W drodze do baru rozglądałyśmy się troche po
klubie.
- Ale tu teraz ludzi! - powiedziała mi do ucha
Marta.
- Noo. Lepiej już chodźmy do baru - odparłam i
ruszyłyśmy.
Ciężko
było się poruszać w przepełnionym klubie. Niektórzy chłopacy zaczepiali nas ale
my nie zawracałyśmy sobie nimi głowy. Szłyśmy dalej.
- Ej, wy!! - ktoś nagle krzyknął. Obróciłam
się udającą minę ,, o mnie chodzi?". Marta również.
- Co się tak gapicie! - krzyknął. - Co, same
jesteście? - spytał, ale już nie krzyczał. Miał głos bardziej, jakby to
powiedzieć .... delikatny..?
- Nie! - odparła przyjaciółka, chciałyśmy już
odchodzić, gdy naszą drogę zagrodziło dwóch takich dużych panów.
- Gdzie się wybieracie? - spytali śmiejąc się.
- Co was to obchodzi? - rzuciłam.
- Dużo - odparł szybko któryś z nich.
- A nie powinno. Interesuj się swoim życiem.
Ok? Przepuśćcie nas! - powiedziałam. Obydwoje spojrzeli na siebie a później na
tego, który nas zaczepił. Ten pokiwał przecząco głową.
- Nie - odparli jednocześnie.
- Postawimy wam drinka..? - szepnęła im Marta, co mnie troche rozśmieszyło. Mężczyźni popatrzeli na siebie. Na twarzach
pojawiły im się uśmiechy. Już chcieli nas przepuścić, ale niestety ich szef
szybko się zorientował, że chcemy zwiać.
- Nie da rady, panienki. - odparł Rick ( tak
nazywał się jeden z mężczyzn, drugi to Josh).
- Kurde - szepnęłam do Marty. Na co ta
przewróciła oczami.
- Czego chcesz? - spytałam znudzona już tą
sytuacją.
- A czego może chcieć szef. Zabawić się!! -
powiedział drwiąco Josh.
- Nie ma mowy!! - krzyknęłyśmy obie.
* Tomek*
Zaczynałem
się martwić. Dziewczyny już tu powinny być.
- Coś ich długo nie ma - powiedziałem.
-Rzeczywiście. Może pójdziemy ich poszukać? -
spytał Przemek na co ja pokiwałem twierdząco głową.
Szliśmy
taką samą drogą jak dziewczyny. Czułem, że Angeli może stać się coś złego.
Miałem przeczucie.
Nie
myliłem się. Może w połowie drogi, zobaczyliśmy grupkę mężczyzn. W środku tego
koła był jakiś facet i jeszcze ktoś. Nie wiedziałem, ponieważ ci faceci byli
bardzo wysocy. Miałem nadzieję, że nie ma tak ani Angeli ani Marty.
Przyglądałem się tym osobom. Były tam jeszcze dwie dziewczyny. Wygląd jednej
przypominał mi przyjaciółkę a druga osoba to przecież Angela!!
- Przemek tam!! - pokazał przyjacielowi i od
razu ruszyliśmy w ich kierunku. Gdy szybkim krokiem przybliżaliśmy się do nich.
Coraz bardziej było słychać jakieś wrzaski i krzyki:
- Odwal się od nas idioto! Nie normalny
jesteś! Lecz się!
Troche się wystraszyłem i szłem najszybciej
jak mogłem. Po chwili usłyszałem jakieś uderzenie, bałem się, że zrobił coś
dziewczyną. Lecz nagle pomiędzy facetami wybiegły dziewczyny. Kamień spadł mi z
serca.
* Marta*
- ......Gdy ci wszyscy mężczyźni okrążyli
nas. Facet, który chciał się ,,zabawić" usiadł sobie na krześle. Cały czas
patrzał na nas. Pytając która pierwsza. Mówiąc ,,macie wybór. Później go nie
będzie". Zaczęłyśmy na niego wrzeszczeć. Gdy wstał uderzyłam go dłonią w
policzek. Na co Angela uderzyła go nogą w krocze. Wtedy się pochylił a my
uciekłyśmy. Yyy.. jak im tam było?
- Rick i Josh - podpowiedziała mi Angela.
- Tak.Tak. Wypuścili nas bez problemu.
Uszykowałyśmy dla nich kase na drinka i reszte znacie. - opowiedziałam
chłopakom w domu całą historie. No może nie cała. Byliśmy już w domu.
Siedzieliśmy na kanapie. Nasi faceci powtarzali ,,mogliśmy iść z
wami". Miałam tego dość.
- Jestem zmęczona. Idę spać -powiedziała Angela.
- Ja też . Dzień pełen wrażeń. - powiedziałam
i wszyscy udaliśmy się do naszych pokoi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz