wtorek, 31 grudnia 2013

Szczęśliwego Nowego Roku !

  • Z okazji zbliżającego się Nowego Roku składam Wam najserdeczniejsze życzenia.


  • Bardzo dużo miłości,
    mało w życiu trudności,
    dużo bąbelków w szampanie,
    kogoś kto zrobi śniadanie,
    a na każdym kroku szczęścia w Nowym Roku.


  •      Przyjemnego szumu w głowie,wygodnego miejsca w            rowie, no i może jeszcze potem, spokojnego snu pod            płotem. A na każdym kroku, szczęścia w Nowym Roku!



Wanny szampana, seksu do rana
Niech ciało swawoli, głowa nie boli
Niech pamięć nie zawodzi, alkohol nie szkodzi
Spełniają się marzenia, gdy rok cyfrę zmienia




Dzisiaj dzień jest wyjątkowy,
bo witamy roczek nowy.
W nocy niebo się zaświeci,
huk obudzi wszystkie dzieci.
W nowym roku życzę Tobie dużo kasy i miłości,
niech w twym sercu szczęście gości!




Wszystkiego co najlepsze w nadchodzącym Nowym Roku życzy Karolinka.                                                              :D

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 11.

- Czy ty myślisz, że ja jestem taka głupia, żeby znowu się w to pakować?!

 - Nie, oczywiście, że nie – zaprzeczył.
 - To przestań tak myśleć. Nie mam zamiaru do tego wrócić – powiedziałam stanowczo.
W oczach Damiana można było wyczytać ulgę a na twarzy pojawił się uśmiech.
 - Co tym razem? – spytałam lekko zdenerwowana.
 - Nic. Po prostu cieszę się, że tak mówisz – wyznał i spojrzał na mnie tym swoim boskim uśmiechem. Na co i ja się uśmiechnęłam.
 - A wiesz co? – rzuciłam.
 - Hmm..?
 - Zjadłabym sobie pizze – przyznałam.
 - Nie ma sprawy, skarbie.
            Delikatnie zaśmiałam się ze słowa ,,skarbie”. Od kiedy on tak mówi?
Nawet się nie spostrzegłam, gdy Damian zaparkował. Podszedł od strony pasażera i otworzył mi drzwi.
 - Dzięki – chłopak się uśmiechnął i objął mnie ramieniem. Jeśli tak dalej będzie to może być źle. Ja już czuję, że zaczynam czuć do niego coś więcej niż przyjaźń. Muszę się jakoś ogarnąć. Nie chce zniszczyć relacji między nami.


            Wchodząc do lokalu poczułam znajomy zapach pizzy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem głodna. Zajęliśmy stolik przy oknie. Chłopak zajął miejsce naprzeciwko mnie. Wyglądał cudownie..
 - To masz ochotę na pizzę? – wyrwał mnie z zamyśleń głos Damiana. Pokiwałam twierdząco głową. Po chwili przy naszym stoliku pojawiła się młoda dziewczyna by przyjąć zamówienie. Przyjrzałam się jej. Wysoka, szczupła, jej blond włosy spięte były w koka. Na twarzy uśmiech. Lecz w oczach smutek. Możecie pomyśleć, że jakaś dziwna jestem, że wyczytuje emocję z oczu. Ale to właśnie  nich idzie wyczytać wszystko. Tak samo było z tą dziewczyną. Przy nas udawała szczęśliwą a gdy tylko odeszła jej wyraz twarzy zmienił się.
 - To pewnie przez chłopaka – pomyślałam.
 - Wszystko w porządku? – spytał Damian.
 - Tak – odpowiedziałam rozglądając się po lokalu. Kilka stolików zajętych. Było dość tłoczno.
 - Na pewno? – spytał podejrzliwie.
 - Na pewno – odpowiedziałam spoglądając na niego. Gdy się uśmiechnął do naszego stolika podeszłą ta sama dziewczyna z naszymi kawałkami pizzy.
 - Smacznego – powiedziała i oddaliła się. Oboje zaczęliśmy zjadać przydzielone dla nas porcje i popijać colą.
 - Było pyszne – powiedział Damian uśmiechając się.
 - Tak.. jestem pełna – powiedziałam dotykając się po brzuchu.
Chłopak zaśmiał się. Poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni.
 - Kto to? – spytał podpierając się łokciami blat stołu.
  -  To Brian. Pisze, że mamy wracać do domu. Pilne – spojrzałam na Damiana.
 - To jedziemy – stwierdził.
 - Ok. Tylko muszę skorzystać z łazienki. Chwila, dobra?
 - Spoko. Pójdę zapłacić – oznajmił i rozdzieliliśmy się.
            Wychodząc z toalety coś mnie zatrzymało. A raczej ktoś.
Tuż przy drzwiach stał TEN KOLEŚ z kina. Chwycił mnie mocno za rękę i odwrócił w swoją stronę.
 - Znowu się spotykamy – powiedział łapiąc mnie na oba nadgarstki i złośliwie się uśmiechając.
 - Puść mnie – powiedziałam stanowczym tonem.
 - A to niby dlaczego?
 - Nie uda Ci się to, co planujesz. Tu jest dużo ludzi..
 - To co? Ludzie to nie problem. Zajmują się własnymi sprawami, nie zwracają uwagi na takich ludzi jak my.
            Spojrzałam na niego z wyrazem pełnym pogardy. Byłam na niego wściekła po ostatnim. A teraz to. Bałam się.. bałam się jak cholera..
 - Co maruda? O czym myślisz? – nie mogę się poddać. Muszę być silna.
 - O tym, żeby Ci przywalić.
 - Tak? A jak to zrobisz?  Przecież nie dasz rady, dopóki cię trzymam.
 - Mówię ostatni raz. Puść mnie bo inaczej..
 - Co? – przerwał mi.
 - Zacznę krzyczeć – na co on bezczelnie się zaśmiał i przyłożył mi do ust rękę popychając na ścianę. Jęk wydobył się z moich ust. To bolało..
 - Przestań się szarpać bo ci jeszcze krzywdę zrobię – ostrzegł, gdy próbowałam się wyrwać.
 - Nie zrobisz. Ja będę pierwszy – usłyszałam głos, który należał do Damiana.
,,Napastnik” odwrócił się i oberwał prosto w twarz. Na co się zachwiał. Przyjaciel spojrzał na mnie i z powrotem na Kubę.
 - Nie zbliżysz się więcej do niej, rozumiesz? – powiedział wściekły Damian i wyciągnął rękę w moim kierunku. Chwyciłam ją i razem szybkim krokiem wyszliśmy z knajpy.
            Gdy tylko zamknęły się za nami drzwi odetchnęłam z ulgą.
Spojrzałam na Damiana. Kipiał ze złości. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
 - Przepraszam.. – powiedziałam delikatnie cały czas patrząc na niego. Podeszliśmy do samochodu koło strony pasażera. Spojrzał na mnie.
 - Ty..? Nie masz za co – powiedział.
 - Chyba jednak mam. Gdyby nie ja, to by tej sytuacji nie było – powiedziałam, a moje oczy się zeszkliły. Wiedziałam, że będę płakać. Ale nie tu i teraz.
 Damian pokręcił główą.
 - Gdyby ten dupek się nie przyczepił, to by tego nie było – stwierdził.
 - Może.. – spuściłam głowę w dół by na niego nie patrzeć.
 - Hej – chwycił mój podbródek uniósł do góry, tak bym na niego spojrzała – to nie twoja wina.
            Powiedział i przytulił mnie. Tego mi było trzeba. Pocieszenie = przytulenie.
Oderwałam się od niego. Było okej.


-  Dobrze?
 - Tak.
 - Możemy jechać? – pokiwałam głową i  wsiadłam do samochodu.
Damian powoli odpalił samochód i kierował się na drogę. Gdy nagle czarne BMW uderzyło w nasz samochód.

            Ostatnie co słyszałam to huk, piski opon i krzyki. To wszystko. 

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 10.

 - Mama czeka na nas z obiadem – skłamałam chcą jak najszybciej odejść od tych facetów.
 - Łee.. szkoda. Myślałem, że będziemy mieć towarzystwo – powiedział ten z łopatą.
 - Tak. Dzisiaj mieliśmy zamiar złowić duże ryby – powiedział drugi. Wyciągnął z worka jakieś sieci. Jego kolega łopatę wbił lekko w ziemie i powiesił ją na niej. Użyło mi.
 - Niestety nie możemy dłużej zostać – powiedział stanowczo Damian i pociągnął mnie lekko w stronę dróżki do samochodu.
 - Miło było panów poznać. Do widzenia – powiedziałam uśmiechając się do nich.
 - Was również. Do widzenia zakochańcy – powiedział jeden z nich uśmiechając się w moim kierunku. Czułam, że zaczynam się rumienić. Pokiwałam im i udaliśmy się do samochodu.
 - To było..
 - ..dziwne? – dokończył za mnie i uśmiechnął się.
 - Dokładnie – powiedziałam.
 - Zapraszam – otworzył dla mnie drzwi od strony pasażera.
 - Dziękuję – pocałowałam go w policzek i wsiadłam do samochodu. Damian po chwili dołączył do mnie zajmując miejsce za kierownicą.
 - Dlaczego on powiedział ,,zakochańcy”? – spytałam troche z zakłopotaniem.


- Pewnie widzieli jak się przytulamy – wzruszył ramionami – A co?
 - Nic. Tylko tak pytam.
 - Tak. Akurat. No mów jaki jest konkretny powód – nalegał. Wiedział a i tak chciał to usłyszeć.
 - Jejku. No, po prostu pierwszy raz słyszałam takie słowa skierowane w moim kierunku. Przecież wiesz – powiedziałam patrząc przed siebie.
 - Musisz się do tego przyzwyczaić, skarbie – powiedział. Zaskoczona jego ostatnim słowem spojrzałam na niego. Uśmiechał się ukazując rząd jego białych zębów. Czułam, że znów się rumienię. Chłopak lekko się zaśmiał. Zakryłam policzki dłońmi.
 - Nie. Nie rób tak. To dodaje Ci uroku, skarbie – ręce opadły na moje kolana bezradnie. Moje policzki płonęły!
            W drodze do domu słuchaliśmy radia. Leciały różne piosenki od rapu do popu.
 - Jesteś głodna? – spytał, gdy piosenka się skończyła.
 - Nie za bardzo – odparłam.
Westchnął głośno.
 - No co? – spytałam, gdy pokręcił przecząco głową.
 -  Zapomniałem, że Ciebie nie warto o to pytać bo i tak powiesz, że nie – powiedział a w jego oczach widoczna była troska, a uśmiech znikł z jego twarzy.
 - To nie prawda! – zaprzeczyłam.
 - Nie wypieraj się – ostrzegł.
 - Kurcze, Damian ja już nie wrócę do głodzenia się, ok.? To było dawno temu i zmieniłam się. Akceptuje siebie i nie mam powodów, żeby to robić – przyznałam szczerze, patrząc na niego.
Nie odezwał się.
 - Damian powiedz coś.
 - Po prostu bałem się, że po wczorajszym… znowu zaczniesz to robić – powiedział po cichu, lekko na mnie spoglądając.

 - Czy ty myślisz, że ja jestem taka głupia, żeby znowu się w to pakować?!



Heejka ! Co tam u Was? Jak tam święta? U mnie jakoś leci, chociaż wcale nie czuję, żeby to były święta.. Ale to nic. Dodaję rozdział teraz, chodź powinien być przed świętami, za co przepraszam. 
dziękuję za miłe komentarze, które naprawdę motywują. 
Wesołych Świąt ! ;)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt !

Hejka. 
Niestety nie uda mi się dodać rozdziału przed świętami. 
Przepraszam nie wyrobię się. 



Ale z okazji Świąt Bożego Narodzenia,
pragnę złożyć Wam życzenia.


Żeby święta były syte, 
żeby rózgą było bite. 
By choinka w twojej chacie 
nie śmierdziała tak jak gacie. 
Tylko była kolorowa, 
a na dole stał se browar. 
Na pasterkę ruszaj śmiało, 
ksiądz na tacy ma za mało. 
Daj złotówkę albo dwie 
niech i on ucieszy sie

Zdrowia, szczęścia, pomyślności,
nie połykaj z karpia ości,
nie jedz bombek, nie pal siana
jedz pierogi, lep bałwana,
a w sylwestra pij do rana.

Idą święta widać gości, 
wydłub z karpia wszystkie ości. 
Powyjadaj z barszczu uszy, 
a gdy cię za bardzo suszy, 
siądź wygodnie z flachą wina 
i obejrzyj dziś Kevina!




środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 9

        Rozmyślając o cudownym chłopaku, którym był Damian, nawet nie zauważyłam jak samochód się zatrzymał. Rozejrzałam się dookoła. Łąka, jakaś dróżka i krzewy. Drzewa wzdłuż drogi dodawały temu miejscu uroku. Było tu ślicznie i tak zielono. Wszystkie roślinki rozkwitały. Coś niesamowitego.
Drzwi od mojej strony otwarły się. Ujrzałam Damiana, który wyciągał rękę w moim kierunku. Chwyciłam ją i wyszłam z samochodu.
 - Tu jest cudownie – powiedziałam do chłopaka, który cały czas trzymał moją rękę. Moje serce biło szybciej niż zwykle.
 - To nie wszystko – uśmiechnął się promiennie.
            Chłopak, nadal trzymając moją rękę, zaczął prowadzić mnie wzdłuż ścieżki.
Tu było naprawdę pięknie. Ścieżka zaczęła się lekko zwężać, przez co szliśmy dość blisko siebie. W oddali zabłyszczała mi jakby woda. Zdziwiłam się, bo wcześniej jej tu nie wiedziałam, znaczy się z samochodu nie było tu nic widać.
            Ścieżka ta była tak jakby w kształcie koła. Coraz bardziej ciekawiło mnie to, co zobaczę na końcu naszej drogi.
 - Gotowa? – spytał Damian zwalniając kroku.
 - Tak – odpowiedziałam troche nie pewnie.
            Już po kilkunastu sekundach ujrzałam ławeczkę, a tuż przed nią krystalicznie czystą wodę. Wokół niej rozciągała się roślinność różnego rodzaju. Tak, że nikt z drogi nie mógł nas zobaczyć. Niebo idealnie współgrało z wodą i wydawało się jakby stykało się na końcu. Ten widok był cudowny…
 - Tu jest pięknie.., aż brak mi słów – wydukałam w końcu.
 - Wiedziałem, że Ci się spodoba – powiedział i objął mnie delikatnie od tyłu w talii, kładąc głowę na moim ramieniu.
            Staliśmy tak przez kilka minut zachwycając się widokiem przed nami.
 - Może usiądziemy? – zaproponował. Przytaknęłam, po czym usiadłam na ławce.
 - Myślałem dużo o wczorajszym dniu.. – zaczął nie pewnie.
 - Tak? – to jedyne co udało mi się powiedzieć. Nie chciałam na niego teraz patrzeć, chodź czułam jego przeszywające spojrzenie na mnie.
 - Najchętniej przywaliłbym tego kolesiowi – przyznał, co u mnie wywołało śmiech. Czy dobrze słysze? Ten, którego nigdy bym nie posądziła o to, że kogoś uderzył, właśnie to chce zrobić kolesiowi z kina?
 - Po prostu nie mogę znieść, że on mógł Ci coś zrobić.. – mówił dalej.
 - Ale naprawdę nic mi się nie stało. Sama siebie nie rozumiem. Dlaczego tak zareagowałam. Chyba po prostu się przestraszyłam, bo takie rzeczy to tylko w filmach widziałam.. – teraz zdałam sobie sprawę, że ja nie powiedziałam Damianowi o tym.
  - Dobra. -  Powiedziałam zanim on zdążył się odezwać. – Byłyśmy w kinie. Odchodząc z kolejki wpadł na mnie taki koleś, który jak się później okazało miał na imię Kuba i jest przyjacielem chłopaka Emily. Okazało, że zaprosiła ich na film nic mi nie mówiąc. Później musiałam wracać na autobus, kiedy owy chłopak zaproponował, że mnie odprowadzi. Wydawał się miły i głupia zgodziłam się..
 - Nie jesteś głupia – zaprotestował Damian. Westchnęłam głośno.
 - No i będąc już na przestanku zaczął się dziwni zachowywać – tak nazwałam tą całą scenerię na PKS - ie. Potem już stał przede mną przyciskając mnie do ściany.. To wszystko potoczyło się szybko, że nawet nie wiem jakim cudem jego ręka znalazła się.. -  przerwałam, gdy poczułam pieczenie w oczach - ..pod moją koszulką.
            Widziałam, że mięśnie Damiana napinają się, ręce zamykają się w pięści a szczęka zaciska się.
 - Wtedy, gdy już myślałam, że nie dam rady nic zrobić, bo był za silny.. zauważyłam grupkę chłopaków, więc zaczęłam połać o pomoc. Już po chwili Kuba leżał na ziemi. Znasz Michała?
 - Tak – odpowiedział.
 - To on tam był z kolegami i pomogli mi…
 - Jak widać musze im podziękować – powiedział lekko uśmiechając się. – Ale to nie zmienia faktu, że chce mu przyłożyć.
Zaśmiałam się. On naprawdę chce to zrobić.
 - Nie musisz. Już wie, że ze mną się nie zadziera – uśmiechnęłam się lekko.
 - Tak myślisz? – spytał posyłając mi jeden z tych jego uśmiechów.
 - Tak. Znasz Michała. On nie odpuści jak ktoś zadrze z kimś z jego znajomych. A zwłaszcza, że ja jestem siostrą jego przyjaciół z piaskownicy – zaśmiałam się a Damian razem ze mną – Czasem czuję się jakby każdy bał się do mnie podejść, bo zaraz mu się oberwie. Czasem jest to wkurzające, ale czasem fajne. Czuję się wtedy taka inna.
 - Bo jesteś inna – powiedział. Spojrzałam na niego troche zaskoczona – Jesteś inna od reszty dziewczyn, jakie znam. Jesteś jedyna w swoim rodzaju. Wyjątkowa.


            Patrząc w jego niebieskie oczy, czułam jakby cały świat się na chwilę zatrzymał.
I jego słowa. Czułam się naprawdę niesamowicie.
            Patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy zdałam sobie sprawę, że jego głowa zaczyna przybliżać się do mojej. Już po kilku sekundach jego usta złożyły delikatny pocałunek na moich. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, co odwzajemnił. Pocałunek stawał się z każdą chwilą namiętniejszy. Nasze języki zaczęły toczyć między sobą zaciętą walkę.
            W moim brzuchu czułam motylki. A żołądek przekręcił się kilka razy.
Nie odrywając naszych ust od siebie, zarzuciłam mu ręce na szyję. A on swoje na moją talię przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie.
Oderwaliśmy się od siebie, aby zaciągnąć powietrza. Spoglądaliśmy na siebie uśmiechając się. Damian cmoknął mój nos, na co zachichotałam. Po czym przytulił mnie do siebie.
            Wydawało mi się, że jakiś samochód jedzie na drodze. Lecz po chwili nic nie było słychać. Przesłyszało mi się. Po chwili jakieś szelesty. Może to jakaś mysz czy coś innego – pomyślałam. Teraz kroki. Może ktoś przyjechał łowić ryby?
            Odwróciłam się gwałtownie. Damian poszedł w ślad za mną.
Ujrzałam dwóch mężczyzn. Nie mieli ze sobą wędek.
 - Ooo.. przeszkadzamy? – spytał jeden z nich trzymając w ręku łopatę.
 - Nie. Właściwie to już musimy jechać – powiedziałam patrząc na Damiana.
  - Tak. Musimy jechać – potwierdził i wstał z ławki.

 - Nie, nie. Gdzie wam się spieszy? – spytał drugi mając w ręku jakiś worek. Co to ma do cholery być?

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 8.

      Następnego dnia obudziły mnie dźwięki muzyki wypływające z pokoju obok. Dziękuje za pobudkę – pomyślałam w duchu przeciągając się na łóżku. Zauważyłam, że spałam w ubraniach. Uświadomiłam sobie, dlaczego. Nie chciałam o tym teraz myśleć. Wstając zauważyłam na stoliku kartkę.

  Musiałem wczoraj wrócić do domu.
Nie chciałem Cię budzic. Słodko wyglądałaś.
Przyjade dzisiaj po Ciebie, jeśli tylko się na to zgodzisz i zabiorę Cię w jedno miejsce.
Miłego dnia!  ;)

Uśmiechnęłam się czytając wiadomość. Odłożyłam ją z powrotem na stolik. Wzięłam do ręki telefon  i napisałam do Damiana.

Dlaczego myślałeś, że nie będę chciała się z Tobą spotkać?
Bardzo chętnie z Tobą pojade. ;)

       Wysłałam wiadomość, wyciągnęłam świeże ubrania i bieliznę z szafy, po czym udałam się do łazienki. Prysznic zmył ze mnie wydarzenia zeszłego wieczoru i od razu poczułam się lepiej.
Wytarłam ciało ręcznikiem, po czym ubrałam się. Umyłam zęby i uczesałam włosy w niechlujnego koka.
Wychodząc z łazienki, w kuchni spotkałam o dziwo całą rodzinkę.
 - Dzień dobry – przywitałam się z lekkim uśmiechem.
 - Cześć – odpowiedzieli zgodnie.
 - Jak się spało? – zapytał Brian dziwnie uśmiechając się do mnie po czym spojrzał na śmiejącego się brata. Głupi Paul. Moi bracia są nieznośni.
 - Dooobrze – powiedziałam ze zmarszczonymi brwiami. Aa.. widzieli Damiana. Wszystko jasne.
 - Yhmm.. – odpowiedział uśmiechając się. Przewróciłam  oczami, nalałam sobie herbaty. Chciałam iść do pokoju ale nie udało mi się to.
 - Hej, panna. Gdzie idziesz? Siadaj i jedz śniadanie – rozkazała.
 - Nie mamo, nie jestem głodna.
 - Nie marudź tylko siadaj.
Chłopaki zaśmiali się lekko o mało nie krztusząc się jedzeniem.
Wzięłam tylko kanapke z nutellą. Nie byłam głodna.
 - Zjadłam już. Mogę iść? – spytałam z nadzieją w głosie.
 -  No idź – powiedziała mama wzdychając.
 - Dziękuję – powiedziałam i udałam się do pokoju.
            Usiadłam na łóżku i spojrzałam na telefon. Jedna wiadomość.

Cieszę się. Przyjadę po Ciebie o trzynastej, ok.?

Szybko wystukałam odpowiedź. Oczywiście było to ,,ok. ;) ‘’



Spojrzałam na zegarek. Byłą 12:23. Mam jeszcze troche czasu. Spojrzałam na swój strój. Beżowe rurki, biała bluzka z krótkim rękawkiem rękawem jakimś wzorem. Nie wyglądałam źle. Tylko dołożę jakąś bluze i jestem gotowa.
Postanowiłam sprawdzić co tam w wielkim świecie. Odpaliłam laptopa i załogowałam się na fb. Jakieś nowe zdjęcia, durne posty o treści: ,,Ale mam kaca po wczorajszym. Dajcie wody..”.
Według mnie to głupie pisząc takie rzeczy jakby kogoś do interesowało. Niektórych tak. To ich sprawa co robią i piszą na swoim profilu.
 Ale przynajmniej można się było z czego pośmiać, prawda? No cóż, na przeglądaniu tego wszystkiego straciłam więcej czasu niż przypuszczałam. Zostało mi zaledwie kilka minut do przyjazdu Damiana. Wyłączyłam laptopa. Założyłam białe trampki na nogi. Chwyciłam moją jasną bluzę do ręki i wyszłam z pokoju. Gdy tylko zamknęłam drzwi w domu rozległ się dzwonek do drzwi.
Otwierając je zobaczyłam uśmiechającego się Damiana.
 - Hej – powiedziałam.
 - Hej, gotowa? – spytał.
 - Tak. Mamo wychodze – powiedziałam gdy stanęło obok mnie.
 - Ok. Tylko nie wróć za późno – ostrzegła mnie.
 - Oczywiście – powiedziałam wychodząc.
-  I bawcie się dobrze – powiedziałam uśmiechając się.
 - Dziękuje, będziemy – odpowiedział za mnie Damian i otworzył mi drzwi od samochodu.
            Będąc w środku cały czas się uśmiechał. Troche to było dziwne. Może źle jestem ubrana czy coś.
 - Co cię tak bawi? – spytałam po chwili.
 - Nic – odparł nie spuszczając oczu z drogi.
 - To dlaczego ciągle się uśmiechasz? – nalegałam dalej.
 - Bo mam dobry dzień – powiedział jeszcze szerzej uśmiechając się. Zaśmiałam się.
 - Jak się czujesz? – spytał z nutką troski w głosie.
 - Dobrze. Nawet bardzo – uśmiechnęłam się do niego. Spojrzał na mnie odwzajemniając gest. Jaki on ma cudowny uśmiech, oczy.. cholera Amy ogarnij się!
 - A powiesz mi gdzie jedziemy? – spytałam cały czas patrząc na niego.
 - Niespodzianka – powiedział słodkim głosem. Boże, o czym ja myśle..? Przygryzłam lekko dolną wargę. Damian jest naprawdę świetnym przyjacielem. Jest miły, opiekuńczy, troskliwy, odpowiedzialny, odważny itd. I jeszcze na dodatek przystojny. I ten jego zabójczy uśmiech.
Zerknęłam na niego. Był wyraźnie skupiony na drodze. Chodź ciągle się uśmiechał. Jego usta były takie.. kurcze. Czy on… ten…no… zaczyna mi się…podobac? A nawet… zaczynam …chyba coś do niego czuć… W co ja się wpakowałam….?


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Opowiadanko część 2.

Dopiero w tym momencie spostrzegłam się, że ten chłopak jest brunetem. Jednak nie robiło to na mnie najmniejszego wrażenia. Chłopak jak chłopak. Ale w nim było coś innego. Nie był taki zwykły. Miał coś w sobie.
 - Dziękuję – powiedział podchodząc do bufetu i odkładając swój talerzyk i filiżankę po kawie.- Jeszcze raz przepraszam, że musisz tu teraz być i patrzeć na mnie. Mam nadzieję, że nie spóźniłaś się na autobus czy coś.
Lekko się zaśmiałam.
 - Spokojnie. Jestem na piechotę. Mieszkam nie daleko. – odłożyłam naczynia na swoje miejsce.
- Ooo.. kamień spadł mi z serca. Miałbym cię na sumieniu – powiedział.        W tej chwili zdałam sobie sprawę, że jest na prawde przystojny. Ma kakaowe oczy. Brązowe włosy. Proste. Nie był obcięty na jeżyka, ani nie miał włosów do ramion. Miał takie.. Akurat. Był może kilka centymetrów wyższy ode mnie. Szczupły. Miał na sobie granatową koszulkę i krótkie spodenki. Wyglądał bardzo ładnie.
 - Może w rekompensatę odprowadzę cię do domu? – spytał po krótkiej ciszy.
 - Nie trzeba.
 - Nalegam. Bardzo mi zależy. A tak szczerze to i tak nie mam, co robić, więc co mi szkodzi – wzdrygnął ramionami w taki sposób, że mi zachciało się śmiać.
 - Dobrze, już dobrze. Zgadzam się. Tylko poczekaj, pójdę po swoje rzeczy – poszłam na zaplecze. Zdjęłam fartuszek, wzięłam swoje rzeczy i pożegnałam się ze szefową.


 - A nie mówiłam?
 - Przecież nawet nic się nie wydarzyło.
 - Jeszcze – odparła.
 - Już jestem – powiedziałam, gdy wyszłam z zaplecza.
 - To idziemy? – spytał. Pokiwałam głową na ,,tak”.
 - Panie przodem – powiedział i otworzył mi drzwi. W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego. Ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Dżentelmen, jakich mało – pomyślałam.
 - Opowiedz mi coś o sobie – poprosił.
 - A może na początek zdradzisz mi jak masz na imię Nieznajomy?
 - A tak. Przepraszam. Jestem Bartek. Miło mi – podał mi dłoń. Uścisnęłam ją.
 - Moje imię już znasz – oznajmiłam, po czym oboje uśmiechnęliśmy się.
 - To formalności mamy za sobą – oznajmił. – To, opowiesz coś?
         Opowiedziałam mu nieco o sobie. Gdzie się ucze i takie inne sprawy. Po kilku minutach naszej rozmowy znaleźliśmy się pod moim domem.
 - To tutaj – powiedziałam wskazując na dom.
 - Rzeczywiście masz blisko. – przyznał.
 - Tak.
- Może podasz mi swój numer telefonu, że byśmy mogli się jeszcze spotkać? – spytał nie pewnie.
Już chciałam zaprzeczyć, ale przypomniałam sobie słowa szefowej: ,,Brunet, pamiętaj”. Chciałam zaryzykować.
 - Dobra.- podałam mu cyferki. Pożegnałam go, po czym weszłam do domu. Już po chwili dostałam sms-a.
Może się jutro spotkamy..? Bartek.
Szybko odpisałam
Bardzo chętnie. : )
Odpowiedz przyszła jeszcze szybciej.
Wpadne po ciebie po pracy, ok.?


Ok. Do zobaczenia ;D – odpisałam po czym rzuciłam się na łóżko.

wtorek, 3 grudnia 2013

Opowiadanko. część 1.

Hejka !

Mam dobrą i złą wiadomość. Od której zacząć? 
Zgaduje, że od złej. A więc nowy rozdział powinien się pojawić jakoś niedługo, ponieważ nie mam czasu pisać... za dużo nauki.. :(
A dobra to taka, że mam dla was takie krótkie opowiadanko. Dziś będzie pierwszy rozdział. 
A więc miłego czytania ! :)




Pracuje w małej kawiarence na mojej ulicy. Oczywiście na okres letni. W czasie trwania nauki uczę się w trzeciej klasie technikum. Mniejsza z tym.
Zawsze lubiłam śpiewać i grać na instrumentach.
Mam nawet swój zeszyt ze swoimi piosenkami. Uwielbiałam komponować. Już w dzieciństwie moja rodzina wiedziała, że wyrośnie ze mnie artystka. Jednak ja na razie nie chce dzielić się swoim talentem.
Zachowuje to dla siebie. Po prostu się wstydzę. Nic na to nie poradzę.
- Dzień dobry! – przywitałam się z moją szefową kolejnego dnia pracy. Był poniedziałek.
- Dzień dobry Tosiu. Jak minął weekend? – spytała.
- Szczerze to nijak. Nie robiłam nic innego jak komponowanie i może oglądanie jakiś filmów. – odparłam zawiązując mój fartuszek na linii bioder.
- Jak to? Młodzież w twoim wieku to się bawi po imprezach. A ty siedziałaś w domu i robiłaś to, co robisz praktycznie codziennie?
- Jak widać nie jestem taka jak inni. I może dlatego nie mam chłopaka i nigdy się nie zakochałam? – odparłam, wzdrygając ramionami.
 - Oj, ty już się oto nie martw. Znajdzie się jeszcze chłopak, w którym się zakochasz. Zobaczysz. I to nawet możliwe, że jeszcze dzisiaj go spotkasz – odparła. Nie wspomniałam, że moja szefowa uwielbia wróżyć z kart. I to właśnie, co powiedziała wyczytała z nich.
Z ciekawości podeszłam do niej.
 - Tak? A jak on będzie wyglądał?
- Ty tylko o wyglądzie! Nie tylko to jest w życiu ważne. Ładna miska jeść ci nie da! – zacytowała znany mi już za dobrze przysłowie. Zawsze podobali mi się ładni, debile.
- Tak, tak.. – odparłam.
- Już lepiej idź. Masz pierwszego klienta – oznajmiła wskazując palcem stolik. Chwyciłam za notesik i długopis, i z uśmiechem na twarzy podeszłam do klienta.
 - Brunet – usłyszałam od Gosi, tak miała na imię szefowa.
- Dobrze wiedzieć. – odwróciłam się w kierunku chłopaka, który czekał by złożyć zamówienie.
- Dzień dobry! Co podać?
I tak minęło mi kilka godzin pracy. Gdy już miałyśmy zamykać, w kawiarni pojawił się jakiś chłopak.
 - Po proszę .. niech pomyślę. Kawę z mlekiem. I do tego….
 - Może jakieś ciasto? – zasugerowałam.
 - A jakie pani proponuje?
- Ciasto 3bit. Jest przepyszne.
 - W takim razie niech będzie – uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
- Już przynoszę – podeszłam do lady i przekazałam zamówienie.
 - Kto to jest? – spytała Gosia.
- Klient – odparłam kładąc kawę i ciasto na tacę.
- Ale jak ma na imię? – nalegała dalej.
 - Nie wiem. Jak chcesz to zapytaj!- powiedziałam, po czym ruszyłam w stronę chłopaka.
-  Proszę i smacznego! – podałam mu jego zamówienie.
 - Dziękuje. Zdaje się, że przyszedłem troche za późno. Ale myślałem, że jest dłużej otwarte. Przeze mnie musi pani tu dłużej siedzieć – zrobił smutną minę.
 - Nic nie szkodzi – odparłam uśmiechając się – ale proszę nie mówić do mnie pani, dobrze? Nie jestem taka stara.
 - Nie ma sprawy. A jak mam się do pani, przepraszam, do ciebie zwracać? - spytał.
- Po prostu Tosia.
- Tosia. Śliczne imię dla ślicznej dziewczyny. – powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej niż pierwszym razem.
 - Tani, ale podryw – powiedziałam, po czym oboje się roześmialiśmy. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku szefowej.
 - O czym wy tam tak rozmawialiście? – pytała dociekliwie.
 - Tak naprawdę to o niczym. Mówił, że przez niego muszę tu dłużej siedzieć. Przepraszał za to. – usiadłam obok Gosi.

- Uhm – powiedziała, po czym zrobiła dziwną minę i chciała wyjść na zaplecze. Odwróciła się jednak i dodała: - Brunet. Pamiętaj – i wyszła. 

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 7

     Zaskoczyły mnie jego słowa. ,,Zależy mi na Tobie". Uśmiechnęłam się mimo  tego, co się stało. Pierwszy raz odkąd wyruszyliśmy. Damian to zauważył.
 - Dobrze widzieć, że się uśmiechasz. Od razu ładniej wyglądasz. Nie żebyś nie była ładna. Tylko, że.. no każdy wygląda ładniej jak się uśmiecha...
 - Rozumiem - przerwałam mu.
 - To dobrze. To miał być komplement - bronił się.
 - Wiem dziękuję - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka. Chyba także pierwszy raz wieczoru. Na jego twarzy widać było ulgę. Przypatrywałam mu się tak jeszcze przez chwilę. Przyznam,ze jest naprawdę przystojny.Niebieskie oczy i brązowe włosy lekko opadające mu na czoło. Przypominał mi Kubę. Ale to tylko i wyłącznie z wyglądu.
 - Dlaczego tak na mnie patrzysz? - spytał z lekkim uśmiechem.
 - Tak tylko. Myślę sobie, dlaczego ty jeszcze nie masz dziewczyny, co?
 - Może dlatego, że czekam na tą jedyną? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
 - Jakoś nie wierzę, że jeszcze jej nie znalazłeś. Tyle ile ich się koło Ciebie kręciło. Przecież było ich mnóstwo. I żadna Ci się nie spodobała? - zaczęłam tą rozmowę, bo nie miałam ochoty mówić o kinie i jeszcze o tym myśleć. A poza tym chce się dowiedzieć czy miał jakąś dziewczynę, bo z tego co ja wiem to chyba nie miał.
 - Niespecjalnie - odparł wzruszając ramionami.
 - No tak. Taki przystojny chłopak jak ty, miałby umawiać się z tymi pustymi lalami? To raczej nie możliwe.
Zasługujesz na prawdziwą dziewczynę, która nie będzie naciągać Cię na kasę. Tylka na taką, która zawsze będzie przy Tobie, zawsze Cię wysłucha, doradzi. Potrzebujesz takiej, która zawsze będzie Cię kochała.
 - Dzięki. Jeśli już o tym mówimy to nie zasługujesz na to, co Ci się przydarzyło. Ten, który Ci to zrobił to jakiś totalny idiota. Zasługujesz na lepsze traktowanie. Jak on mógł..
 - Skąd wiesz, że to był chłopak? - spytałam.
 - To proste. Przez przyjaciółkę nie płaczesz. To musiał być chłopak - powiedział. - Mam rację, prawda?
 - Tak - powiedziałam cicho, spuszczając głowę i wpatrując się w moje dłonie. Zauważyłam rozdartą koszulkę. Chwyciłam ją do ręki. To zrobił Kuba..
      Podjechaliśmy pod mój dom. Wyszłam z samochodu.
 - To przez niego? - spytał Damian podchodząc do mnie. Pokiwałam głową.
 - Boże, co on Ci zrobił.. - wyszeptał ze smutkiem na twarzy i przytulił mnie. Wtuliłam się w jego tors i delikatnie łzy zaczęły spływać mi po policzku. Już chwilę później na koszulce chłopaka.
     To wszystko mnie przerosło. Chyba sobie z tym nie poradzę. To wszystko co się wydarzyło..... chce o tym zapomnieć jak najszybciej!!
 - Nie płacz... Mała.. nie warto - szeptał mi do ucha - wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Ci.... jestem przy Tobie. Nic Ci się nie stanie jak będziesz przy mnie. Już nikt Cie nie skrzywdzi.Obiecuję.
     Uspokoiłam się. Właśnie zaczął padać deszcz. Staliśmy w deszczu przytulając się.



 - Chodźmy już, późno się zrobiło - powiedział nie mal szeptem.
 - Dobrze.
     odprowadził mnie pod same drzwi. Przystanęliśmy.
 - Jeśli chcesz to mogę zostać z Tobą - zaproponował.
 - Nie trzeba - wydukałam - już jest lepiej. Poza tym nie mogę Ci zabierać więcej czasu. Już i tak go dużo zabrałam.
 - Przestań marudzić. Zostanę aż nie będę miał pewność , że wszystko jest ok.
 - Ale..
 - Bez żadnego ,,ale". Już postanowiłem - nie miałam co narzekać. Otwarłam drzwi do domu i powędrowałam w stronę mojego pokoju. Damian poszedł w ślad za mną. Gdy tylko znalazłam się w swoim świecie, padłam na łóżko. Nie wiem dlaczego. Taki był odruch. Obok mnie usiadł przyjaciel. Byłam smutna, to było widać.
     Damian delikatnie pogłaskał mnie po włosach i uspokajał. Mówił, że wszystko bedzie dobrze. Ja tak nie myśle. Chociaż musze się pozbierać. Przecież inni przechodzą gorsze rzeczy i jest ok. Gorzej jak będzie chciał się jeszcze Kuba odegrać... Ale nie. Nie moge tak myśleć.




To ja z nowym rozdziałem . Bardzo dziękuję za te komentarze. Przynajmniej się staracie. 
Miłego weekendu !!

czwartek, 14 listopada 2013

Informacja.

Mam małą informację. 

Z przyjaciółką zrobiłyśmy krótki filmik. 

http://www.youtube.com/watch?v=0PTFmFNnal8&feature=youtu.be

Jeśli macie czas to zapraszamy. 

Polećcie dalej. 

Do zobaczenia ! 

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 6

    W jego ramionach czułam się naprawdę bezpieczna. Pierwszy raz tego wieczoru. To było to czego potrzebowałam.
 - Co się stało? Jeśli nie chcesz to nie mów - spytał po chwili.
 - Przepraszam, ale.. nie mam siły o tym teraz mówić. Powiem... później. Ok?
 - Dobrze - powiedział lekko uśmiechając się.
 - Jedziemy już?
 - Oczywiście - powiedział i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę samochodu. Damian otworzył drzwi od strony pasażera i wpuścił mnie do środka.



      W czasie jazdy mój wzrok wbity był w obrazy za oknem. Przypomniały mi się obrazy z tego wieczoru. I właśnie wtedy poczułam delikatną łzę spływającą po moim policzku. Nie rozumiałam dlaczego płaczę. Przecież praktycznie nic się nie wydarzyło. Miało ale zostało przerwane.
    Szybko wytarłam ją z policzka. Miałam nadzieję, że Damian jej nie widział.
    Znowu te obrazy. Dlaczego one nie chcą mnie opuścić. Boże, co by było gdyby nie Michał...?
Skrzywdził by mnie jeszcze bardziej..?
   Kolejne łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
 - Wszystko w porządku? - zauważył. To było do przewidzenia - Jeśli chcesz możemy się zatrzymać/
 - Nie, nie trzeba. Dziękuję - przetarłam oczy dłonią - Po prostu mam to wszystko w głowię...  - przerwałam szlochając i powstrzymując łzy, które bardzo chciały wyjść na zewnątrz - I po prostu już nie mogę - rozpłakałam się na dobre. Chłopak nic nie powiedział. Pozwolił mi się wypłakać. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. To jest mój najdroższy skarb.
 - Przepraszam - powiedziałam cicho, lecz wystarczająco, żeby usłyszał.
 - Naprawdę nie masz za co. Rozumiem co teraz musisz przeżyć. To co się stało musiało być straszne. Znam Cię i wiem, że nigdy nie płakałaś z byle jakiegoś powodu. Jesteś twarda - powiedział. Jego ostatnie słowa wywołały u mnie lekki uśmiech.
 - Jak widać nie jestem - w geście podniosłam w górę chusteczkę mokrą od łez.
 - Nie licząc tego. Niewidziałem, żebyś kiedykolwiek płakała. A znamy się już sporo czasu - przyznał.
 - Rzeczywiście - zgodziłam się - Od kiedy? Od drugiej klasy podstawówki?
Zaśmiał się przytakując.
 - Widzisz jacy już jesteśmy starzy? - stwierdził.
 - Tak. Bardzo starzy. Przecież ty jesteś ode mnie starszy o rok. Ja 17 ty 18. To przecież najlepszy okres w życiu - mówiąc to, zdałam sobie sprawe, że ja w najlepszym okresie swojego życia, przeżyłam wstrząs. To co się stało będzie się za mną ciągło. Pewnie strace zaufanie,do niektórych osób. Już straciłam zaufanie do Moniki. Jak ona może zadawać się z takimi ludźmi. Cociaż czego ona jest winna? Zaprosiła swojego chłopaka, nie wiedziałam, że on przyprowadzi kolegę. A może wiedział? Nie wiem.
 - Osiemnaście. Niedługo dziewiętnaście. Jak to szybko zleciało - powiedział Damian, wyciągając mnie z zamyśleń - Ty masz w lipcu, tak? Osiemnaste. - Pokowałąm głową na ,,tak".
 - To jeszcze troche czasu. Na początku lipca - ściślił.
 - Za to ty w środku, dokładnie 15 lipca - przerwałam mu.
 - Oo.. pamiętasz. Ty masz pierwszego - potwierdziłąm. - Pamiętasz w zeszłym roku? Było ognisko, sami znajomi. Świetnie się wtedy bawiłem
 - Tak to były udane urodziny. Coś czuję, że w tym roku będę je obchodziła w domu, sama - odparłam.
 - Jak sama? A ja to co? - oburzył się.
 - Przecież ty będziesz sie bawił. Co, bedziesz ze mną siedział?
 - Będę, ponieważ jesteś moją przyjaciółką, zależy mi na Tobie i nie pozwolę, żebyś tak ważny dzień spedzała sama.



Siemka. Co tam u Was? Jak widać jestem z nowym rozdziałem. Następny pojawi się pod koniec tego tygodnia !

Jeśli czytasz - daj komentarz. 

To bardzo motywuję. 

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 5.

        Ja zwariowałam. On chciał zrobić mi krzywdę a ja go chce ratować.
  -Wołałaś o pomoc. To pomagamy - odparł jeden.
 - Ale..
 - Wiem o co chodzi.. Chłopaki zostawcie go! Koniec! Ej, przestań!
    Nie wiem czemu ale twarz tego kolesia wydaje mi się znajoma. ten głos. Tak to musi być on. To jest kolega moich braci. To Michał.Tak wiem to na pewno.
  -Chłopaki idźcie już. Zaraz do Was przyjde - powiedział gdy Kuba odszedł na bezpieczną odległość.
  -Chodź - rzucił w moim kierunku. Ruszył w stronę odjazdu autobusów. Nie ruszyłam się z miejsca.
 - No chodź Amy, nic ci nie zrobie. Znasz mnie. Po za tym jak bym Ci coś zrobił to mam przesrane u chłopaków - wzdrygnął ramiona lekko się śmiejąc. Wolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku.
- O której masz autobus? - spytał.
 - A która jest?
 - 20:57.
 - To jak się pośpieszę to zdążę - odparłam i rzuciłam się biegiem w stronę autobusu, który już czekał. Zatrzymałam się.
 - Dziękuję.
 - Nie ma sprawy. Leć bo Ci ucieknie - wskazał na autobus.
 - Narazie - rzuciłam.
 - Pa.
       Siedząc w autobusie widziałam jak Michał idzie w kierunku swoich znajomych. Już po chwili zobaczyłam Kubę, który siedział na ławce z głową zwieszoną w dół. Podczas drogi autobusem, cały czas zadręczały mnie pytania. Dlaczego on chciał zrobić mi krzywdę? Wydawał sie być naprawdę fajnym kolesiem. Umie zakręcić wokół siebie laske. Umie czarować Czaruś od siedmiu boleści cholera! Musiałam to być ja?
Cały moje życie jest do kitu. W szkole Wojtek, a tu Kuba.Sami popaprańcy!



         Nawet nie wiem jak znalazłam się na przystanku w sąsiedniej miejscowości. Oczywiście pomyliłam peron. Wybrałam numer do Damiana. Odebrał po drugim sygnale.
 - Hej! - przywitał się - Rozumiem, że mam przyjechać?
 - Yhm.. - rzuciłam do słuchawki.
 - Amy? Jesteś tam? - pytał lekko zdenerwowany.
 - Tak - wydukałam przez łzy, które zaczęły mi spływać po policzkach.
 - Będę za 5 minut.
 - Damian? - powiedziałam podniesionym głosem.
 - Tak?
 - Pomyliłam autobusy..
 - Ok. Wiem gdzie jesteś. Zaraz jestem.
 - Jedź ostrożnie.
 - Nie martw się. Już wsiadam do auta. Czekaj na mnie.
   Rozłączył się. Schowałam telefon do kieszeni spodni. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę, z której już po chwili wyjechał samochód Damiana. Jechał szybko..
 - Jestem już - powiedział i podszedł bliżej.
 - Miałeś jechać ostrożnie - przestrzegłam go.
 - No przecież jechałem ostrożnie - podszedł blisko mnie i zobaczył moją zapłakaną twarz.
         Nie powiedział nic. Chłopak tylko podszedł do mnie i przytulił. Tego potrzebowałam.
 Mieć świadomość tego, że jednak dla kogoś coś znacze. Że chociaż ktoś przejmuje się tym, że coś jest ze mną nie tak.



niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 4.

     Ból w nadgarstku narastał coraz bardziej.
 - Puść mnie!! Słyszysz! To boli!
    Ludzie zaczęli nam się przyglądać, a on w końcu mnie puścił.
 - Teraz chodź, ale grzecznie - powiedział poważnie.
 - Nie. Nigdzie nie idę!  - odwróciłam się by wrócić na peron, jednak on złapał mnie za kaptur bluzy i pociągnął w swoim kierunku.
 - Nie, nie.  - zaczął się głupio śmiać - Dokończymy to co zaczęliśmy - zaczął mnie szarpać.
 - Nigdzie nie idę! Zostaw mnie! - krzyczałam. lecz on zakrył mi twarz dłonią. Nie wiedziałam co się dzieję. Próbowałam się wyrwać, lecz on był silniejszy. Ten typek ciągnąc mnie w niewiadomym kierunku, bezczelnie włożył mi rękę pod bluzkę. Szarpałam się. Nie pomagało. Zaczęłam płakać. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieję. Taki miły, a teraz? Zmiana o trzysta sześćdziesiąt stopni.
      Po chwili znaleźliśmy się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Cały czas usta miałam zakryte jego dłonią,  a druga krążyła po moim ciele. Mój płacz przerodził się w krzyki i błagania. Miał  ode mnie większą siłę, za to ja już ją straciłam.
    Próbowałam coś zrobić. Wymachiwałam rękami i nogami. Nic. Pomocy - pomyślałam. Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego co Kuba chce zrobić. Nie przejdzie mi to przez gardło. On chce mnie...on chce mnie... zgwałcić. po to było to wszystko..
 - Puść mnie! - wykrzyczałam gdy zdjął rękę z moich ust.  - Teraz zrobisz co ci karze i ..
 - Nie, rozumiesz!! Nic nie będę dla Ciebie robić! Zostaw mnie!
 - Zrobisz co ci karze, albo Twoja przyjaciółeczka tego pożałuje. - Te słowa odbiły mi się w głowie kilka razy. Mimo, że mnie zawiodła, była moją przyjaciółką.
 - Nie rób jej nic - wyszeptałam błagalnie.
 - Nie zrobie jej nic jeśli zrobisz co ci karze, ok? - właśnie w tej chwili zobaczyłam grupkę chłopaków idących w naszym kierunku. Byli dość blisko. Usłyszą mnie.
 - I jak, umowa stoi?
   Raz kozia śmierć.
 - Pomocy!! Błagam!! Ratunku!! - wykrzyczałam z całych sił.
 - Co ty robisz? - wściekł się.
Spojrzeli na nas.
- Pomocy!!  - ruszyli w naszą stronę.
 - Ej, ty ! Zostaw ją!




    Kuba gwałtownie się odwrócił. Gdy ich zobaczył lekko się zaśmiał.
 - Słyszałeś! Puść dziewczynę! - rozkazał jeden z nich. Lecz chłopak nawet się nie ruszył, nadal trzymając mnie w uścisku. Patrzył mi prosto w oczy, kręcąc przecząco głową.
    Czułam lęk i strach. Byłam już wykończona tą sytuacją. Miałam nadzieję, że to wszystko się skończy.
      Przestałam płakać. Byłam wściekła. Dlaczego pozwoliłam mu pójść ze mną? Jestem głupia !!
 - Nie ładnie.. piękna. Nie ładnie. Ale wybaczy Ci to. Wiesz, spodobałaś mi się. Potrafisz być miła a zarazem wredna. Lubie takie..
 - Co ty pleciesz! Nienormalny jesteś! Lecz się!
- Koniec tych pogaduszek. Zostaw ją ! - jakiś koleś szarpnął go w tył. Kuba mnie nie puścił dlatego ja także zostałam szarpnięta do przodu.
 - Puść ją gnojku !! - krzyknął drugi na co chłopak mnie puścił.
 - Wszystko okej? - spytał któryś z kolesi.
 - Taa.. chyba tak - rzuciłam troche oszołomiona tym co się dzieję. W jednej chwili, Kuba i to co chciał zrobić, a w drugiej grupka chłopaków rzuca się na niego z pięściami. Dopiero oprzytomniałam. Zdałam sobie sprawę, że to wszystko dzieję się przeze mnie.
 - Ej, zostawcie go !! - sama nie wierzę w to co mówię.
  - Słyszycie! Zostawcie go!!


piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 3.

- Świetny film! – powiedział Marcin.
- Popieram – dorzucił Kuba, spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Taa.. chyba dzisiaj nie usnę – stwierdziłam.
- Jeśli nie będziesz spać, daj znać – dziwnie poruszył brwiami.
- Ta, ta.. bardzo śmieszne.
- Akurat to jest śmieszne – mówił lekko powstrzymując śmiech chłopak przyjaciółki.
- Ej.., nie śmiej się – upomniała go Emily. – Ja też się boję.
- Oj.., nie bój się. Jestem przy Tobie – przytulił ją i pocałował w czoło.
- Słodko, nie? – wyszeptał mi do ucha Kuba. Na co ja tylko się lekko uśmiechnęłam i powoli ruszyłam w stronę wyjścia z kina.
- Poczekaj za nami! – usłyszałam za sobą głosy. Odwróciłam się i zobaczyłam kolegę biegnącego moim kierunku.
- Gdzie tak pędzisz? – spytał, gdy już był przy mnie.
- Za dwadzieścia minut mam autobus. Nie mam czasu na przyglądanie im się – skłamałam. Autobus mam dopiero za jakąś godzinę. Nie chce po prostu patrzeć na zakochanych.
- To.. może pozwolisz, żebym się odprowadził? – powiedział dość nieśmiało. Chciałam już zaprzeczyć, gdy znowu spojrzałam na zakochanych.
- Wiesz, co? Zgoda – wypaliłam nawet o tym nie wiedząc. Delikatnie na niego spojrzałam. Szczerzył się do mnie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaki on ma cudowny uśmiech. I jeszcze te błękitne oczy, jak w oceanie, można się w nich utopić….
Coś przerwało moje myśli. Kuba coś do mnie powiedział, a ja nawet nie wiem co.. A niech to! Zamiast skupić się na czymś innym, to ja myślę jaki on jest przystojny. Tak. Jest przystojny. Dobra. STOP.
W tym momencie zobaczyłam idących moim kierunku znajomych.
- Naprawdę już musisz iść? – spytała Emily.
- Tak i jeśli zaraz nie wyjdę, to się spóźnię – oznajmiłam.
- A nie ma później autobusu?
- Niestety.
- Nie zatrzymuj jej. Niech jedzie – powiedział Marcin.
- Dobra ja już idę. Na razie – pożegnałam się i ruszyłam w strone wyjścia. Jednak zatrzymałam się na chwilę – A ty nie idziesz? Miałyśmy wracać razem.
 - Ja…
 - Ona zostaje. Odwiozę ją. Później – przerwał jej.
 - Przepraszam.. – wyszeptała.
 - Daruj sobie – odparłam i ruszyłam w stronę wyjścia. Po chwili u mego boku pojawił się Kuba.
 - Jeśli chcesz to zostań sobie z nimi – powiedziałam ze złością. Emily mnie wkurzyła. Miała jechać ze mną i zostań na taki babski wieczór. Planowałyśmy to od tygodni.
 - Uspokój się troche, ok.? nie chce, żebyś była zła. A tak na marginesie, wolę iść z Tobą niż zostać z nimi i patrzeć jak  się miziają.  To ohydne – znacząco pokiwał głową. Zaśmiałam się.
 - Oo..! Przeszła złość? – spytał z uśmiechem.
 - Tak, przepraszam, po prostu miałyśmy razem spędzić dzień. Same do kina..
 - A tu my – przerwał mi uśmiechając się.
 - Tak. Nawet nie o to chodzi. Było fajnie. Tylko, że miałyśmy jechać razem i ..
 - Spędzić babski wieczór – dokończył za mnie.
 - Skąd wiedziałeś? – spytałam lekko śmiejąc się.
 - Bo my mieliśmy bardzo podobne plany – spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
 - Uważaj! – w tym momencie kolega wpadł na jakąś dziewczynę, o mało jej nie przewracając.
 - Przepraszam bardzo. Zapatrzyłem się… - zaczął się tłumaczyć. Dziewczyna tylko spojrzała na nas, uśmiechnęła się i poszła dalej. Nie mogłam opanować śmiechu.
 - Czego się tak cieszysz? – spytał po chwili.
 - Bo jesteś czerwony jak burak!
 - Bardzo śmieszne.
 - Nie, żartuję. Teraz poważnie. Po prostu przypomniało mi się, że my w podobny sposób się pierwszy raz spotkaliśmy – odpowiedziałam z uśmiechem. Kuba też się uśmiechnął.
 - Tylko ja wtedy pobrudziłem Ci koszulkę – przyznał, tak jakby ze smutkiem. Zrobiło mi się go żal.
 - Ej, nie smuć się. To tylko koszulka. Gorzej by było gdybyś oblał mi na przykład telefon. Oj, zabiłabym Cię chyba! – lekko uderzyłam go w lewe ramie.
 - Taa.. – zaczął się śmiać.
            Na chwile zapanowała cisza. Doszliśmy na pks. Bardzo szybko doszliśmy miejsce, z którego miał odjechać mój autobus. Zostało nam jeszcze sporo czasu.
 - Szybko nam to poszło – stwierdził.
 - Rzeczywiście. Zostało nam jeszcze jakieś czterdzieści minut. Zrobił dziwną minę. No tak. W kinie było czterdzieści. Czas nie stoi w miejscu.
 - Powiedziałam tak wtedy tylko dlatego, że chciałam od nich już iść.
 - Ok. – odparł śmiejąc się – To mam czterdzieści minut, żeby zdobyć twój numer – dodał patrząc prosto w moje oczy. Chodź chciałam, nie mogłam odwrócić wzroku.
 - Ooo.. ciekawe – wydusiłam w końcu. Kuba podszedł bliżej. Dzieliły nas zaledwie dwa kroki. Cały czas wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
 - To jak będzie? – spytał po cichu, gdy dzielił nas zaledwie jeden mały krok.
 - A nie wiem.. Co proponujesz? – odezwałam się również po cichu. Cały czas myślałam co on chce zrobić. Chyba nie pocałować mnie? Nie, nie. Ja nie całuje się na pierwszej randce. Szczerze, to nawet nie była randka.
            Przybliżył się. Teraz dzieliły nas zaledwie centymetry.
 - Ty dasz mi swój numer, a ja jeszcze dzisiaj się do Ciebie odezwę i umówimy się na jakąś randkę. Co o tym sądzisz? – wyszeptał mi do ucha.
 - Umm.. przyznam, że kusząca propozycja.
 - No widzisz.. – delikatnie położył swoje dłonie na moich biodrach biodrach mnie przeszedł przyjemny dreszcz..
 - Ale dlaczego mam się na nią zgodzić? – wyszeptałam.
 - Może.. – spojrzał w górę – dlatego – dlatego tej chwili jego ciepłe  wargi dotknęły mojego zimnego policzka. A potem drugiego. W jedną sekundę ogarnęła mnie fala ciepła. Wystarczy jeden pocałunek w policzek, żeby mnie rozgrzać.
 - I co, przekonałem Cię? – spytał zauważywszy mój uśmiech.
 - Może troszeczkę – odparłam lekko zagryzając dolną wargę. Zanim cokolwiek zdążył powiedzieć, moje ciało przeszedł zimny dreszcz.
 - Zimno Ci? – spytał.
 - Nie – w tej chwili przeszedł mnie kolejny dreszcz – Może troche.
 - Chodź tu – powiedział wyciągając ręce. Już po chwili wylądowałam w ramionach chłopaka. Od razu było cieplej. Przytulam się do chłopaka, którego nawet nie znam. Może to być dziwne, ale czuję, że nie jest on taki zły. Pewnie ma swoje za uszami. Jak każdy.
 - I jak lepiej? – spytał , delikatnie jeżdżąc dłonią po moich plecach. Pokiwałam na ,,tak”.
 - Chodź – pociągnął mnie za rękę.
 - Ale gdzie?
 - Jest Ci zimno?
 - Troche, ale.. – w tej chwili założył mi swoją bluzę.  – Chodź.
 - Poczekaj! -  powiedziałam dość głośno – Weź tą bluzę bo Tobie będzie zimno.
            Chłopak chwycił mnie mocno za nadgarstki.
 - Auu! To boli – powiedziałam.
Piorun uderzył. Spojrzałam w niebo. Zaczął padać deszcz. To znak?   
  


To mamy trzeci. Zapewne nie wiecie, ale dzisiaj mija pięć miesięcy odkąd ten blog istnieje. Bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że wy też. 
Buziaczki ! :**

środa, 30 października 2013

Rozdział 2.

      Odwróciłam głowę, modląc się, żeby to nie było to co myśle. Skierowałam głowę w kierunku, z którego doszedł głos. A tu kogo widzę? Emily witającą się z nieznajomym. Tym samym, przez którego miałam plamę na koszulce.
 - Amy, to jest Kuba - poznajcie się - powiedział Mateusz.
 - My już zdążyliśmy się poznać - odparł Kuba. Przynajmniej wiem jak ma na imie.
 - Tak? Kiedy? - spytał z niedowierzaniem chłopak.
 - To prawda. To ten sam chłopak, który oblał mnie jakimś sosem czy czymś koszulke.
 - Ach.. to na Ciebie wpadł kilka minut temu?
 - Tak. Na mnie - mruknęłam.
 - Dobra, cisza. Film się zaczyna - uciszyła nas Emily. Kuba zajął miejsce obok mnie.Dlaczego..? Sama nie wiem dlaczego tak myśle.. Nie jest przecież taki zły. I do tego ładny.
 - I znów się spotykamy - usłyszałam jego szept.
 - Noo..
 - Może dasz się gdzieś później zaprosić, za tę bluzkę? - spytał z nadzieją w głosie.
 - Nie dam rady. Autobus mam około 21:00, a seans kończy się po ósmej - odpowiedziałam ze smutkiem.
 - To może chociaż Cię odprowadzę? Wiesz o tej godzinie, dużo podejrzanych typków się tam kręci. Lepiej, żebyś tam sama nie chodziła.
 - Zobaczymy. Teraz cicho. Film już leci - uśmiechnęłam się do niego. Czułam jeszcze przez chwilę jego wzrok na sobie. To będzie długi seans - pomyślałam.


        Tak jak myślałam tak też było. Kilka minut po rozpoczęciu seansu, zaczął mnie delikatnie szturchać w ramię.
 - Co? - spytałam lekko zła.
 - Mogę troche popcornu?
 - Proszę - podałam mu kartonik z jedzeniem - A ty nie nie masz?
 - No wiesz, moje jedzenie wylądowało na Twojej koszulce i ..
 - Dobra już wiem. Jak będziesz chciał to bierz, ok?
 - Ok - odparł i wyciągnął garść popcornu.
    Co kilka minut ręka kolegi lądowała w pojemniczku. Na początku niby mi to nie przeszkadzało. Lecz po kilkunastu minutach zaczęło mnie to denerwować. Nie mogłam się skupić na filmie. Ale i dobrze bo to był jakiś horror a ja nie znosze tego typu filmów.
 - Wiesz co.. weź sobie ten popcorn.
 - Tak? Na pewno?
 - Tak. Ja nie chce - podałam mu kartonik.
 - Dziękuję. Jesteś fajna, wiesz?
 - Teraz już wiem - odparłam uśmiechając się.
 - I masz śliczny uśmiech - dodał.
W odpowiedzi zasłoniłam twarz dłonią.
 - Nie, nie, nie. Nie o to mi chodziło.- lekko się zaśmiał - Naprawdę masz bardzo ładny uśmiech - wyszeptał.
 - Dziękuję - poczułam się dziwnie wesoła. Ten chłopak jest naprawdę miły. Szczerze to nawet ciesze się, że chłopaki są z nami.
 - Aaaa!!!! - krzyknęli wszyscy a ja dopiero teraz zauważyłam, że przegapiłam połowę filmu.
      Rzeczywiście film był straszny. W pewnych momentach ze strachu zamykałam oczy. A w innych odwracałam głowę.
 - Boisz się? - usłyszałam głos Kuby.
 - Troche... - oznajmiłam.
 - Myślałem, że ty się niczego nie boisz.
 - Bardzo śmieszne - oznajmiłam.
 - Jeśli chcesz możesz się do mnie przytulić - odpowiedział wzruszając ramionami.
 - Dzięki, ale chyba nie skorzystam... albo tak - straszny moment. Oczywiście ja głupia, wtuliłam się w chłopaka.
 - Przepraszam - wyjąkałam.
 - Nie masz za co przepraszać. Służę pomocą w razie...potrzeby.
 - Znowu dziękuję.
     Podczas tego filmu nie raz lądowałam w ramionach chłopaka. Czułam się w nich jakoś dziwnie bezpiecznie. Wiem, że każdy ma swoje za uszami i on też pewnie coś ma, ale wydaję się być fajny. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.






Jestem dziś z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się spodoba. Jak wspominałam akcja rozwinie się już w następnym rozdziale. Przepraszam za błędy.
Dziękuję za komentarze. Pamiętajcie, że one naprawdę motywują do pisania.
Pozdrawiam ;**

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 1.

Siemka. Mam na imię Amy. Mam siedemnaście lat. Uczęszczam do drugiej klasy technikum. Mam długie, brązowe włosy, które nie są proste ani do końca kręcone. Zielone jak szmaragdy oczy. Jestem dość wysoka - 173 cm. Jestem według innych szczupła, chociaż sama uważam, że nie należę do osób chudych.
         Moją przyjaciółką jest Emily. Znamy się od najmłodszych lat. Od piaskownicy. Zawsze trzymałyśmy się razem. Każda impreza, każdy podryw, zawsze się wspierałyśmy.
Oprócz Emily mam jeszcze Damiana, jest moim przyjacielem od drugiej klasy podstawówki, gdy jako jedyny nie śmiał się z mojego wyglądu. Kiedyś byłam gruba. Od tamtej pory zwracam uwagę na to, co jem i ćwiczę regularnie. Nie wyglądam tak jak dawniej. Schudłam. Nie chciałam jeść. Mama miała ze mną problemy. Wciskała mi jedzenie na siłę, a gdy to nie skutkowało, załamywała się. Mam dwóch braci, starszych (chyba nie wspominałam), oni także próbowali mnie przekonywać do jedzenia. Nawet to nie skutkowało.
         Jedynym powodem, dla którego przestałam się głodzić(a muszę przyznać, że schudłam prawie 5 kg), było to, co powiedział mi właśnie Damian:
Nie rób tego. Dla mnie jesteś wyjątkowa. Uwierzcie, że wzięłam sobie te słowa do serca i zaczęłam jeść regularnie. Moja mama do dzisiaj jest mu wdzięczna za to. Od tego wydarzenia zaczęła się nasza przyjaźń ;)

         Chciałabym się z Wami podzielić moimi przeżyciami z ostatniego czasu. Nie są to wspaniałe wspomnienia, lecz wręcz przeciwnie. Wszystko zaczyna się dość spokojnie, jednak z czasem nabiera szybszego tępa. To był najgorszy okres w moim życiu. I dziękuję Bogu, że żyję. 

                                               ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


       Tego wieczoru umówiłam się z moją przyjaciółką do kina. Godzina 13:15. O 14:44 jest pociąg. Postanowiłam założyć ciemne rurki, jasny t-shirt  i do tego jakąś bluzę. I oczywiście białe trampki. Umówiłam się, że na pociąg podwiezie mnie kumpel o 14:25 wyjeżdżamy. Lekki makijaż – tylko pomalowane rzęsy. Godzina? Yy.. jest 14:23. Zaraz przyjedzie. Tylko się popsikać perfumem….. i gotowa. Właśnie przyjechał Damian.
 - Siemka – przywitałam go.
 - Siema – odparł – Gotowa?
 - Jasne. Możemy jechać – odpowiedziałam, po czym ruszyliśmy. W drodze dużo śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Damian to mój prawdziwy przyjaciel. Zawsze jest, obok gdy go potrzebuje. Gdy jestem radosna, on cieszy się razem ze mną.
 - Może zawieść Cię od razu pod kino? Nie musiałabyś tłuc się pociągiem – zaproponował.
 - Nie mogłabym Cię o to prosić.
 - Ale co mi szkodzi?
 - Damian, dzisiaj jest piątek. Na pewno masz plany na wieczór.
 - Właśnie, że nie mam żadnych planów, więc to naprawdę nic wielkiego – powiedział.
 - Nie i jeszcze raz nie.
 - Ale ja…
 - Nie-e. Nie ma takiej opcji. Tylko na PKP. Zadzwonię po ciebie, żebyś po mnie przyjechałam tutaj później, ok.? – powiedziałam patrząc na chłopaka.
 - Dobrze. Zadzwoń – odpowiedział, parkując samochód.
 - Nie zapomnę. Idę, bo zaraz się spóźnię. Pa! – pocałowałam go w policzek, po czym wyszłam z samochodu.
 - Pa! Uważaj na siebie – rzucił i po chwili odjechał.
         Ruszyłam w stronę dworca. Nie musiałam długo czekać. Po kilku minutach znajdowałam się w pociągu.
         Dojechałam na miejsce po około 45 minutach. Na stacji czekała już na mnie przyjaciółka Emily.
 - Cześć! – powiedziałam podchodząc bliżej.
 - Cześć! – odparła i przytuliła mnie. – Co u ciebie?
 - Na razie fajnie, fajnie. Zobaczymy później – powiedziała, po czym obie zaczęłyśmy się śmiać i ruszyłyśmy w kierunku kina. Byłyśmy godzinę przed czasem, dlatego postanowiłyśmy pochodzić po sklepach.
         Kilkanaście minut przed siedemnastą ustawiłam się w kolejce po popcorn i jakieś picie. Odchodząc z kolejki wpadł na mnie jakiś chłopak. Ciemne włosy opadające delikatnie na czoło. Biała koszulka z jakimś nadrukiem, na to granatowa bluza i ciemne rurki.
         Niestety, oblał mój jasny t-shirt czymś lepkim, co zostawiło dość duży ślad.
 - Oo.. przepraszam – wyjąkał ciemnooki spoglądając na bluzkę.
 - Spoko. Każdemu się zdarza. Następnym razem uważaj jak idziesz – odparłam próbując pozbyć się plamy chusteczkami.
 - Ale to twoja wina. Ty uważaj – powiedział dziwnie ruszają brwiami.
 - Nie, nie, nie. Odchodziłam od kolejki, a ty na mnie wpadłeś. To Twoja wina.
 - Może i masz rację. A gdybyś założyła ciemniejszą bluzkę plamy nie byłoby widać – powiedział, po czym lekko się zaśmiał.
 - Bardzo śmieszne! – rzekłam. Wzięłam ze stolika popcorn i ruszyłam w stronę przyjaciółki.
 - Ej, nie obrażaj się! Żartowałem. Daj się jakoś przeprosić za tą bluzkę! Powiedz chociaż jak masz na imię – krzyknął chłopak. Lecz ja tylko przystanęłam, obejrzałam się w jego kierunku.
 - Amy – rzuciłam i  ruszyłam dalej.
 - Kto to był? – spytała Emily.
 - Właściwie to nie wiem. Ale jest sprawcą tego – wskazałam na koszulkę.
 - O jejku… przykro mi – wyszeptała.
 - Nic się nie stało. A czemu Tobie ma być przykro?
 - Bo wiesz…. – nie dokończyła, ponieważ musiałyśmy wchodzić na salę.
         Szukając naszych miejsc, zastanawiałam się, co chciała powiedzieć mi przyjaciółka.
 - Dokończ, co mówiłaś – nalegałam.
 - Bo ten chłopak.. – przerwał jej głośny dźwięk reklam. Nigdy się nie dowiem, o co jej chodzi.
         Zaczęłam rozglądać się po Sali, gdy nagle obok Emily pojawił się jakiś chłopak. Przywitali się namiętnym buziakiem.
 - Amy, to jest mój chłopak, Marcin – i wszystko jasne.
 - Cześć. Miło Cię poznać, Amy – podałam mu rękę.
 - Marcin – przywitał się – mi również miło.
Zajął miejsce obok Emily.
 - Nie powiedziałaś, że masz chłopaka i że tu z nami będzie – wyszeptałam jej do ucha.
 - Przepraszam.. ale to jeszcze nie koniec – powiedziała a ja spojrzałam na nią pytająco.
 - Cześć Amy – usłyszałam. Ten głos. To nie możliwe. Nie, to nie to.




Hejka. Jestem z pierwszym rozdziałem. Jak jest wspomniane, akcja rozpoczyna się powoli, jednak już w drugim lub trzecim rozdziale wszystko się rozkręci. Obiecuję. Buziaczki. ;***