poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 12

                                                           *Angela*


       Nastała środa. Od samego rana miałam zły humor. Zaczęło się tym, że zapomniałam zrobić śniadanie a Marcie nie chciało się wstać, więc musiałam ruszać do kuchni od razu po przebudzeniu. Byłam już naprawde spóźniona. Dochodziła dwunasta. Zdążyłam tylko wstawić wode na herbate i zrobić kilka kanapek bo po chwili w pomieszczeniu znaleźli się wszyscy.
- Przepraszam, że nie wstałam ale Przemek nie chciał mnie póścić! - powiedziała.
- Teraz wszystko zwalasz na mnie! - dodał chłopak.
Oboje zrobili skrzywione miny. Nie mogłam tego znieść.
- Dobra, nie dyskutujcie już, tylko siadajcie bo herbata ostygnie! - zarządziłam.
      Po moich słowach wszyscy usiedli do stołu jakby byli w szkole! Troche mnie to zdziwiło.
Nie byłam zła tak strasznie na Marte ale przyjęłam jej przeprosiny.
- To co dzisiaj robimy? - spytał Tomek.
- Sama nie wiem... - odparłam.
- To może jakiś spacer?
- Tak.. I będzie tak jak ostatnio. Zacznie padać deszcz i ledwo ujdziemy z życie wraz z Martą! - powiedziałam troche sarkastycznie.
- Dzisiaj nie wygląda jakby miało padać - wtrącił się Przemek.
- Wtedy też nie wyglądało! - dodała do tego Marta, uśmiechając się do mnie.
- No prosimy.....
Po długich namowach odpowiedziałyśmy równocześnie:
- No dobra pójdziemy - po tych słowach ucieszyli się - tylko jakby się coś działo to wy lecicie do domu a nas zostawiacie.
- Chyba sobie żartujecie.. - zakpili sobie z naszych słów - nawet za największe pieniądze byśmy was nie oddali. Prawda Przemek?
- No baaaa... Nigdy w życiu. Tak jak mówi Tomek - poparł chłopaka. Po czym podeszli do nas przytulili i pocałowali. Co dziwne w jednym czasie odrywając się od nas, jakby byli w zmowie.
- No to dalej za 10 minut wyruszamy - oznajmili - no dalej!! - pognali nas.
- No już, już idziemy.






                                                              *Przemek* 



         Minęło dokładnie 10 minut, kiedy w przedpokoju znalazły się przygotowane do podróży dziewczyny.
- Gotowe!! - wykrzyknęły.
- No to możemy iść!! - powiedziałem.
        Wraz z Tomkiem prowadziliśmy naszą podróż. Gdyż już tam kiedyś byliśmy na wakacjach. Oczywiście każdy osobno. Ścieżka była wąska. Więc musieliśmy iść po kolei.
W pewnym momencie stanąłem.
- Coś się stało? - pytali wszyscy chórem.
- Nie nic - nie była to szczera odpowiedż - cicho!! - zarządziłem, gdyż zauważyłem dzika stojącego obok drzewa.
- Co się dzieje? - spytała przerażona Marta.
- Spokojnie kochanie. Tylko się nie bójcie. Teraz mówie to do wszystkich.
- Auuu!! - powiedziała niemal szeptem Angela.
- Co się stało? - znowu padło pytanie lecz tym razem powiedział je Tomek, chwytając dziewczynę za rękę.
- Chyba coś mnie ugryzło w nogę - powiedziała po czym spojrzała w dół. Przeraziła się! Zobaczyła krew spływającą jej po nodze.
- Tylko nie panikuj!! - oznajmił Tomek. Od razu schylając się ku jej nodze, wyciągając ze swojego plecaka apteczke i opatrując.
- Boli? - spytał.
- Tak! - odparła.
- To oddychaj głęboko i chwyć się mojego barku. Jak będzie mocno boleć to zciskaj mocno! - dodał.
Po kilku minutach noge miała owiniętą bandażem. Jednak po kilku sekuntach usłyszałem krzyk:
- Auu!!!


------------------------------------------------------------------------------------------------
 No to jestem. W końcu!! Wiem, że nie którzy mogą mieć pretensje do mnie za to, że mnie nie było tak długo, ale cóż koniec roku szkolnego i ostatnie spawdziany, wiecie o co chodzi. Teraz postaram się dodawać szybciej.  Pozdrawiam!!

1 komentarz:

  1. hejka. Wiem, że to "nie którzy", to ja... Spokojnie, nie zjem Cie za to, że nie miałaś czasu, bo sam miałem go troche za mało... Ale wkońcu koniec roku, wakacje, plaża... Ciekaw jestem, co ugryzło andzele(chyba) w nogę. Mam nadzieję, że w 13 rozdziale się dowiemy...

    Pozdrawiam

    Anonim

    OdpowiedzUsuń