wtorek, 17 września 2013

                                     Rozdział 17

                                         *Angela*
                                               
      Cały wieczór był udany. Siedzieliśmy wszyscy razem na kanapie. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Przypominaliśmy sobie jak to było kiedy....
 - A pamiętasz jak .. jeszcze nie chodziłam z Przemkiem i .. - przerywała Marta, co chwilę śmiejąc się - chodziliśmy wieczorem, żebym...mogła...gdzieś.. zobaczyć... - skończyła nie mogąc wydusić z siebie ani jednego kolejnego słowa.
 - Tak pamiętam!! A kojarzysz nasze spacery jak mówiłaś ,,muszę go zobaczyć, muszę go zobaczyć"! - śmiałam się.
 - Taa!!! Jak mogłabym o tym zapomnieć. Było tak prawie codziennie!! - mówiła.
 - Prawie codziennie?! Oszalałaś!! Tak było na okrągło!! Czy świeciło słońce, czy padał śnieg czy deszcz, wiał wiatr to ciągle było: ,,pójdziemy się przejść?". Odpowiedzi ,,nie" nie przyjmowałaś.



 - Nie prawda!!
 - Prawda. Nie kłuć się! Nawet mój brat mówił, że po co my tak ciągle łazimy się przejść. Mówił: ,, zostańcie" a do niej nic nie docierało! - zwróciłam się do chłopców.
 - Naprawdę?! Ciągle chodziłaś się przejść, żeby mnie zobaczyć? - spytał Przemek.
 - No tak - odparła - chociaż też ogólnie chciałam pogadać.
 - Pogadać zawsze można w domu! - powiedziałam. Marta od powiedziała mi wyciągając do mnie język.
 - Osz ty....!!! - rzuciłam się na nią z łaskotkami.
 - Dziewczyny przestańcie!! - powiedział Przemek. Po powrotnym, spokojnym siedzeniu na kanapie dodał - to wiesz co Marta, przepraszam cie za te wszystkie rzeczy jakimi cie uraziłem gdy jeszcze nie byliśmy razem.
 - Teraz jest już ok - odparła.
 - Dobrze powiedziane ,,teraz" - dodałam.
 - Proszę nawet nie przypominaj... - mówiła.
 - Co już zapomniałaś? Mi tego nie dałaś zapomnieć.!
 - A o co chodzi..? - spytał zaniepokojony chłopak - stało się coś?
 - Nie, nic się nie stało - powiedziała Marta.
 - ,,Nic się nie stało" - powiedziałam prawie śmiejąc się - przecież ty wtedy..
 - Nie mów dalej bo będzie tak jak wtedy.
 - Teraz tak nie będzie.. Wtedy, słuchajcie myślałam, że naprawdę ona sobie coś zrobi - po tych słowach Marta zatkała sobie uszy palcami i oparła głowę na ramieniu swojego chłopaka - była taka rozczęsiona. Płakała. Nie mogła się uspokoić. Siedziała przed domem. A nie myślcie, że było ciepło. Wręcz przeciwnie. Było strasznie zimno. To był wtedy marzec. Gdy tamtego dnia cie zobaczyła nie dość, że była wściekła. To się o ciebie bała - skierowałam wzrok na Przemka - wiesz już o jaki dzień chodzi?
 - Tak, już wiem - powiedział po czym spojrzał na Martę.
 - To już koniec twojej opowieści - spytała dziewczyna.
 - Tak to już koniec - od powiedział za mnie chłopak - bardzo cie za ten dzień przepraszam.. - dodał po czym mocno pocałował i przytulił Martę.
 - O jaki dzień chodzi? - spytał Tomek szepcząc mi do ucha.
 - Chodzi o urodziny Przemka. Wtedy był tak jakby pod wpływem.. wiesz jakim? - skinął twierdząco głową - no i wtedy on z kumplami jechali w trójkę na motorku ocierając butami o jezdnię.Wtedy Marta się załamała tym widokiem..
 - Dalej już wiem co mogło być.
Po tych ostatnich słowach chwyciłam chłopaka za rękę i pociągłam za sobą. Nie opierał się.
 - Dobranoc! - powiedziałam.

 - Dobranoc! - odparli zakochani nadal się przytulając.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz