*Marta*
Naszym oczom ukazały się dwie sylwetki młodych
chłopaków.
- Yyy... mówicie do nas? - spytałam.
- Tak. A czy widzicie jakieś inne laski? -
odparł jeden z nich szczerząc się.
- No wiesz. To jest plaża. Jest tu bardzo dużo
dziewczyn - zauważyłam.
- Ale wy jesteście najładniejsze - stwierdził drugi przybijając temu pierwszemu żółwika.
- Ale wy jesteście najładniejsze - stwierdził drugi przybijając temu pierwszemu żółwika.
- Dla waszej informacji jesteśmy zajęte -
dorzuciła w błyskawicznym tempie moja przyjaciółka.
- Ale wiecie, zawsze można zerwać z chłopakiem
- stwierdził koleś. Po jego słowach obie zerwałyśmy się na równe nogi.
- Ale wiecie, my tego nie zrobimy - ,,stawiała
" się im Angela nie pozwalając mi dojść do słowa.
- A niby dlaczego? - spytał - jestem Maks. -
Zrobił krok do przodu chwytając przyjaciółke za rękę. Ta szybko wyrwała ją z
jego uścisku i uderzyła go w policzek. Musiało go chyba zaboleć, ponieważ
przyłożył szybko w to miejsce swoją rękę, schładzając je.
- Ostra jesteś. Lubię takie - dorzucił
próbując jeszcze raz chwycić ją za rękę lecz szybko tego porzałował. Angela
szybkim ruchem uderzyła go ponownie.
W tym samym
czasie, drugi koleś przystawiał się do mnie.
- Odwal się! - powiedziałam do kolesia, który
przedstawił się jako Mikołaj.
- Ale jesteś słodka jak się wściekasz -
zauważył.
- Lepiej się odwal bo zaraz pożałujesz, że się
w ogóle urodziłeś! - po moich słowach podszedł do mnie i szybkim ruchem ...
pocałował mnie!! Myślałam, że go zamorduję!! Uwolniłam się od z jego uścisku i
wymierzyłam mu cios z kolanka prosto w ... no , jego czułe miejsce. Obracając
się w stronę przyjaciółki zobaczyłam, że ona poczyniła to samo. Obaj kolesie
zgięli się w pół i po chwili oddalili.
- Angela widziałaś?! On mnie pocałował! -
powiedziałam już przez łzy.
- Już, uspokój się. Przemek widział to całe
zajście, już tu biegnie. Wie, że to on cię pocałował a nie ty jego - pocieszała
mnie.
- Ale... - nie dokończyłam. W mgnieniu oka
znalazłam się bezpieczna w ramionach mojego chłopaka. ,,Zobaczymy jeszcze jak
długo" - pomyślałam.
- Kochanie, nie płacz już. Wszystko widziałem.
Wiem, to nie twoja wina. Ty tego nie chciałaś, prawda?
- Oczywiście, że nie... Wierzysz mi prawda? -
wyszlochałam.
- Ja....
- Nie wierzysz mi!! - powiedziałam prawie
krzycząc - Mój chłopak mi nie wierzy! Jak nie ty, to kto ma mi wierzyć!
- Ale ja ci wierze, kotku..
- A to co ma być!! Nie wierzysz mi i tyle! -
zaczęłam się pakować.
- Gdzie idziesz? -usłyszałam jego smutny głos. Zrobiło mi się
go żal lecz zasłużył sobie na to.
- Teraz to cię
interesuję?!
- Zawsze mnie to interesowało.
- Wracam do domu - oznajmiłam.
- Zostań, proszę.. - powiedział błagając.
- Nie - odparłam stanowczo.
- Marta , zostań, zaczekaj - słyszałam
załamany głos Angeli.
- Przepraszam cię, ale nie będę tu siedzieć z
osobą, którą się spotykam, wiedząc, ona mi nie ufa - wyszeptałam, i szybkim
krokiem udałam się do naszego domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz