niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 8.

      Następnego dnia obudziły mnie dźwięki muzyki wypływające z pokoju obok. Dziękuje za pobudkę – pomyślałam w duchu przeciągając się na łóżku. Zauważyłam, że spałam w ubraniach. Uświadomiłam sobie, dlaczego. Nie chciałam o tym teraz myśleć. Wstając zauważyłam na stoliku kartkę.

  Musiałem wczoraj wrócić do domu.
Nie chciałem Cię budzic. Słodko wyglądałaś.
Przyjade dzisiaj po Ciebie, jeśli tylko się na to zgodzisz i zabiorę Cię w jedno miejsce.
Miłego dnia!  ;)

Uśmiechnęłam się czytając wiadomość. Odłożyłam ją z powrotem na stolik. Wzięłam do ręki telefon  i napisałam do Damiana.

Dlaczego myślałeś, że nie będę chciała się z Tobą spotkać?
Bardzo chętnie z Tobą pojade. ;)

       Wysłałam wiadomość, wyciągnęłam świeże ubrania i bieliznę z szafy, po czym udałam się do łazienki. Prysznic zmył ze mnie wydarzenia zeszłego wieczoru i od razu poczułam się lepiej.
Wytarłam ciało ręcznikiem, po czym ubrałam się. Umyłam zęby i uczesałam włosy w niechlujnego koka.
Wychodząc z łazienki, w kuchni spotkałam o dziwo całą rodzinkę.
 - Dzień dobry – przywitałam się z lekkim uśmiechem.
 - Cześć – odpowiedzieli zgodnie.
 - Jak się spało? – zapytał Brian dziwnie uśmiechając się do mnie po czym spojrzał na śmiejącego się brata. Głupi Paul. Moi bracia są nieznośni.
 - Dooobrze – powiedziałam ze zmarszczonymi brwiami. Aa.. widzieli Damiana. Wszystko jasne.
 - Yhmm.. – odpowiedział uśmiechając się. Przewróciłam  oczami, nalałam sobie herbaty. Chciałam iść do pokoju ale nie udało mi się to.
 - Hej, panna. Gdzie idziesz? Siadaj i jedz śniadanie – rozkazała.
 - Nie mamo, nie jestem głodna.
 - Nie marudź tylko siadaj.
Chłopaki zaśmiali się lekko o mało nie krztusząc się jedzeniem.
Wzięłam tylko kanapke z nutellą. Nie byłam głodna.
 - Zjadłam już. Mogę iść? – spytałam z nadzieją w głosie.
 -  No idź – powiedziała mama wzdychając.
 - Dziękuję – powiedziałam i udałam się do pokoju.
            Usiadłam na łóżku i spojrzałam na telefon. Jedna wiadomość.

Cieszę się. Przyjadę po Ciebie o trzynastej, ok.?

Szybko wystukałam odpowiedź. Oczywiście było to ,,ok. ;) ‘’



Spojrzałam na zegarek. Byłą 12:23. Mam jeszcze troche czasu. Spojrzałam na swój strój. Beżowe rurki, biała bluzka z krótkim rękawkiem rękawem jakimś wzorem. Nie wyglądałam źle. Tylko dołożę jakąś bluze i jestem gotowa.
Postanowiłam sprawdzić co tam w wielkim świecie. Odpaliłam laptopa i załogowałam się na fb. Jakieś nowe zdjęcia, durne posty o treści: ,,Ale mam kaca po wczorajszym. Dajcie wody..”.
Według mnie to głupie pisząc takie rzeczy jakby kogoś do interesowało. Niektórych tak. To ich sprawa co robią i piszą na swoim profilu.
 Ale przynajmniej można się było z czego pośmiać, prawda? No cóż, na przeglądaniu tego wszystkiego straciłam więcej czasu niż przypuszczałam. Zostało mi zaledwie kilka minut do przyjazdu Damiana. Wyłączyłam laptopa. Założyłam białe trampki na nogi. Chwyciłam moją jasną bluzę do ręki i wyszłam z pokoju. Gdy tylko zamknęłam drzwi w domu rozległ się dzwonek do drzwi.
Otwierając je zobaczyłam uśmiechającego się Damiana.
 - Hej – powiedziałam.
 - Hej, gotowa? – spytał.
 - Tak. Mamo wychodze – powiedziałam gdy stanęło obok mnie.
 - Ok. Tylko nie wróć za późno – ostrzegła mnie.
 - Oczywiście – powiedziałam wychodząc.
-  I bawcie się dobrze – powiedziałam uśmiechając się.
 - Dziękuje, będziemy – odpowiedział za mnie Damian i otworzył mi drzwi od samochodu.
            Będąc w środku cały czas się uśmiechał. Troche to było dziwne. Może źle jestem ubrana czy coś.
 - Co cię tak bawi? – spytałam po chwili.
 - Nic – odparł nie spuszczając oczu z drogi.
 - To dlaczego ciągle się uśmiechasz? – nalegałam dalej.
 - Bo mam dobry dzień – powiedział jeszcze szerzej uśmiechając się. Zaśmiałam się.
 - Jak się czujesz? – spytał z nutką troski w głosie.
 - Dobrze. Nawet bardzo – uśmiechnęłam się do niego. Spojrzał na mnie odwzajemniając gest. Jaki on ma cudowny uśmiech, oczy.. cholera Amy ogarnij się!
 - A powiesz mi gdzie jedziemy? – spytałam cały czas patrząc na niego.
 - Niespodzianka – powiedział słodkim głosem. Boże, o czym ja myśle..? Przygryzłam lekko dolną wargę. Damian jest naprawdę świetnym przyjacielem. Jest miły, opiekuńczy, troskliwy, odpowiedzialny, odważny itd. I jeszcze na dodatek przystojny. I ten jego zabójczy uśmiech.
Zerknęłam na niego. Był wyraźnie skupiony na drodze. Chodź ciągle się uśmiechał. Jego usta były takie.. kurcze. Czy on… ten…no… zaczyna mi się…podobac? A nawet… zaczynam …chyba coś do niego czuć… W co ja się wpakowałam….?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz