niedziela, 13 października 2013

Rozdział 24

*Przemek*


   -Koniec. Nie mam już siły. Poddaję się - przyznałem sobie w myślach - nie chwila, nie mogę. Muszę to zrobić dla Marty. Mojego jedynego skarbu na świecie. Za mocno ją kocham, żeby teraz zostawić.. Przemek! Ogarnij się!! Musisz walczyć!! Nie, nie mam siły.. Dasz radę! Walcz!!
 - Przemek.. - usłyszałem delikatny głos. To był chyba Anioł.
 - Przemuś.. - słyszę znowu. To znów ten Anioł. Albo niee.. Sam już nie wiem.
 - Kotku, kochanie, słyszysz mnie.. - słyszę znowu.
 - Nie płacz, słyszysz - słyszę inny głos, to pewnie drugi Anioł. Tylko gdzie ja właściwie jestem??
Czy to niebo? Nie, nie zasłużyłem sobie. Może piekło? Nie, tam nie ma Aniołów. Więc gdzie..???
 - Tomek, ilu ich tam było? - pyta ten drugi Anioł. Chwila... Tomek... kojarze go... tylko kto to był.. Tak! Już wiem.. A ten pierwszy Anioł.. co on mówił ..: ,,Przemuś?" Kto tak do mnie mówił...? To mówiła tylko jedna osoba. Mój najcudowniejszy skarb tego świata jaki kiedykolwiek istniał. To mój Anioł.
 - Marta... - szepce.
 - Przemek kochanie, słyszysz mnie? - pyta mnie Marta.
 - Taak...
 - Jak mogłeś to zrobić... Ja nie jestem tego warta.. - mówiła dziewczyna i zaczynała płakać.
 - Bo ja ... cię kocham i zrobie dla ciebie wszystko - chodź wszystko mnie bolało to podniosłem się i przytuliłem Martę.
 - Ja też cię kocham.. i przepraszam za wszystko.. - wyszeptała mi do ucha.
    Po kilku minutach drugi ,,Anioł" ponowił pytanie skierowane do Tomka.





*Tomek*


 - Było ich z siedmiu - odpowiedziałem - ale spokojnie, daliśmy im radę! - powiedziałem podnosząc ręce w geście zwycięstwa.
 - Tak, cieszymy się, tylko dlaczego z takimi obrażeniami? - spytała Angela.
 - Zawsze trzeba się poświęcić. Ał!!!
 - Przepraszam - powiedziała ocierając moją ranę wacikiem - musiałeś się poświęcić to teraz cierp.
 - Cierp ciało jak się chciało! - dorzuciła Marta wycierając kolejną ranę Przemka.
 - No dokładnie! - poparła ją moja dziewczyna.
 - Ej.., ale to było dla was.. - powiedziałem prawie równocześnie z Przemkiem, robiąc oczy bezbronnego psiaka.
 - Awww... - powiedziały dziewczyny, chcąc nas przytulić.
 - Ał.. - mruknąłem, a zaraz po mnie Przemek.
 - No widzicie, teraz to nawet przytulać was nie możemy - stwierdziła Marta.
 - No. A co dopiero wyjść gdzieś, na plażę czy na dyskotekę. Niestety, musimy jechać do domu. Koniec wakacji - oznajmiła Angela i poszła do sypialni się pakować.
 - Nie, nie, nie, nie - powiedzieliśmy chórem podnosząc się z krzeseł.
 - Już nie boli? - pytały podejżliwie.
 - Nie, ależ skąd. Tylko udawałem - powiedziałem, podchodząc do dziwczyny i ją przytulając. To samo poczynił Przemek. Jednak nadal nas bolało to ściskanie. Ale czego się nie robi dla najwspanialszej, ukochanej dziewczyny.
  Staliśmy tam kilka minut, lecz już po chwili wraz z moim kumplem zaczęliśmy robić głupie miny z tego bólu.

 - Widzimy! - rzuciły dziewczyny i zaczęły się śmiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz