Dni biegły. Nawet nie wiem jak dobiegł lipiec. A z tym wiążę się data moich urodzin, czyli pierwszy lipca.
Miałam nadzieję, że nikt nie będzie tego pamiętał. No wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden drobiazg. Ale to później.
Marta przyszła do mnie około godziny 15. Spytała się czy nie pójdę z nią na jakiś spacer bo chciała pogadać. Zgodziłam się chodź troche się bałam, że ktoś może pamiętać. Ale co ja mogę zrobić!? Nic. Przecież nie będę się ukrywać. Chce iść na ten cholerny spacer. Wiecie co? Mam to wszystko w dupie. Idę. Co się będzie działoto, się będzie dział. RAz się żyję, prawda?
Idę. Narazie nic. Oo... Nie....Kto to...? To jest Przemek...? Ta...Ale chwila. On nie jest sam. O Boże, czym ja sobie na to zasł użyłam, ja się pytam?? Czym??
- Cześć dziewczyny! - powiedział, całując w policzek Martę.
- Cześć - odpowiedziałyśmy.
- Co u was? - spytał.
- Wszystko w porządku - powiedziałam - widze, że masz towarzystwo.
- Oo.. tak. Wy się znacie, tak? - wskazał palcem na chłopaka, którego przyprowadziła ostatnio do mnie Marta - Tomka.
- Zdążyliśmy się poznać - oznajmiłam.
- Miło mi cię znowu zobaczyć - powiedział chłopak uśmiechając się do mnie. Muszę przyznać, że jego uśmiech był zabójczy. Taki uroczy i słodki... Angela do jasnej cholery ogarnij się, wracaj na ziemie i czasem się nie uśmiechaj!! On cię obraził. Nie możesz się uśmiechać!! Spojrzałam na Marte, która właśnie w tej chwili spojrzała się na mnie i dziwnie uśmiechała.
- O czym tak myślisz? - spytała z zadziornym uśmieszkiem.
- O tym, że zaraz musze wracać do domu - oznajmiłam, czując, że nie moge pozostać w tym towarzystwie. Na szczęście usłyszała mnie tylko dziwczyna.
- Jak to zaraz musisz wracać!? - powiedziała już tak głośno, że chłopacy się na mnie pytająco spojrzeli. Nie miałam zamiaru się przed nimi tłumaczyć.
- Tak Marto. Po prostu musze wracać. Przepraszam was - powiedziałam, chciałam odejść ale koleżanka chwyciła mnie za ręke i pociągnęła na bok.
- Nie możesz mnie teraz zostawić! - wyszeptała błagalnym tonem - prosze..
- Przykro mi, ale...
- Nie ma żadnego ,,ale", wiem, że robisz to specjalnie, żebyś nie musiała tu być z Tomkiem.
- Wiesz dlaczego nie chce. Ale on najwyraźniej o tym zapomniał. Nawet nie ma zamiaru przeprosić.
- On to doskonale pamięta i ma wyrzuty sumienia i .. - nie dokończyła.
- A ty skąd to niby wiesz?! - spytałam już ze złością.
- Po prostu, ja.. - i w tej chwili podeszli do nas chłopcy.
- Wszystko w porządku? - spytał Przemek.
- Jasne - odparła Marta przytulając się do chłopaka. Patrzała na mie tym swoim błagalnym wzrokiem.
Po chwili poczułam wibracje w kieszeni.
- Przepraszam na moment - powiedziałam i odeszłam kawałek. Dzwoniła mama informując mnie, że właśnie wyjeżdżają do babci w odwiedziny. Oczywiście pytając mnie czyz nimi nie pojade. Chciałam ale nie mogłam zawieść Marty. Mamie nawet nie musiałam się tłumaczyć. Powiedział tylko, że mam gdzieś tam stać to da mi klucze do domu. po rozmowie wróciłam do towarzystawa. Dołączyło jeszcze kilku chłopaków więc było nas ok. 10 osób. Spojrzałam na koleżanke, która spytała:
- Kto dzwonił?
- Mama - odparłam wkładając telefon do kieszeni jasnych rurek.
- Coś ważnego? Musisz wraca? - dopytywał Tomek. Zaskoczyło mnie to.
- Jadą do babci w odwiedziny - zrobiłam małą przerwe, Marta patrzyła pytając - na szczęście nie musze z nimi jechać.
- To fajnie - dodał Przemek. Marta przez cały czas się uśmiechała.
Po chwili podjechała mama i podała mi klucze od domu mówiąc, że przyjadą za 2-3 godzinki. Ja znam te ich ,,2-3 godzinki". Zawsze przyjeżdżają jeszcze później.
Dołączyłam do grona znajomych. Musiałam stanąć między Martą a Tomkiem?! Za jakie grzechy?! Musze przyznać, że spodobało mi się to. O kurczę, to jest dziwne uczucie. Muszę się tego pozbyć!
- Ej, który dzisiaj jest? -spytała Marta.
- Pierwszy lipca, a co? - odparł Przemek.
- Ojjj, to Angela, wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęści...
- Dzięki.. - wykrztusiłam uwalniając się z jej uścisku.
- Masz urodziny? - spytał Tomek.
- Ta....
- To co, klapsy!! - wrzasnęła reszta towarzystwa. Niestety oberwałam... Ale nie było tak źle. Złożyli mi życzenia i wreszcie zmienili temat.
Po 2 godzinach oznajmiłam, że już naprawde musze wracać.
- Ale na prawde. Zaraz przyjedzie mama i, że tak powiem pocałuje klamke!
- Ale jeszcze chwile - mówił Mikołaj - jeden z kumpli Przemka.
- Chwila to ile?! 10 minut, 15 czy godzina? - pytałam.
- Jeszcze chwile - odparł po czym wszyscy się roześmiali. Minęło kolejne pół godziny.
- Teraz to już na prawde idę - oznajmiłam - narazie wszystkiem! Do zobaczenia!
- Czekaj, mogę cię odprowadzić? - spytał nieśmiało Tomek.
- Jasne - powiedziałam zaskoczona jego pytaniem. Wszyscy popatrzyli na niego i na mnie, szepcząc coś do siebie. My odeszliśmy śmiejąc się z nich. Gdy dochodziliśmy do domu nie spodziewanie Tomek zapytał:
- Jesteś na mnie zła za wtedy?
- A jak myślisz?
- No, że tak.
- Bo tak jest.
- To bardzo ale to bardzo cię przepraszam.
- Nie ma sprawy.
- Jest mi przykro, że cię tak nazwałem, ale musisz przyznać, że kiedyś tak było - powiedział uśmiechając się.
- Jak możesz tak mówić! - krzyknęłam.
- Ale ja..
- Nic już nie mów. Dobra? Najlepiej, żebyś już poszedł. Ok? Narazie - oznajmiłam i wkurzona weszłam do domu.
Pozostawiłam chłopaka ze smutną miną przed drzwiami. Było mi go żal, lecz zasłużył sobie na to.
No kurde. Co on jej takiego powiedział!!!!??? Rozdział wspaniały. :D Czekam na nn. Mam nadzieję, ze szybko się dowiem co on jej takiego powiedział.
OdpowiedzUsuńPaaati :)
Świetny rozdział ;D
OdpowiedzUsuń