niedziela, 29 września 2013

Rozdział 21

                                                  *Angela*


          Następnego dnia obudziłam się dość późno. Dochodziła godzina jedenasta. Przewracając się na drugi bok spostrzegłam się, że jestem sama w pokoju. Na początku zrobiło mi się smutno. Lecz gdy ujrzałam stojące na stoliku w wazonie dwie róże, zrobiło mi się ciepło na sercu. ,,Jaki on słodki" - pomyślałam. W tej samej chwili poczułam delikatną. ciepłą dłoń mojego chłopaka na policzku. Udawałam, że śpi. Po chwili jednak jednak sama z siebie odwróciłam się udając przebudzenie.
 - Cześć kochanie - usłyszałam jego delikatny głos, mówiąc to pocałował mnie w czoło.
 - Cześć. Dlaczego mnie nie obudziłeś? - spytałam.
 - Nie mogłem ci tego zrobić. Wyglądałaś tak słodko...
 - Wiesz.. - udałam obrażoną.
 - No co, prawdę mówię.
 - Niech ci będzie. Dziękuję za miłe przywitanie - powiedziałam przeciągając się - teraz wstanę i zrobię śniadanie, a ty już jadłeś?
 - Nie! Ty leżysz, ja zaraz wracam - zarządził, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Zostawił mnie samą. Usiadłam na łóżku i czekałam. Po chwili do pokoju wszedł Tomek. Na tacy niósł talerzyk, na którym były gofry. Obok herbata i mała czerwona różyczka.
 - Proszę bardzo - powiedział i położył tace na łóżku.
 - Dziękuję bardzo, a ty nie będziesz jadł?
 - Posiedzę tu i popatrzę na ciebie.
 - Sama nie jem. Albo jesz ze mną albo nie jem wcale - oznajmiłam. Chłopak popatrzył na mnie przez chwile a potem przysiadł obok mnie pytając:
  - Herbaty?
 - Tak, po proszę - powiedziałam uśmiechając się. Chłopak podał mi i sobie herbaty. - Szantaż pomógł?
 - Przecież nie pozwolę, żebyś mi jeszcze zemdlała dzisiaj. Bardzo mi na tobie zależy i na pewno na to nie pozwolę - po tych słowach zła spłynęła mi po policzku.
 - Nie płacz. Przecież wiesz, że nie pozwolę, żeby stała ci się jaka kol wiek krzywda - powiedział po czym przytulił mnie i pocałował mnie.
 - Kocham Cię - wyszeptałam.
- Ja też cię kocham.
   Po chwili do naszej sypialni wszedł Przemek przerywając ciszę jaka tam panowała.
 - Przepraszam, że przeszkadzam, ale już jedenasta. Chciałem zapytać w imieniu swoim i Marty czy pójdziemy dzisiaj na plaże?
 - Jeśli nie pada to możemy iść - oznajmiłam spoglądając na Tomka, który właśnie w tej chwili spojrzał na mnie i pokiwał głową.
 - Więc idziemy!! - dodał uradowany Przemek wybiegając z pokoju. Cieszył się jak dziecko, które dostało upragnioną zabawkę. - Marta! Zgodzili się, idziemy na plaże!
 - Naprawdę? To super! - odparła jego dziewczyna.
Spojrzałam na mojego chłopaka i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
 - Przepraszam cię bardzo, ale muszę się ogarnąć, no i jeszcze uszykować na plażę - powiedziałam , pocałowałam go w policzek i wyszłam.
      O godzinie dwunastej byliśmy już na plaży, która w tej chwili nie była aż tak zatłoczona. Rozłożyliśmy koc.
Chłopacy dość szybko pozbyli się ubrań. O dziwo Marcie też poszło to dość szybko.
 - Dziś jak szybko! - mruknęłam do niej.
 - Tak jakoś wyszło - odparła po czym lekko się zaśmiała. W tej chwili ja także pozbyłam się części garderoby i wraz z przyjaciółką siedziałyśmy na kocu w bikini. 
     Poszliśmy do wody. Po dwóch albo trzech godzinach w wodzie postanowiliśmy już wyjść. Nasi przystojniacy poszli gdzieś mówiąc tylko           ,, Zaraz wracamy".
     Po krótkiej naszej rozmowie i wygłupianiu się zaczęłyśmy się zastanawiać gdzie podziali nasi chłopacy.
 - Laski, co tak siedzicie. Chodźcie do wody - usłyszałam czyiś głos. Odwróciłam się, lecz nie ujrzałam tam ani Przemka ani Tomka.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz