi się film..




                                            *Angela*

      Nie moge spać. Ale nie będę budzić Tomka. Jak on słodko śpi. Nie mogę mu tego zrobić.
Postanowiłam pójść do kuchni się czegoś napić. W kuchni zastałam  siedzącą przy stole samą Marte.
- Hej. A ty nie śpisz? - spytałam zdziwiona - I do tego sama tu siedzisz? Gdzie twój Romeo?
- Hej. Mój Romeo? Pewnie już śpi, ja jakoś nie moge. A ty dlaczego tu?
 - Też nie moge spać - mówiąc to, nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i usiadłam na przeciwko  przyjaciółki na krześle - Myślisz o tym zdarzeniu w klubie?
 - Tak. Cały czas mam to w głowie. Nie moge przestać o tym myśleć - odpowiedziała smutno Marta. Żal mi jej, chodź sama lepiej się nie czuję.
 - Szczerze? To mi też nie jest dobrze z tą sytuacją - odparłam.
 - Z jaką sytuacją? Z tą co myśle? - do kuchni wszedł rozczochrany, mój ukochany chłopak.
 - Tak - odparłyśmy jednocześnie.
 - Dziewczyny - powiedział zajmując miejsce obok mnie - Nie możecie się zadręczać. To nie jest wasza wina. Najlepiej będzie jak o tym zapomnicie.
 - Tak będzie najlepiej - odparł Przemek, który przysłuchiwał się naszej rozmowie zza drzwi.
 - Ej.., długo tam stoisz? - spytała Marta odwracając się w jego stronę.
 - Odkąd Tomek tu jest - zajął miejsce obok przyjaciółki, objął ją i pocałował w czoło.
  - Jacy słodcy.. - powiedziałam lekko uśmiechając się. Już ko kilku sekundach, Tomek złożył najdelikatniejszy pocałunek na moim policzku, mówiąc cichutkie ,,Kocham cię" . Odwróciłam się szybko w jego strone i odpowiedziałam mu tym samym.
 - Wy też jesteście słodcy - odparła przyglądając się całej tej scenie Marta. Wszyscy zaczęli się śmiać nie wiadomo z czego. Troszkę to było dziwne.



-----------------------------------------------------------------------------------------------
Informuję, iż to opowiadanie dobiega końca. Mam tylko małą prośbę. Jeśli je czytasz to wstaw w komentarzu pod tym rozdziałem chociaż ,, ;) ", ok? To nic wielkiego ( można jako anonim!). Po prostu chciałabym wiedzieć ile osób czyta to opowiadanie.
A mam także dla was niespodziankę. Mam całkiem nowe opowiadanie. Zwiastun do niego pojawi się niebawem. Liczę na was w sprawie komentarzy. To was nic nie kosztuje a mi sprawi wielką radość. Do zobaczenia ! ;)

Rozdział 28

          W drodze do baru rozglądałyśmy się troche po klubie.
 - Ale tu teraz ludzi! - powiedziała mi do ucha Marta.
 - Noo. Lepiej już chodźmy do baru - odparłam i ruszyłyśmy.
Ciężko było się poruszać w przepełnionym klubie. Niektórzy chłopacy zaczepiali nas ale my nie zawracałyśmy sobie nimi głowy. Szłyśmy dalej.
 - Ej, wy!! - ktoś nagle krzyknął. Obróciłam się udającą minę ,, o mnie chodzi?". Marta również.
 - Co się tak gapicie! - krzyknął. - Co, same jesteście? - spytał, ale już nie krzyczał. Miał głos bardziej, jakby to powiedzieć .... delikatny..?
 - Nie! - odparła przyjaciółka, chciałyśmy już odchodzić, gdy naszą drogę zagrodziło dwóch takich dużych panów.
 - Gdzie się wybieracie? - spytali śmiejąc się.
 - Co was to obchodzi? - rzuciłam.
 - Dużo - odparł szybko któryś z nich.
 - A nie powinno. Interesuj się swoim życiem. Ok? Przepuśćcie nas! - powiedziałam. Obydwoje spojrzeli na siebie a później na tego, który nas zaczepił. Ten pokiwał przecząco głową.
 - Nie - odparli jednocześnie.
 - Postawimy wam drinka..? - szepnęła im Marta, co mnie troche rozśmieszyło. Mężczyźni popatrzeli na siebie. Na twarzach pojawiły im się uśmiechy. Już chcieli nas przepuścić, ale niestety ich szef szybko się zorientował, że chcemy zwiać.
 - Nie da rady, panienki. - odparł Rick ( tak nazywał się jeden z mężczyzn, drugi to Josh).
 - Kurde - szepnęłam do Marty. Na co ta przewróciła oczami.
 - Czego chcesz? - spytałam znudzona już tą sytuacją.
 - A czego może chcieć szef. Zabawić się!! - powiedział drwiąco Josh.
 - Nie ma mowy!! - krzyknęłyśmy obie.



                                            * Tomek*

           Zaczynałem się martwić. Dziewczyny już tu powinny być.
 - Coś ich długo nie ma - powiedziałem.
 -Rzeczywiście. Może pójdziemy ich poszukać? - spytał Przemek na co ja pokiwałem twierdząco głową.
      Szliśmy taką samą drogą jak dziewczyny. Czułem, że Angeli może stać się coś złego. Miałem przeczucie.
Nie myliłem się. Może w połowie drogi, zobaczyliśmy grupkę mężczyzn. W środku tego koła był jakiś facet i jeszcze ktoś. Nie wiedziałem, ponieważ ci faceci byli bardzo wysocy. Miałem nadzieję, że nie ma tak ani Angeli ani Marty. Przyglądałem się tym osobom. Były tam jeszcze dwie dziewczyny. Wygląd jednej przypominał mi przyjaciółkę a druga osoba to przecież Angela!! 
 - Przemek tam!! - pokazał przyjacielowi i od razu ruszyliśmy w ich kierunku. Gdy szybkim krokiem przybliżaliśmy się do nich. Coraz bardziej było słychać jakieś wrzaski i krzyki:
  - Odwal się od nas idioto! Nie normalny jesteś! Lecz się!
  Troche się wystraszyłem i szłem najszybciej jak mogłem. Po chwili usłyszałem jakieś uderzenie, bałem się, że zrobił coś dziewczyną. Lecz nagle pomiędzy facetami wybiegły dziewczyny. Kamień spadł mi z serca.




                                           * Marta*

   - ......Gdy ci wszyscy mężczyźni okrążyli nas. Facet, który chciał się ,,zabawić" usiadł sobie na krześle. Cały czas patrzał na nas. Pytając która pierwsza. Mówiąc ,,macie wybór. Później go nie będzie". Zaczęłyśmy na niego wrzeszczeć. Gdy wstał uderzyłam go dłonią w policzek. Na co Angela uderzyła go nogą w krocze. Wtedy się pochylił a my uciekłyśmy. Yyy.. jak im tam było?
 - Rick i Josh - podpowiedziała mi Angela.
 - Tak.Tak. Wypuścili nas bez problemu. Uszykowałyśmy dla nich kase na drinka i reszte znacie. - opowiedziałam chłopakom w domu całą historie. No może nie cała. Byliśmy już w domu. Siedzieliśmy na kanapie. Nasi faceci powtarzali ,,mogliśmy iść z wami".  Miałam tego dość.
 - Jestem zmęczona. Idę spać  -powiedziała Angela.

 - Ja też . Dzień pełen wrażeń. - powiedziałam i wszyscy udaliśmy się do naszych pokoi.

wtorek, 22 października 2013

Rozdział 27

       Impreza rozkręciła się dość szybko.  Od razu po dojściu do klubu poszłam  wraz z Tomkiem na parkiet.  ,,Trzeba troche zaszaleć" - pomyślałam. Złapałam chłopaka za ręke i zaczęliśmy tańczyć. Bawiłam się jak nigdy. Z resztą Tomek też. Po chwili zauważyłam, że Marta z Przemkiem też świetnie się bawią.
    Po kilku piosenkach usłyszałam jak w głośnikach płynie melodia piosenki ,,Zabiorę Cię, właśnie tam..". Z nienacka Tomek chwycił mnie rękoma w tali. Ja natomiast zarzuciłam mu ręce na szyję i zaczęliśmy powoli poruszać się w rytm muzyki. Co chwile całując. Ujrzałam także, że nasi przyjaciele tańczą wtuleni w siebie.
 - Kocham Cię - usłyszałam delikatny głos mojego chłopak. Był on taki ciepły...
 - Ja też cię kocham - wyszeptałam mu do ucha. To najświętsza prawda. KOCHAM GO. I na prawde nie moge go stracić. On jest mój. Kocham go za wszystko. Za uśmiech, oczy, osobowość, charakter.. można wymieniać bez końca. On jest moją gwiazdą na niebie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Nie wiem co by było gdybym go nie poznała. Na początku nawet nienawidziłam go. To przerodziło się w miłość. Nie pomyślałabym, że tak będzie wygladało moje życie. Ale ciesze się z tego najbardziej na świecie. Nie ma szczęśliwszej osoby ode mnie. <3


                                                    *Przemek*

    Po kilku a nawet kilkunastu piosenkach zmęczyłem się. Postanowiliśmy pójść się czegoś napić. Przy barze zastaliśmy Tomka z Angelą.
 - Zmęczeni? - spytałem posyłając pytanie w ich kierunku.
 - Troche. - odparł Tomek.
 - Chyba ty - odgryzła mu Angela. Chłopak tylko dodał - A wy?
 - Ja tak. Nie wiem jak Marta. - Powiedziałem spoglądając na moją dziewczynę.
 - Ja nie jestem zmęczona - odparła robiąc poważną minę i spoglądając na Angele. - Chodź do łazienki. - Powiedziała, chwyciła przyjaciółkę za ręke i poszły.
 - Tylko uważajcie! - krzyknął Tomek. Nie usłyszały.
 - Te nasze kobitki - powiedziałem śmiejąc się.
 - No. Tylko wiesz tu trzeba na nie uwarzać. Jest spora ilość naprutych kolesi - stwierdził Tomek.
 - Prawda.
Zamówiłem dla wszystkich coś do picia i zaczęliśmy rozmawiać.




                                                  *Angela*

           Po dojściu do toalety wraz z Martą podeszłyśmy do lustra. Nie było nikogo.
 - Która godzina? - spytałam.
 - 3.18 - odparła.
 - O Matko. Już?
 - Noo niestety. Dobra chodźmy już bo się będą martwić.
 - Hah.. dobra. Ale powoli. Jak się troche pomartwią to im się nic nie stanie - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

 - Racja. Idziemy pooowoli - odparła z promiennym uśmiechem.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Traktujcie każdy rozdział jako ostatni. 

Rozdział 26

* Marta*

   Przygotowania zaczęłam od wzięcia prysznica, który na prawdę mi pomógł po długich i wyczerpujących zakupach. Później zrobiłam makijaż. Nie był on lekki i delikatny. Postanowiłam zaszaleć. Pomalowałam mocno czarną kretką oczy. Nałożyłam tusz.  Usta pomalowałam szminką w kolorze jasnego różu.
   Pomalowałam paznokcie  na kolor czerwony. Postanowiła zostawić rozpuszczone włosy.
  Założyłam sukienkę ( małą czarną ) do tego czarne szpilki i byłam gotowa. Jeszcze lekko popsikałam się perfumami. Idealnie.
    Wychodząc z pokoju, podeszłam do Przemka, który stał przed lustrem i poprawiał włosy. Gdy mnie zobaczył zamarł. Nic żadnego ruchu. ,, Aż tak ładnie wyglądam?" - pomyślałam.
 - Wyglądasz prze pięknie, cudownie.. - powiedział i podszedł do mnie, chwytając za biodra pociągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował - Tylko, umarzaj, żeby nikt cie tam nie podrywał! Bo wtedy on skończy w szpitalu - wyszeptał mi do ucha. Po czym mocno przytulił.





 * Angela*

Wchodząc do łazienki wzięłam prysznic. Potem nałożyłam lekki makijaż. Pomalowałam lekko błyszczykiem usta. Paznokcie pomalowałam na kolor czarny, będzie pasował do sukienki. Nie wiedziałam co zrobić z włosami. Mam je dość długie. Hm.. Może kok? Nie, ciągle go mam. Kucyk? Odpada. Rozpuścić i wyprostować? Chwila.. BINGO! Tak też zrobiłam. ,,To jest to" - pomyślałam patrząc w swoje odbicie w lustrze po wykonanej czynności.Jeszcze tylko sukienka i buty. Nie za wysokie ale na szpilce. Oczywiście czarne.
  Po wyjściu z łazienki udałam się do pokoju, gdzie zastałam mojego chłopaka stojącego przed szafą. Właśnie zakładał koszulę w kratkę z krótkim rękawkiem.
 - Mój przystojniak... - wyszeptałam mu do ucha i przytulając się do niego od tyłu.
 - Mrr... Mój.. - odwrócił się w moją stronę i przerwał. Popatrzył na mnie, przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Po zakończonej czynności popatrzył mi głęboko w oczy i powiedział czułym głosem:
 - Wyglądasz ślicznie, cudownie, pięknie.. aż brak mi słów. Jesteś moja, wiesz o tym? - pokiwałam na tak i zarzuciłam mu ręce na szyję.
 - Żebyś o tym pamiętała zawsze i wszędzie. Wiedz, że Kocham Cię jak wariat. Nie oddam cię nikomu. Nie pozwolę aby ktoś mi cię zabrał. Do końca życia, świata.. i jeden dzień dłużej.. będę z Tobą i nigdy cię nie zranię.. Kocham Cię! - po tych słowach po moim policzku poleciała pojedyncza łza, którą Tomek cmoknął. A ja lekko się uśmiechnęłam.
 - Ja też cię Kocham mój najukochańszy, najcudowniejszy i najprzystojniejszy Misiaku - powiedziałam po czym pocałowałam go.
   Po jakiś 15 minutach wszyscy byliśmy gotowi iść na Imprezę. 


poniedziałek, 21 października 2013

Hejcia.

To tylko ja chciałabym was zaprosić na pewnego bloga. Oto adres: http://nasze-gadanie.blogspot.com

Rozdział pojawi się pod koniec tygodnia. Do zobaczenia ! ;)

Nowa nazwa. Podoba się ?

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 25


         Następnego dnia obudziłem się dość wcześnie. Nie chcąc budzić Angeli, po cichu wyszedłem z pokoju. Gdy schodziłem po schodach usłyszałem jakieś śmiechy w kuchni.
- Oo.., cześć, nie śpicie już? - zapytałałem - Jest dopiero ósma godzina.
- Tak jakoś - odparła Marta, po czym promiennie uśmiechła się do Przemka na co ten zaczął się cicho śmiać.
- Angela jeszcze śpi? - zapytał Przemek.
- Tak, ona ... - nie dokończyłem.
- Ona już nie śpi - dokończyła za mnie moja dziewczyna podchodząc i przytulając się do mnie. Po jej geście pocałowałem ją w czoło.
- Awww... - powiedziała Marta.
- A tak w ogóle, to co to były za śmiechy rano? - dopytywała Angela.
- Nie, nic - odparł stanowczo Przemek.
- O co chodzi? - dziewczyna spojżała na mne pytająo.
- Mnie się nie pytaj, jak tylko tutaj wszedłem oni już się śmiali.
- Dowiemy się o co chodzi - nalegała Angela.
- No bo w nocy jak spaliście, to tak słodko wyglądaliście - powiedziała ledwie powstrzymując się od śmiechu Marta.
 - A wy co, podglądaliście nas? - powiedziała na pół zła a na pół rozbawiona Angela.
- Tak, znaczy nie. Drzwi były otwarte - dodała szybko jej przyjaciółka.
      Podczas ich wymiany zdań podszedłem do lodówki i zacząłem przygotowywać śniadanie dla mnie i mojej księżniczki. Przygotowałem jej i sobie jajecznicę.
- Proszę kochanie - położyłem jej danie przed nos.
- Ojj, dziękuję - pocałowała mnie w policzek i usiadła do stołu. Ja ze swoją jajecznicą usiadłem obok.
- To co dziś robimy? - spytał Przemek.
- Może zakupy? - zapytała Marta.
- TAAK!! - powiedziała z entuzjazmem Angela.
- Czemu nie - stwierdziłem. Po skończonym posiłku poszliśmy do swoich pokoi przygotować się do wyjścia.
     Po 15 minut wszyscy byli gotowi i mogliśmy już iść.




                                                                  *Angela*

       Na początku poszliśmy do sklepu z odzieżą. Gdzie kupiłam sobie kilka ładnych ciuszków w tym małą czarną, którą chciałam założyć na imprezę dziś wieczorem. Marta też nie oszczędzała. Także kupiła dużą ilość ubrań.
Po skończonych zakupach udaliśmy się na jakiś obiad. Jeśli można knajpkę z fast-fodem nazwać obiadem.
- To co sobie kupiłyście? - spytał zaciekawiony Przemek zakukując do torebek Marty.
- Zobaczysz w domu - odparła po czym więła torby Przemkowi. No bo oczywiście nasi chłopacy postanowili zostawić nas same na zakupach. Poszli sobie oglądać jakieś ubrania dla mężczyzn. Ale mniejsza z tym. Lepiej, że ich nie było, ponieważ mogłyśmy wtedy kupić dosłownie wszystko. A najważniejszą rzeczą była sukienka na impreze.
- To co porobimy wieczorem?- zaczęłam ostrożnie temat.
- Nie wiem, może byśmy obejrzeli jakiś film? - spytał Tomek.
- Nieee, filmów naoglądałyśmy się już wcześniej - odparłam szybko.
- A co wy byście chciały porobić? - spytał Przemek.
- Noo, może pójdziemy na jaką impreze? - spytała Marta, po czym spojrzała na mnie a ja pokiwałam głową na tak.
- Świetny pomysł - poparłam ją.
- No sam nie wiem, możemy iść w końcu od początku wakacji na żadnej nie byliśmy. - powiedział Tomek.
- Suuper. Dziękujemy - powiedziałyśmy jednocześnie promiennie uśmiechając się do chłopaków.
- To co idziemy do domu? - spytałam.
- Już? - spytali zdziwieni.
- Musimy się przygotować do wyjścia przecież - odparła poważnie Marta - My idziemy chcecie to zostańcie.
- Poczekajcie, idziemy z wami! - zawołali goniąc nas.
Po nie całych piętnastu minuch byliśmy w domu i mogliśmy zacząć przygotowania do imprezy.

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 24

*Przemek*


   -Koniec. Nie mam już siły. Poddaję się - przyznałem sobie w myślach - nie chwila, nie mogę. Muszę to zrobić dla Marty. Mojego jedynego skarbu na świecie. Za mocno ją kocham, żeby teraz zostawić.. Przemek! Ogarnij się!! Musisz walczyć!! Nie, nie mam siły.. Dasz radę! Walcz!!
 - Przemek.. - usłyszałem delikatny głos. To był chyba Anioł.
 - Przemuś.. - słyszę znowu. To znów ten Anioł. Albo niee.. Sam już nie wiem.
 - Kotku, kochanie, słyszysz mnie.. - słyszę znowu.
 - Nie płacz, słyszysz - słyszę inny głos, to pewnie drugi Anioł. Tylko gdzie ja właściwie jestem??
Czy to niebo? Nie, nie zasłużyłem sobie. Może piekło? Nie, tam nie ma Aniołów. Więc gdzie..???
 - Tomek, ilu ich tam było? - pyta ten drugi Anioł. Chwila... Tomek... kojarze go... tylko kto to był.. Tak! Już wiem.. A ten pierwszy Anioł.. co on mówił ..: ,,Przemuś?" Kto tak do mnie mówił...? To mówiła tylko jedna osoba. Mój najcudowniejszy skarb tego świata jaki kiedykolwiek istniał. To mój Anioł.
 - Marta... - szepce.
 - Przemek kochanie, słyszysz mnie? - pyta mnie Marta.
 - Taak...
 - Jak mogłeś to zrobić... Ja nie jestem tego warta.. - mówiła dziewczyna i zaczynała płakać.
 - Bo ja ... cię kocham i zrobie dla ciebie wszystko - chodź wszystko mnie bolało to podniosłem się i przytuliłem Martę.
 - Ja też cię kocham.. i przepraszam za wszystko.. - wyszeptała mi do ucha.
    Po kilku minutach drugi ,,Anioł" ponowił pytanie skierowane do Tomka.





*Tomek*


 - Było ich z siedmiu - odpowiedziałem - ale spokojnie, daliśmy im radę! - powiedziałem podnosząc ręce w geście zwycięstwa.
 - Tak, cieszymy się, tylko dlaczego z takimi obrażeniami? - spytała Angela.
 - Zawsze trzeba się poświęcić. Ał!!!
 - Przepraszam - powiedziała ocierając moją ranę wacikiem - musiałeś się poświęcić to teraz cierp.
 - Cierp ciało jak się chciało! - dorzuciła Marta wycierając kolejną ranę Przemka.
 - No dokładnie! - poparła ją moja dziewczyna.
 - Ej.., ale to było dla was.. - powiedziałem prawie równocześnie z Przemkiem, robiąc oczy bezbronnego psiaka.
 - Awww... - powiedziały dziewczyny, chcąc nas przytulić.
 - Ał.. - mruknąłem, a zaraz po mnie Przemek.
 - No widzicie, teraz to nawet przytulać was nie możemy - stwierdziła Marta.
 - No. A co dopiero wyjść gdzieś, na plażę czy na dyskotekę. Niestety, musimy jechać do domu. Koniec wakacji - oznajmiła Angela i poszła do sypialni się pakować.
 - Nie, nie, nie, nie - powiedzieliśmy chórem podnosząc się z krzeseł.
 - Już nie boli? - pytały podejżliwie.
 - Nie, ależ skąd. Tylko udawałem - powiedziałem, podchodząc do dziwczyny i ją przytulając. To samo poczynił Przemek. Jednak nadal nas bolało to ściskanie. Ale czego się nie robi dla najwspanialszej, ukochanej dziewczyny.
  Staliśmy tam kilka minut, lecz już po chwili wraz z moim kumplem zaczęliśmy robić głupie miny z tego bólu.

 - Widzimy! - rzuciły dziewczyny i zaczęły się śmiać.

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 23.

                                              *Przemek*

         Byłem wściekły a zarazem smutny tym, że nie wierze swojej własnej dziewczynie. Myślałem, że zaraz rozszarpie tego idiotę Mikołaja. Dlatego też, gdy Marta wróciła do domu, podszedłem do niego mówiąc:
 - Co ty gnoju zrobiłeś!! Całowałeś się z moją dziewczyną!
 - Co?? To była twoja dziewczyna?? Wiesz co współczuje ci, ona fatalnie całuje.
 - Co ty powiedziałeś!?!?
 - To co słyszałeś - oznajmił chłopak.
 - Nie warz się mówić tak o mojej dziewczynie! - wrzasnąłem.
 - Oojejjj.. teraz jest twoją dziewczyną?? A gdzie byłeś jak siedziała na kocyku??
 - Byłem zrobić jej niespodziankę !
 - To szkoda, ale ona chyba bardziej lubi mnie niż ciebie. Wiesz? Chyba dlatego uciekła do domu - po jego słowach nie wytrzymałem i zaserwowałem mu piąstkę w twarz. Konkretnie w nos. Krew zaczęła spływać po jego twarzy.
 - Tylko na tyle cię stać!! - prychnął.
 - Pożałujesz tego co zrobiłeś - rzuciłem po czym zacząłem go bić. Tak rozpoczęła się bójka. Oczywiście Tomek przyszedł mi z pomocą.




                                              *Angela*

      Chłopacy zaczęli się bić. Nie chciałam na to patrzeć, więc postanowiłam wrócić do domu i sprawdzić co z Martą. Po 15 minutach byłam na miejscu. Szybko wbiegłam do ich sypialni, zostawiając gdzieś na korytarzu swoją torbę.
 - Marta... Hej... - powiedziałam przysiadając obok niej na łóżku - Ej, słońce.
 - Hmm..
 - Wiesz, że oni teraz w tym czasie, biją się o ciebie? - spytałam. Dziewczyna oderwała głowę od poduszki ze zdziwioną a zarazem zmartwioną miną powiedziała:
 - Naprawdę?
 - Naprawdę. Nie wierzysz, co? - spytałam po chwili.
 - Jakoś nie mogę... - wyszeptała przez łzy - Mu już na mnie nie zależy.. nawet za mną nie pobiegł....
 - Co ty wygadujesz? Myślisz, że jakbym nie zależało, to poszedłby teraz bić się z jakimiś kolesiami?!
 - Jak ,,jakimiś kolesiami"? Przecież ich było dwóch. - powiedział wycierając ostatnią łzę.
 - Dobrze powiedziane ,,było". Ale jednak okazało się, że jest ich jednak więcej - odpowedziałam patrząc na przyjaciółkę.
 - A Przemek jest tam tylko z Tomkiem? - spytała nie do końca wierząc w to co słyszy.
 - Tak. A co ty myślisz. Oni we dwóch to mogliby całe wojska pokonać - powiedziałam uśmiechając się. Na jej smutnej twarzy też zagościł lekki uśmiech. Po kilku minutach spytała:
 - Jak myślisz, poradzą sobie?
 - Ja myślę, że tak. Wierzę w nich, a ty?
 - Sama nie wiem...
 - Przypomnij sobie, te wszystkie cudowne chwile, które spędziłaś z Przemkiem.Pamiętasz? - pokiwała twierdząco głową - a pamiętasz te złe?
 - Yhm....
 - Co się wtedy najczęściej działo? Gdy się pokłóciliście, to najpóźniej po dwóch lub trzech godzinach, byliście pogodzeni i szczęśliwi jak nigdy dotąd.
 - Ale to było inaczej..
 - Jak inaczej? To było to samo co wtedy. Tylko z jednym wyjątkiem - spojrzała na mnie pytająco - tym razem on poszedł się bić i to za ciebie. Nie sądzisz, że to czyn godny podziwu..?
 - Sądzę tak. Wiesz co, dziękuję ci za tę rozmowę. Jesteś najlepszą przyjaciółką.
 - Wiem o tym.. - powiedziałam uśmiechając się radośnie.
 - O której oni wrócą, tęsknię za Przemkiem..

 - Widzisz...

sobota, 5 października 2013

Rozdział 22

                                                  *Marta*

       Naszym oczom ukazały się dwie sylwetki młodych chłopaków.
 - Yyy... mówicie do nas? - spytałam.
 - Tak. A czy widzicie jakieś inne laski? - odparł jeden z nich szczerząc się.
 - No wiesz. To jest plaża. Jest tu bardzo dużo dziewczyn - zauważyłam.
 - Ale wy jesteście najładniejsze - stwierdził drugi przybijając temu pierwszemu żółwika.
 - Dla waszej informacji jesteśmy zajęte - dorzuciła w błyskawicznym tempie moja przyjaciółka.
 - Ale wiecie, zawsze można zerwać z chłopakiem - stwierdził koleś. Po jego słowach obie zerwałyśmy się na równe nogi.
 - Ale wiecie, my tego nie zrobimy - ,,stawiała " się im Angela nie pozwalając mi dojść do słowa.
 - A niby dlaczego? - spytał - jestem Maks. - Zrobił krok do przodu chwytając przyjaciółke za rękę. Ta szybko wyrwała ją z jego uścisku i uderzyła go w policzek. Musiało go chyba zaboleć, ponieważ przyłożył szybko w to miejsce swoją rękę, schładzając je.
 - Ostra jesteś. Lubię takie - dorzucił próbując jeszcze raz chwycić ją za rękę lecz szybko tego porzałował. Angela szybkim ruchem uderzyła go ponownie.
W tym samym czasie, drugi koleś przystawiał się do mnie.
 - Odwal się! - powiedziałam do kolesia, który przedstawił się jako Mikołaj.
 - Ale jesteś słodka jak się wściekasz - zauważył.
 - Lepiej się odwal bo zaraz pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś! - po moich słowach podszedł do mnie i szybkim ruchem ... pocałował mnie!! Myślałam, że go zamorduję!! Uwolniłam się od z jego uścisku i wymierzyłam mu cios z kolanka prosto w ... no , jego czułe miejsce. Obracając się w stronę przyjaciółki zobaczyłam, że ona poczyniła to samo. Obaj kolesie zgięli się w pół i po chwili oddalili.
 - Angela widziałaś?! On mnie pocałował! - powiedziałam już przez łzy.
 - Już, uspokój się. Przemek widział to całe zajście, już tu biegnie. Wie, że to on cię pocałował a nie ty jego - pocieszała mnie.
 - Ale... - nie dokończyłam. W mgnieniu oka znalazłam się bezpieczna w ramionach mojego chłopaka. ,,Zobaczymy jeszcze jak długo" - pomyślałam.
 - Kochanie, nie płacz już. Wszystko widziałem. Wiem, to nie twoja wina. Ty tego nie chciałaś, prawda?
 - Oczywiście, że nie... Wierzysz mi prawda? - wyszlochałam.
 - Ja....
 - Nie wierzysz mi!! - powiedziałam prawie krzycząc - Mój chłopak mi nie wierzy! Jak nie ty, to kto ma mi wierzyć!
 - Ale ja ci wierze, kotku..
 - A to co ma być!! Nie wierzysz mi i tyle! - zaczęłam się pakować.
 - Gdzie idziesz?  -usłyszałam jego smutny głos. Zrobiło mi się go żal lecz zasłużył sobie na to.
 - Teraz to cię  interesuję?!
 - Zawsze mnie to interesowało.
 - Wracam do domu - oznajmiłam.
 - Zostań, proszę.. - powiedział błagając.
 - Nie - odparłam stanowczo.
 - Marta , zostań, zaczekaj - słyszałam załamany głos Angeli.
 - Przepraszam cię, ale nie będę tu siedzieć z osobą, którą się spotykam, wiedząc, ona mi nie ufa - wyszeptałam, i szybkim krokiem udałam się do naszego domu.

  Po powrocie, rzuciłam torbę w kąt pokoju i rzuciłam się na łóżko wybuchając głośnym płacze.