wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 12.

Przed oczami ciemność. Nic innego. Ale mogłabym przysiąść, że czuję tu kogoś obecność. Nie jestem sama. Coś a raczej ktoś trzyma moją dłoń.
            Próbuję otworzyć oczy, ale nie jest to takie proste jak się wydawało.
Moje powieki są strasznie ciężkie. Jedyne, co mi się udało zrobić to lekko poruszyć głową.
Nie poddawałam się.
            Po kilku a nawet kilkunastu próbach udało mi się otworzyć oczy. Zamrugałam kilka razy, by przyzwyczaić się do panującej w pomieszczeniu bieli.
            Pierwsze, co przyciągało moją uwagę, a raczej kto. To był Damian. Siedział ze spuszczoną głową, ślepo wpatrując się w nasze dłonie złączone razem. Poruszyłam dłonią przyciągając tym jego uwagę.
 - Obudziłaś się.. – wyszeptał. Z każdą chwilą jego radość była coraz większa. Lekko uśmiechnęłam się.
 - Obudziłaś się – powiedział już nie co głośniej. – Poczekaj, pójdę po lekarza.
            Puścił moją dłoń i wybiegł z sali jak poparzony.
 Próbowałam przypomnieć sobie, dlaczego tu jestem. No tak. Wypadek na parkingu.



Chciałam usiąść na łóżku, jednak straszliwy ból nie pozwolił mi na to. Zobaczyłam, że moja lewa ręka była w gipsie. Na prawej ręce znajdował się bandaż a tuż pod nim wenflon, a do niego przyczepiona kroplówka.
            Na szczęście nogi miałam całe. Chodź znalazłyby się na nich jakieś rany. Tak jak na prawej dłoni.
            W tej chwili do sali wszedł Damian, a za nim ciemnowłosy mężczyzna około czterdziestki.

- Dzień dobry. Jestem doktor Henderson.

 - Dzień dobry – odpowiedziałam próbując się uśmiechnąć, lecz ból mi na to nie pozwolił.

 - Jak się pani czuję? – spytał.

 - Bywało lepiej – udało mi się uśmiechnąć. – Odczuwam straszny ból w lewej ręce.

 - To normalne, ponieważ ma pani złamaną rękę. A czy odczuwa pani ból gdzieś indziej?

 - Nie. Trochę jestem obolała,ale to nic.

 - Dobrze. Zostanie pani tu u nas jeszcze, myślę że do jutra. Dzisiaj zostawimy panią na obserwacji. Dodatkowo pobierzemy krew, aby mieć pewność, że wszystko jest w porządku. A później tylko na jedną wizytę, aby pozbyć się gipsu. To wszystko – schylił się delikatnie do mnie, niby poprawiając kroplówkę. – Ma pani wspaniałego chłopaka. Cały czas tu był i strasznie się martwił.

            Uśmiechnął się do mnie, udało mi się odwzajemnić uśmiech nie zwracając uwagi na ból. Kiedy wyszedł z sali spojrzałam na Damiana, który usiadł na krześle obok łóżka. Chwycił moją dłoń i złączył nasze palce razem.




 - Przepraszam.. – wyszeptał nie patrząc na mnie.

 - Za co? Przecież to nie Twoja wina – spojrzałam na niego.

 - To ja powinienem leżeć na tym łóżku, nie Ty – powiedział i spojrzał na mnie.

 - Przestań. Nie obwiniaj się. I nie, nie zgadzam się z Tobą. Gdybyś Ty tu leżał.. – pokręciłam głową – Nawet nie chce o tym myśleć co by było. Dobrze, że to wszystko się tak skończyło. Mogło być znacznie gorzej.

 - Tak.. – przyznał mi rację.

 - Powiedziałeś lekarzowi, że jesteś moim chłopakiem? – spojrzałam z chytrym uśmiechem.

 - Inaczej nie mógłbym tu z Tobą być – powiedział patrząc mi głęboko w oczy – A właśnie, chciałabyś zostać moją dziewczyną? – spytał. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

 - Tak – powiedziałam nie odrywając wzroku od chłopaka, który w tej chwili również się do mnie uśmiechał.

            Już po chwili złączył nasze usta w słodkim pocałunku.



No i mamy kolejny rozdział. :D
porobiło się, porobiło..
Kolejny postaram się dodać do końca tego tygodnia. 
Dziękuję za te miłe komentarze, które pojawiły się pod ostatnim rozdziałem.
 To bardzo motywuje. ;)

Jeśli czytasz, daj komentarz.

3 komentarze:

  1. Wspaniały rozdział :))) Zresztą jak wszystkie ;**
    Jak tam zamek??
    http://bluuush69.blogspot.com/2014/01/5-rozdzia.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział *-* Czekam na nexta :) Zapraszam do mnie na kolejny
    http://loved-you-firstt.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity rozdział ;):))) pozrawiam czytaczy ;*** czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń