Impreza
rozkręciła się dość szybko. Od razu po
dojściu do klubu poszłam wraz z Tomkiem
na parkiet. ,,Trzeba troche
zaszaleć" - pomyślałam. Złapałam chłopaka za ręke i zaczęliśmy tańczyć.
Bawiłam się jak nigdy. Z resztą Tomek też. Po chwili zauważyłam, że Marta z
Przemkiem też świetnie się bawią.
Po kilku piosenkach usłyszałam jak w
głośnikach płynie melodia piosenki ,,Zabiorę Cię, właśnie tam..". Z
nienacka Tomek chwycił mnie rękoma w tali. Ja natomiast zarzuciłam mu ręce na
szyję i zaczęliśmy powoli poruszać się w rytm muzyki. Co chwile całując.
Ujrzałam także, że nasi przyjaciele tańczą wtuleni w siebie.
- Kocham Cię - usłyszałam delikatny głos
mojego chłopak. Był on taki ciepły...
- Ja też cię kocham - wyszeptałam mu do ucha.
To najświętsza prawda. KOCHAM GO. I na prawde nie moge go stracić. On jest mój.
Kocham go za wszystko. Za uśmiech, oczy, osobowość, charakter.. można wymieniać
bez końca. On jest moją gwiazdą na niebie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Nie wiem co by było gdybym go nie poznała. Na początku nawet nienawidziłam go. To
przerodziło się w miłość. Nie pomyślałabym, że tak będzie wygladało moje życie.
Ale ciesze się z tego najbardziej na świecie. Nie ma szczęśliwszej osoby ode
mnie. <3
*Przemek*
Po kilku a nawet kilkunastu piosenkach
zmęczyłem się. Postanowiliśmy pójść się czegoś napić. Przy barze zastaliśmy
Tomka z Angelą.
- Zmęczeni? - spytałem posyłając pytanie w ich
kierunku.
- Troche. - odparł Tomek.
- Chyba ty - odgryzła mu Angela. Chłopak tylko
dodał - A wy?
- Ja tak. Nie wiem jak Marta. - Powiedziałem
spoglądając na moją dziewczynę.
- Ja nie jestem zmęczona - odparła robiąc
poważną minę i spoglądając na Angele. - Chodź do łazienki. - Powiedziała,
chwyciła przyjaciółkę za ręke i poszły.
- Tylko uważajcie! - krzyknął Tomek. Nie
usłyszały.
- Te nasze kobitki - powiedziałem śmiejąc się.
- No. Tylko wiesz tu trzeba na nie uwarzać.
Jest spora ilość naprutych kolesi - stwierdził Tomek.
- Prawda.
Zamówiłem
dla wszystkich coś do picia i zaczęliśmy rozmawiać.
*Angela*
Po dojściu do toalety wraz z Martą
podeszłyśmy do lustra. Nie było nikogo.
- Która godzina? - spytałam.
- 3.18 - odparła.
- O Matko. Już?
- Noo niestety. Dobra chodźmy już bo się będą
martwić.
- Hah.. dobra. Ale powoli. Jak się troche
pomartwią to im się nic nie stanie - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Racja. Idziemy pooowoli - odparła z
promiennym uśmiechem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Traktujcie każdy rozdział jako ostatni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz